Od niedzielnego poranka kibice z Rybnika nerwowo spoglądali w niebo. Prognozy na ten dzień nie były najlepsze, a do tego przez noc deszcz mocno wpłynął na stan toru. Dlatego od rana w Rybniku pracowano nad tym, aby jak najlepiej przygotować owal dla zawodników. Z wierzchu tor był mokry, ale pod tą warstwą była mocno ubita nawierzchnia. Ostatecznie sędzia zdecydował, że zawody się odbędą. Rozpoczęły się z 20 minutowym poślizgiem w towarzystwie kropiącego deszczu.
Kilka tysięcy kibiców ROW-u szukających schronienia pod parasolami, nie zobaczyło zbyt wielu mijanek na torze. Praktycznie każdy bieg rozstrzygał się na starcie lub na pierwszym łuku.
- Liczył się start i pierwszy łuk. Później ta szpryca była tak ciężka, że trudno było walczyć. Trzeba było walczyć bardziej z torem niż z rywalami. Dzisiejsze ściganie można porównać do jazdy autem z zaciągniętym hamulcem ręcznym. To nie do końca był speedway
– przyznał po meczu Mateusz Szczepaniak, żużlowiec ROW-u Rybnik.
Pierwszy wyścig wygrali goście, ale kolejny już padł łupem gospodarzy, którzy jednak nie potrafili zyskać przewagi. Niezadowolenia ze swojej postawy w pierwszej części zawodów nie ukrywał Kacper Woryna.
- Dużo błędów popełniałem na początku meczu. Po drugim biegu wszystko we mnie się zagotowało. Całe szczęście, że potem były dwie trójki, bo tutaj wszystko by furgało. W pierwszych biegach popełniałem błędy, wybierałem złe trasy i się ślizgałem. Potem się zrehabilitowałem, ale bolą te błędy. Plusem jest to, że jedziemy równo. Razem wygrywamy, razem przegrywamy. Dzisiaj sobie wystawiam trójkę z plusem w skali szkolnej
– powiedział po meczu Kacper Woryna, kapitan Rekinów.
Goście wyszli na prowadzenie jeszcze po 7 biegu i utrzymali je do 10 gonitwy. To był kluczowy moment. Para gospodarzy Sundstroem - Szczepaniak doskonale wyszła spod taśmy i nie oddała zwycięstwa do mety. Rybniczanie odrobili straty, a nawet wyszli na minimalne prowadzenie. O dwa punkty zwiększyli je w kolejnym wyścigu.
Po biegu 12 stadion eksplodował. Chmiel i Szczepaniak dowieźli podwójne zwycięstwo i zwiększyli przewagę rybniczan w meczu do 8 punktów. Przed 13 wyścigiem mocno się rozpadało. Sędzia zarządził równanie toru. Ostatni bieg przed nominowanymi zakończył się podziałem punktów.
Następnie sędziowie wraz z kierownictwem obu zespołów wyszli na tor. Ostatecznie za zgodą obu ekip zakończono zawody. Żużlowcy przyznali, że był duży problem z widocznością.
- W ostatnim biegu było bardzo ciężko. Dostałem szprycą dwa razy, brakło mi zrywek. Ostatnie okrążenie mało widziałem, a na ostatnim łuku widoczność była zerowa po szprycy od Roberta Chmiela. Ledwo wyrobiłem ten łuk na pamięć. Gdybyśmy pojechali od razu te dwa ostatnie biegi, to było możliwe dokończenie meczu. Przerwa i deszcz jednak zrobiły swoje. Było bardzo ślisko. Idąc do kibiców trzeba było uważać, a co dopiero ścigać się na motocyklach. Przewaga mogła być wyższa albo niższa. Nie wiadomo, jak by to się skończyło
– skomentował po meczu Mateusz Szczepaniak.
PGG ROW Rybnik pokonał Unię Tarnów 43:35. Bonus jest zatem sprawą otwartą.
PGG ROW Rybnik - 43
9. Troy Batchelor - 7 (2,2,2,1)
10. Daniel Bewley - 1 (0,0,-,1)
11. Mateusz Szczepaniak - 7+3 (1*,2,2*,2*)
12. Linus Sundstroem - 8 (2,1,3,2)
13. Kacper Woryna - 10 (2,2,3,3)
14. Robert Chmiel - 8+2 (3,1*,1*,3)
15. Przemysław Giera - 2+1 (2*,0,d)
Unia Tarnów - 35
1. Wiktor Kułakow - 6 (1,3,1,1)
2. Ernest Koza - 5 (3,d,2,0)
3. Artur Czaja - 11 (3,0,3,2,3)
4. Daniel Kaczmarek - 3 (0,3,0,-)
5. Peter Ljung - 7 (3,3,1,d)
6. Mateusz Cierniak - 1 (w,1,0)
7. Przemysław Konieczny - 2 (1,1,t)
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?