Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Restauracja gruzińska Batumi otwiera w sobotę. To kolejny lokal z Rybnika, który rusza w lockdownie

Redakcja
arc Batumi
Znajdująca się przy ulicy Korfantego 2 tuż przy rybnickim rynku restauracja gruzińska Batumi to kolejny lokal z Rybnika, który rusza w lockdownie. Właściciele deklarują, że wprowadzą u siebie reżim sanitarny podobny do tego, jaki obowiązywał w ubiegłym roku w lecie - co drugi stolik, dezynfekcje - ale już nie mogą czekać z otwarciem ani chwili dużej, bo wszystko stracą.

Restauracja gruzińska Batumi otwiera w sobotę. To kolejny lokal z Rybnika, który rusza w lockdownie

W piątek 12 lutego otworzyła się w Rybniku klubokawiarnia Żółty Młynek, tydzień później, a dokładnie w sobotę 20 lutego zamierza zrobić to sam restauracja gruzińska Batumi, znajdująca się na ulicy Korfantego 2.

- Otwieramy bo innego wyjścia nie mamy. Możemy się albo zamknąć na zawsze albo otworzyć jak najszybciej. A zamknąć się nie możemy bo blokują nas kredyty - mówi nam Aleksandra Zarzycka, menadżer Batumi.

Tłumaczy, że nie chcą stracić lokalu, w który włożyli tyle serca i nie chcą zostawić pracowników na lodzie. Nie mogą ich zresztą zwolnić bo wiąże ich jeszcze "pierwsza tarcza". W Batumi przyznają, że dostali pomoc rządową z pierwszej tarczy, ale pieniądze skończyły się w grudniu.

- Teraz dostaliśmy 5 tysięcy złotych, a sam prąd kosztuje 4 tysiące. A gdzie ZUS, podatki i rachunki? - pyta Zarzycka i dodaje, że nie są w stanie opłacać też rachunków domowych, bo restauracja to ich jedyny dochód.

Dlatego w sobotę 20 lutego postanowili otworzyć stacjonarnie. Dogadali się - podobnie ja właściciele Żółtego Młynka - z Polskim Wetem, który w lokalu będzie prowadził rekrutację do partii.

- Oczywiście, że spodziewamy się kontroli, ale jesteśmy na nie przygotowani. Zamierzamy zastosować się do zasad sanitarnych, które obowiązywały branżę gastronomiczną w lecie. Będziemy udostępniać dla gości co drugi stolik, dezynfekować je po każdym kliencie... - mówi Aleksandra Zarzycka.

Dodaje, że nikogo nie zmuszają do przyjścia, ale łatwiej zarazić się w markecie.

- Dlaczego mogą działać kasyna i przy stolikach z kartami może siedzieć dużo różnych osób, a do nas nie może przyjść na obiad rodzina i zjeść na miejscu? - pyta Zarzycka.

Przypomnijmy, trwa lockdown branży gastronomicznej, która - zgodnie z obostrzeniami wprowadzonymi przez rząd w związku z epidemią koronawirusa, może prowadzić działalność jedynie na wynos.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto