Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przeniosą ogrzewalnię dla bezdomnych w sąsiedztwo socjalnych baraków w Popielowie. Mieszkańcy mają dość patologii i mówią nie!

Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
Ogrzewalnia dla bezdomnych mieszcząca się dotąd na terenie Szpitala Psychiatrycznego w Rybniku zostanie przeniesiona. Szpital wypowiedział OPS-owi umowę, więc pracownicy socjalni musieli szukać na szybko, przed zimą nowej lokalizacji. Wybór padł na teren przylegający do trzech baraków socjalnych mieszczących się przy ulicy Żwirowej w dzielnicy Popielów. W miniony piątek, późnym popołudniem w tym miejscy pojawili się pracownicy RSK, którzy mieli za zadanie przygotowanie terenu pod ustawienie kontenera. Na miejscu natychmiast pojawili się mieszkańcy okolicznych domów, którzy protestują przeciwko ustawieniu ogrzewalni właśnie w tym miejscu.

Powód? - Takie nagromadzenie patologii w jednym miejscu, sprawi, że jeszcze bardziej będziemy obawiali się o swoje zdrowie, życie, mienie. Po prostu będziemy zmuszeni pozamykać się w domach i otoczyć wysokim murem – mówią mieszkańcy okolicznych domów.
Jak sami podkreślają, nic przeciwko bezdomnym nie mają. Ale z mieszkańcami pobliskich baraków już i tak od lat mają ogromne problemy. - Jesteśmy okradani, ci ludzie często będący pod wpływem alkoholu czy środków odurzających wchodzą na teren naszych posesji, do domów, do aut. Często jest tak, że wracamy do domu z pracy, a nagle się okazuje, że pod naszą bramą, czy na środku drogi leży człowiek. Wzywamy policję, pogotowie i tak na okrągło – mówią mieszkańcy Popielowa.- Pamiętacie sytuację sprzed kilku lat, kiedy po ulicy Wodzisławskiej biegał mężczyzna z nożem? To też było tutaj, zaraz obok naszych domów – podkreślają mieszkańcy.

I trudno nie przyznać im racji. Stan baraków przy Żwirowej, jest dramatyczny. W każdym z nich mieszka – na oko – kilkanaście osób. W oknach nie ma szyb, zastąpiły je płyty. Na korytarzach cuchnących moczem jest brudno. Mieszkania – to małe klitki, bez wody, gazu, czegokolwiek. Łazienka i kuchnia – wspólna dla wszystkich lokatorów – to jedno pomieszczenie. Z jednej strony pod ścianą w tym pomieszczeniu ustawiono piec do gotowania, z drugiej są kabiny z ubikacjami. Pryszniców brak, lokatorzy myją się w miskach. Zza drzwi jednego z mieszkań dobiegają odgłosy awantury. W piątkowy wieczór rozmawialiśmy przy Żwirowej z czwórką lokatorów. Troje z nich był pod wpływem alkoholu. Wokół budynków biegał wyraźnie pobudzony młody mężczyzna, mówi niezrozumiale, czegoś lub kogoś szuka. - Nie możemy powiedzieć, że wszyscy lokatorzy są tacy, bo to byłoby kłamstwo. Są też ludzie ubodzy, którzy po prostu w takich warunkach starają się normalnie żyć. I im też robi się krzywdę ściągając tutaj bezdomnych. Zresztą, wielu z nich już tutaj jest. Pomieszkują w tych barakach, imprezują – mówią mieszkańcy dzielnicy.
- Wie pani, jak ciężko się żyje ciągle się bojąc o swoje bezpieczeństwo? Ja nawet okna na parterze, przy tarasie nie zostawiam otwartego. Już nie raz miałam gości na posesji. A o tym, żeby dzieci jeździły tutaj na rowerkach po drodze, bawił się w tej okolicy nie ma nawet mowy – mówi nam pani Joanna Olma, jedna z mieszkanek. - Dla mnie skandalem jest to, że nikt nam ani słowa o tym pomyśle nie powiedział – dodaje. I rację przyznaje jej Marian Wolny z rady dzielnicy. - Od ludzi usłyszałem. Nie było żadnej informacji, pisma, nic. A ludzie którzy tutaj mieszkają już naprawdę swoje z tymi lokatorami przeszli – mówi.

Decyzja o ustawieniu przy Żwirowej ogrzewalni dla bezdomnych zapadła w Ośrodku Pomocy Społecznej. - Biję się w pierś, bo rzeczywiście mogliśmy przekazać jakaś informację. Ale trzy miesiące, czyli ten czas który mieliśmy na znalezienie nowej lokalizacji, to był naprawdę krótki czas – mówi Anna Sowik-Złotoś, dyrektorka Ośrodka Pomocy Społecznej w Rybniku. Dlaczego zdecydowano się na postawienie ogrzewalni akurat w Popielowie, peryferyjnej dzielnicy Rybnika? - Od dłuższego czasu obserwowaliśmy co się dzieje w budynkach socjalnych, które tam stoją. I wiemy, że nie dzieje się tam dobrze. Powiem prost: gorzej już być nie może. Ludzie stworzyli tam sobie zamkniętą społeczność w której żyją. Trudno tam w ogóle moim pracownikom dotrzeć, trudno się porozumieć, trudno mówić o jakiejkolwiek pracy z tymi ludzi, a spora części z nich jest niestety zagrożona bezdomnością. Dlatego musieliśmy zareagować – tłumaczy dyrektorka. - Uznaliśmy, że jeśli chcemy by cokolwiek się tam zmieniło, musimy pracować tam, być tam cały czas, a nie tylko wpadać z wizytami raz na jakiś czas. W ogrzewalni nasi pracownicy są przez całą dobę. I w tym miejscu chcą i będą zarówno z bezdomnymi, jak i z mieszkańcami baraków przy Żwirowej pracować. Chcemy motywować ich do pracy nad sobą, ale żeby oni zaczęli ta pracę musimy mieć do tego miejsce – dodaje dyrektorka.

Jak sama podkreśla rozumie obawy mieszkańców, bo spotyka się z nimi we wszystkich miejscach, gdzie dotąd były pomysły ustawienia ogrzewalni. - Ale nasi pracownicy będą tam przez całą dobę, będą częste kontrole policji, straży miejskiej. Poproszę nawet naszych pracowników, by rozdali okolicznym mieszkańcom swoje numery telefonów, by w razie czego ludzie mogli się z nimi skontaktować. Poza tym cały teren wokół ogrzewalni i baraków będzie teraz monitorowany – dodaje. OPS chce też nieco zmienić warunki bytowe w samych barakach. - Myślimy nad remontem łazienek, montażem pryszniców – mówi szefowa OPS.

Czy mieszkańców te tłumaczenia uspokoją? Do tematu będziemy wracać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto