Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prokuratura musi być bezstronna

Adrian Karpeta
Rodzice Magdy chcieli, żeby postępowanie prowadziła inna prokuratura. Dowiedzieli się, że nie ma takiej potrzeby. ADRIAN KARPETA
Rodzice Magdy chcieli, żeby postępowanie prowadziła inna prokuratura. Dowiedzieli się, że nie ma takiej potrzeby. ADRIAN KARPETA
Mimo że od zabójstwa Magdaleny Durlej minęło już kilkanaście dni, sprawa wciąż wywołuje wiele emocji. I to nie tylko wśród bohaterów dramatu, ale także wśród zwykłych mieszkańców.

Mimo że od zabójstwa Magdaleny Durlej minęło już kilkanaście dni, sprawa wciąż wywołuje wiele emocji. I to nie tylko wśród bohaterów dramatu, ale także wśród zwykłych mieszkańców. Powodem jest postać podejrzanego o dokonanie tej zbrodni. To Dawid W., syn przewodniczącego Rady Miasta w Raciborzu.


Dramat rodziców

Rodzice dziewczyny przeżywają dramat. Pochowali już swoją córeczkę. Odbyły się dwie smutne uroczystości. W Rudzie Śląskiej odbyła się kremacja ciała dziewiętnastolatki. — Kiedyś Magda powiedziała, że jeden z naszych znajomych podjął właściwą decyzję, życząc sobie, by po śmierci jego ciało zostało spalone. Uznaliśmy, że nasza córeczka również by tak chciała — mówią rodzice. Do Rudy Śląskiej przyjechali najbliżsi oraz przyjaciele i znajomi młodej raciborzanki. Mogli pożegnać się z Magdaleną. Później prochy dziewczyny przewieziono do Raciborza, urna z prochami spoczęła na cmentarzu Jeruzalem.

Romuald i Aleksandra Durlejowie, rodzice zamordowanej dziewczyny, mają wątpliwości, czy Prokuratura Rejonowa w Raciborzu właściwie oceni materiał dowodowy, czy doprowadzi do skazania winnego śmierci ich córki. — Wiemy, kim jest podejrzany. Jego rodzina jest bardzo wpływowa i zamożna. A my? Żona na rencie, ja na emeryturze — mówi pan Romuald. Dodaje, że po pogrzebie podchodzili do niego znajomi jego córki. — Mówili, żebym uważał na ojca Dawida. Żebym się nie dał — opowiada.


Kontakty tylko służbowe

Rodzice Magdaleny początkowo chcieli, żeby sprawę zabójstwa ich córki wyjaśniała inna prokuratura. — Dowiedzieliśmy się, że nie ma do tego podstaw prawnych. Uważamy jednak, że szef raciborskiej prokuratury powinien przekazać tę sprawę innej placówce, żeby oddalić od siebie podejrzenia o stronniczość. Przecież prokurator sam przyznaje, że zna ojca podejrzanego o zabicie naszej córki — mówi Romuald Durlej.

Janusz Smaga, prokurator rejonowy w Raciborzu, mówi, że nic nie zwalnia go z obowiązku przeprowadzenia rzetelnego i bezstronnego postępowania. Przyznaje, że zna ojca Dawida W. Podkreśla jednak, że podejrzanym jest nie ojciec, ale syn.
— Niektórzy mówią, że moje kontakty z ojcem podejrzanego są zażyłe. To bzdura. Mam z nim takie kontakty, jak na przykład z panem czy innym dziennikarzem. Czyli służbowe — powiedział reporterowi ∑. Janusz Smaga uważa, że nie ma podstaw do krytyki działań prokuratury w tej sprawie. — Gdyby podejrzany był na wolności, to wtedy można by nas oskarżać nie wiadomo o co. Tymczasem on siedzi za kratkami, a my prowadzimy postępowanie — ucina Smaga. Dodaje jednak, że rodzice dziewczyny mogą złożyć wniosek o wyłączenie prokuratury raciborskiej z tego postępowania. Nie wiadomo jednak, czy zostanie on rozpatrzony pozytywnie.


Nie ma podstaw

Ewa Zajączkowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, również stoi na stanowisku, że nie ma podstaw do przekazywania śledztwa innej prokuraturze. — Rozumiem, że Racibórz to niewielkie miasto, ludzie się znają. Wiem, że prokurator rejonowy zna ojca podejrzanego. Ale przecież prokuratura musi być obiektywna i odporna na wszelkie wpływy. I wierzę, że taka jest — mówi pani rzecznik.
Czy nie prościej byłoby przekazać postępowanie innej jednostce? Wtedy przynajmniej ucichłyby wszystkie spekulacje.

— To nie byłoby dobre rozwiązanie. Nagle okazałoby się, że większość spraw muszą prowadzić prokuratury inne, a nie miejscowe. Mogłoby też się okazać, że większość podejrzanych jest w jakiś sposób związana z prokuratorami — uważa Ewa Zajączkowska.


Blokada informacji

Prokuratura Rejonowa w Raciborzu na razie nie udziela informacji o tragedii. Ograniczyła się do suchego komunikatu, który cytowaliśmy na naszych łamach. Janusz Smaga mówi, że nie może nawet powiedzieć, czy podejrzany przyznał się do zabicia Magdaleny. — Nie mogę zdradzić żadnych informacji dotyczących postępowania przygotowawczego. Nie ze względu na rodzinę podejrzanego, ale dla dobra śledztwa — zapewnił nas.

Niepokój może wywoływać jedna rzecz. Otóż w rozmowach z dziennikarzami prokurator Smaga mówi, że sprawa jest trudna i nietypowa. Tymczasem prokurator Zajączkowska podkreśla, że „sprawa jest dowodowo oczywista”.



Marsz milczenia

Wojciech Adamczyk, który mieszka naprzeciwko mieszkania, w którym zamordowano Magdalenę, chce zorganizować w mieście marsz milczenia przeciwko przemocy. Znał Magdalenę od bodaj dziesięciu lat. Mówi, że była doskonałą koleżanką. — Poznałem ją, kiedy wprowadzaliśmy się na ulicę Różyckiego. Robiliśmy remont, ona przychodziła, proponowała herbatę, pomoc. Była naprawdę świetną dziewczyną — mówi raciborzanin. Spotykali się czasami na podwórku, razem palili papierosy. — Kiedy zabrakło mi fajek, przychodziłem do niej i odwrotnie — wspomina.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto