Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Precyzja i siła fizyczna to cechy, które trzeba mieć, aby naprawiać kościelne i ratuszowe zegary

Karina Sieradzka
Proboszczowie często nawet nie zdają sobie sprawy, jak cenne są mechanizmy zegarowe na kościelnych wieżach – mówi Eugeniusz Kalkowski.
Proboszczowie często nawet nie zdają sobie sprawy, jak cenne są mechanizmy zegarowe na kościelnych wieżach – mówi Eugeniusz Kalkowski.
Zegarmistrz jest jak lekarz, najpierw sprawdza, czy stary mechanizm da się naprawić. Niby proste. Ale gdy jest to czterometrowy zegar na wysokiej wieży, a wskazówki mają dwa metry długości, sprawa nieco się komplikuje.

Zegarmistrz jest jak lekarz, najpierw sprawdza, czy stary mechanizm da się naprawić. Niby proste. Ale gdy jest to czterometrowy zegar na wysokiej wieży, a wskazówki mają dwa metry długości, sprawa nieco się komplikuje. - Naprawiałem już zegarowe tarcze, wisząc przywiązany na linie kilkadziesiąt metrów nad ziemią, a wokół hulał wiatr. To była prawdziwa akrobatyka - mówi Eugeniusz Kalkowski z Rybnika, który od lat restauruje wielkie zegary wieżowe.

Czy można zakochać się w... zegarach, a raczej w starych mechanizmach poruszających olbrzymie zegary? Eugeniusz Kalkowski przekonuje, że tak. - To są zegary z duszą, one naprawdę żyją. Nie wolno ich niszczyć, bo to prawdziwe dzieła. Jeżeli to tylko możliwe, trzeba je remontować i o nie dbać - mówi. Niestety, nie zawsze udaje mu się przekonać właściciela, by nie wyrzucał zegarmistrzowskiego arcydzieła na śmietnik.

Wielkie mechanizmy

Eugeniusz Kalkowski naprawia zegary od 1961 roku. Od początku fascynowały go jednak nie tylko misterne mechanizmy małych zegarków ręcznych, ale również potężne zegary wieżowe. A takimi to już niewielu zegarmistrzów potrafi się należycie zająć. - Od najmłodszych lat miałem zamiłowanie do precyzyjnej roboty, jednak dostać się do zawodu zegarmistrzowskiego nie było łatwo. Byłem bardzo uparty. Czekałem trzy lata, żeby dostać miejsce u mistrza. Ten czas wykorzystałem, ucząc się tokarstwa, które do dziś bardzo przydaje się przy remontowaniu starych zegarów - mówi Eugeniusz Kalkowski.

Pora na odpoczynek

Praca, którą wykonuje przy zegarach wieżowych, jest nie tylko precyzyjna, ale bywa też bardzo niebezpieczna. Wymaga dużej siły fizycznej. Teraz na przykład będzie robił tarczę o średnicy... czterech metrów, która zawiśnie na 200-letniej dzwonnicy kościoła w Lubinie. Pojedyncze cyfry tego zegara będą miały po pół metra wysokości. Ta nowa tarcza zastąpi starą, kompletnie zniszczoną, która nie nadaje się już do użytku.

- Większość zegarów wieżowych znajduje się na kościołach. Dawniej przecież zegarki były drogie, prostych ludzi nie było na nie stać. Chłopi pracujący w polu także dzięki zegarom wieżowym wybijającym godziny wiedzieli, kiedy jest pora na odpoczynek - wyjaśnia rybniczanin.

Zegarmistrz najpierw przeprowadza diagnozę. Sprawdza, w jakim stanie jest zegar. Potrafi na pierwszy rzut oka ocenić, z jakim okazem ma do czynienia. Czy jest to zaniedbane zabytkowe arcydzieło o rzadko spotykanym rozwiązaniu technicznym, czy może współczesny zegar kwarcowy, który tylko udaje zabytek. - Niestety, właściciele wielu takich zegarów pozbywają się ich bezmyślnie, wstawiając w puste miejsce zegary kwarcowe. Czasami rzeczywiście nie można już naprawić zepsutego mechanizmu i wtedy nie ma innego wyjścia. Ale często jest wręcz odwrotnie. Dlatego ja zawsze przekonuję do naprawy i remontu starych mechanizmów. Tym bardziej że nie są to koszty przewyższające cenę nowego zegara, a często są wręcz o wiele niższe - dodaje.

Zabytkowe arcydzieło

Bardzo często proboszczowie w kościołach nawet nie zdają sobie sprawy, jak cenne skarby mają na swoich wieżach kościelnych. Dla większości z nich zegar to zegar. Nie wdają się w szczegóły. To właśnie Eugeniusz Kalkowski uświadamia im często, że na wieży kościelnej jest cenny zabytek, o który trzeba zadbać i podejmuje się tego zadania. - Mam pod opieką wiele zegarów w całej Polsce, które co jakiś czas odwiedzam i jeżeli jest taka potrzeba, remontuję - wyjaśnia. W zależności od stanu zegara, Eugeniusz Kalkowski albo wykonuje naprawę na miejscu, albo zabiera mechanizm do swojego warsztatu. Ma tu odpowiednie warunki, by zająć się nie tylko potężnym mechanizmem, ale także odnowić, czy często nawet zrobić zupełnie od zera tarczę takiego zegara.

- Zdarzały mi się już takie naprawy, że musiałem wisieć przywiązany na linie wysoko przy wieży kościelnej. Tak było w Wojciechowicach. Kościół położony jest na górce, a wtedy gdy tam byłem, wiał potężny wiatr. Odsuwał mnie na metr od tarczy, którą odnawiałem - wspomina Eugeniusz Kalkowski. Dodaje, że jeżeli ktoś ma lęk wysokości, nie ma co myśleć o pracy przy zegarach wieżowych. - Mało jest osób, które się takimi zegarami zajmują. Ja mam do pomocy dwójkę moich dzieci, które wykonują na co dzień inne zawody, ale wykształciłem je też na zegarmistrzów - mówi rybniczanin.

Nakręca je codziennie
Dzieci nauczył m.in. zasad, które obowiązują przy naprawie i budowie zegarów wieżowych. A więc, że tarcza takiego zegara musi mieć odpowiednią wielkość. Określa się ją według wysokości elewacji budynku. Tarcza powinna mieć od jednej dziesiątej do jednej dwunastej wysokości budynku. Ważna jest też jej kolorystyka. Powinna być dopasowana do koloru elewacji, ale najczytelniejsze są tarcze w jasnych kolorach. - Opiekuję się na przykład zegarem wieżowym na ratuszu na rybnickim Rynku. Jego tarcza została kiedyś przemalowana na ciemny kolor. I efekt jest taki, że po zmroku nikt nie potrafi odczytać godzin z ratuszowego zegara. Dlatego teraz tarczę będę przemalowywał na jasny kolor - wyjaśnia Eugeniusz Kalkowski, który przed laty wyremontował ratuszowy zegar i od tamtej pory nim się opiekuje. Do niedawna przychodził codziennie na Rynek, żeby wspiąć się na wieżę i nakręcić zegar. Teraz robi to za niego córka. - To jedyna uciążliwość przy zegarach wieżowych, że trzeba je co jakiś czas nakręcać. W zależności od mechanizmu, trzeba to robić albo codziennie albo np. raz w tygodniu. Ale to nie jest trudne i ma też swój urok - mówi Eugeniusz Kalkowski.

Ciągle coś naprawiam

Ogromnym ciosem jest dla niego każdy wyrzucony na śmietnik stary mechanizm. Te, które może, ratuje od takiego losu. Jeżeli już nie uda mu się przekonać właściciela do remontu urządzenia, to stara się uzyskać zgodę na zabranie go do swojego warsztatu. Szkoda mu nawet tych zegarów, których już się naprawić nie da. Część z nich odnowił i podarował rybnickiemu muzeum. Pomógł tu zresztą stworzyć niezwykłą ekspozycję, gdzie można m.in. podziwiać zegar wieżowy z 1700 roku.

- W domu też ciągle coś naprawiam, remontuję. Zwykle mam u siebie około 20 różnych zegarów. To dla mnie ogromna radość, że mechanizm był martwy i znów zaczął działać. Zwykle jednak te zegary nie stoją u mnie zbyt długo, bo zawsze znajdzie się pasjonat, któremu jakiś okaz się bardzo spodoba - dodaje Eugeniusz Kalkowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto