Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wzruszające pożegnanie Grażyny Kohut. "Kaj żeś poszła mamusiu?" Była wieloletnią dyrektorką Tygla

Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
Ostatnie pożegnanie Grażyny Kohut. Kaj żeś poszła mamusiu? Dyć cołki czas żeś mi godała, że mosz jeszcze tela planów. Że bydziesz czytać pod lasem te wszystkie książki, ze jaką kawą i jakim maszketem - tymi słowami nie kryjąc wzruszenia Łukasz Kohut, poseł do Parlamentu Europejskiego pożegnał swoją mamę Grażynę Kohut, wieloletnią dyrektorkę rybnickiego Tygla, radną miasta Rybnika. Grażyna Kohut w Rybniku była uwielbiana, a pożegnać przyszły ją tłumy - współpracownicy, przyjaciele, rodzina i całe pokolenia wychowanków.

To było niezwykle wzruszające, wręcz rozdzierające serce pożegnanie. W piątek, 24 września w kościele w rybnickiej dzielnicy Popielów odbyło się ostatnie pożegnanie Grażyny Kohut, wieloletniej dyrektorki Zespołu Szkół Technicznych w Rybniku, radnej miasta, a także mamy Łukasza Kohuta, posła do Parlamentu Europejskiego. Panią Grażynę, za jej uśmiech, dobroć i radość życia, w mieście uwielbiano. W czasie ostatniej drogi towarzyszyła jej najbliższa rodzina – mąż Antoni, syn Łukasz, córka Marzena. Opłakiwały ją także całe pokolenia wychowanków Tygla, społeczność szkolna, nauczyciele, przyjaciele.

We wzruszających słowach ukochaną mamę pożegnał Łukasz Kohut. - Moja mamusia to nie był normalny człowiek. Czasami wydaje się nam, że wielcy ludzie mieszkają gdzieś daleko od naszej szarej rzeczywistości. A wielcy ludzie są tu, przy nas. Ona taka była. Była wielkim człowiekiem, kobietą jak dzwon, przykładem, że „ślązoczka” może bardzo, bardzo wiele – mówił Łukasz Kohut. - Była tytanem pracy, wyśmienitym pedagogiem. Moja mamusia to prawdziwa szeryfka, która zawsze daje radę, do każdego człowieka na szeroki uśmiech. Nigdy przenigdy nie miała łatwo. Do wszystkiego doszła sama. W świecie zdominowanym przez mężczyzn. Dla niej Tygiel to nie tylko uczenie, wychowywanie kolejnych roczników. Za jej czasów to była precyzyjna, maszyna. Zaryzykuję stwierdzenie, że zastała tygiel drewniany, a zostawiła marmurowy – mówił.

O tym, że Grażyna Kohut była duszą towarzystwa, jak ulał leżał na niej górniczy mundur, wszyscy w Rybniku wiedzieli od dawna. Ale syn zdradził także kilka jej sekretów. - Tańczyła rock’n rolla lepiej niż ja i bardzo często było mi wstyd, że nie jestem w stanie dotrzymać jej kroku. Zawsze czekała aż poproszę ją do tańca. Uwielbiała marcepan, dobrą, czarną kawę, moczkę, pieczeń z gęsi. Kochała podróże, wycieczki, grę scrable. Nauczyła mnie słuchać muzyki. Uwielbiała „Sen o Wiktorii” Dżemu. Na każdym koncercie Dżemu dzwoniłem do niej, kiedy grali „Wiktorię”. Nawet jak była już w jastrzębskim szpitalu, a w ramach Dni Jastrzębia był koncert Sebastiana Riedla, to napisała do mnie, że w szpitalu było słuchać tą piosenkę – mówił wzruszony Łukasz Kohut.

Z kościelnej ambony w imieniu swojej mamy zaapelował też o trzy rzeczy: by zatrzymać zalewający nas hejt, byśmy wszyscy wrócili do korzeni – spotykali się i biesiadowali, ale bez telefonów, a jak ludzie, oraz byśmy wszyscy się badali, dbali o siebie i swoich bliskich. - Obiecuję ci mamuś, że ten ogień, który we mnie wpuściłaś, nigdy nie zgaśnie, bo dla dla ciebie wszystko warto. Dziękuję, że mogłem patrzeć jak przełamujesz kolejne bariery, porywasz tak wiele ludzi i być z ciebie tak pierońsko dumny. Przepraszam cię, że nie posprzątałem jeszcze tego pokoju i za to najbardziej, że nie doczekałaś wnuków…Kobieta jak dzwon, a jednocześnie po prostu dobry człowiek….- mówił jej syn.

Zmarłą po krótkiej, ale ciężkiej chorobie Grażynę Kohut żegnali przyjaciele, dawni wychowankowie Tygla, do którego ona sama chodziła. - Smutek pogrążył wielu z nas, gdy jasny płomień Tygla zgasł. Wiemy, że wszystko na tym świecie przeminie, ale za szybko przyszło odejść dyrektorce Grażynie – odczytał słowa napisanego przez siebie wiersza Józef Cycuła.

W imieniu radnych przemówiła Małgorzata Piaskowy. Panią Grażynę pożegnał także prezydent Piotr Kuczera. - Ona rozumiała to miasto, nim żyła. O szkole mówiła "nasze" technikum rozumiane jako wspólnota uczniów i nauczycieli. Wielokrotnie z jej ust słyszałem także – nasze piękne miasto. I za to chcę jej w sposób szczególny podziękować. Dziękuje też za uśmiech, bo on będzie najbardziej obecny w naszej pamięci. Idźmy z jej uśmiechem dalej przez życie, bo po człowieku zostają dobre czyny i dobra pamięć - mówił Kuczera.

Mszy żałobnej przewodniczył ksiądz biskup pomocniczy Grzegorz Olszowski. - Pan Bóg dał nam żonę, mamę, siostrę, przyjaciółkę, sąsiadkę, pedagoga, szefa, gospodynię, parafiankę. Dane było nam słyszeć jej gromki śmiech, żart, niejedną mądrą radę, pocieszenie – usłyszeliśmy w homilii.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto