Pożar łaźni na kopalni Jankowice. Straty sięgają miliona, kopalnia czeka na odszkodowanie
Pożar łaźni na kopalni Jankowice: Zniszczona w wyniku pożaru łaźnia, z której korzystali górnicy zatrudnieni w kopalni Jankowiec zostanie jak najszybciej odbudowana. I choć straty po pożarze są ogromne - sięgają miliona złotych, a koszty odbudowy też będą niemałe i co najważniejsze nie były ujęte w budżecie na rok 2016, to Kompania Węglowa musi zainwestować.
- Już następnego dnia po pożarze kopalnia miała jednodniowy postój, który wykorzystaliśmy na przygotowanie tymczasowej łaźni dla pracowników. W ciągu tego jednego dnia udało nam się wygospodarować około 230 dodatkowych miejsc dla górników w drugiej łaźni, która znajduje się w tym samym budynku, ale nie ucierpiała w czasie pożaru - mówi Tomasz Głogowski, rzecznik Kompani Węglowej w Katowicach do której należy kopalnia Jankowice w Rybniku-Boguszowicach. Zaraz po pożarze który pojawił się przypomnijmy - w święto Trzech Króli, czyli dzień wolny - na miejscu przeprowadzono wizję lokalną, sporządzono dokumentację fotograficzną.
- Wszystko przekazaliśmy do ubezpieczyciela i czekamy na wypłatę odszkodowania, z którego częściowo pokryjemy koszty remontu. Straty rzeczywiście są duże, szacujemy je na około milion złotych. Spaleniu uległy nie tylko pomieszczenia na trzech piętrach, ale i stolarka okienna, spłonęło ok. 450 szafek naszych pracowników, a wraz z nimi na przykład drogi sprzęt będący na wyposażeniu elektryków - mówi Głogowski.
Z dotychczasowych ustaleń strażaków wynika, że pożar wybuchł z powodu zaprószenia ognia. Górnicy zatrudnieni w kopalni w komentarzach pod naszym artykułem o pożarze i mailowo pisali wprost: to pewnie przez papierosy. - To norma, że po 6 godzinach spędzonych na dole, górnicy wchodzą nawet pod prysznic z zapalonym papierosem. „Pety” leżą dosłownie wszędzie - są rzucane prosto na ziemię, albo pod szafki - donosi nam w jednym z maili pracownik KWK Jankowice. O tej teorii słyszeli także w Kompanii Węglowej, ale spółka na siłę nie szuka winnych. - Trudno powiedzieć, czy to rzeczywiście był niedopałek papierosa, bo nikogo za rękę nie złapaliśmy, a w tym miejscu nie ma monitoringu. Poza tym to był dzień wolny od pracy, a jedyny pracownik łaźni, był w tej chwili w innej części budynku. Zdajemy się na strażaków i śledztwo policji. Jeśli winny się znajdzie to nie ominą go konsekwencje - mówi Głogowski.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?