Pożar familoków w Czerwionce-Leszczynach. Mają podpalacza? Mógł spowodować śmierć kilkudziesięciu rodzin. Kim jest sprawca?
Policja zatrzymała jedną osobę podejrzewaną o udział w podpaleniu familoków w Czerwionce-Leszczynach.
- To 29-letni mężczyzna. Ze względu na dobro śledztwa, nie ujawniamy szczegółów dotyczących zatrzymanego. Dzisiaj na miejscu będzie pracował biegły, który będzie ustalał okoliczności podpalenia - wyjaśnia Bogusława Kobeszko, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rybniku.
Policja apeluje do świadków o zgłaszanie się pilnie do komendy policji, można dzwonić na 997 lub do komendy (32) 429 52 00. Policja nie informuje, czy zatrzymany to mężczyzyna, czy kobieta. I czy jest lokatorem familoków.
Przypomnijmy, ogień pojawił się wieczorem 18 lutego na poddaszach dwóch familoków w Czerwionce-Leszczynach (Przy ulicy Hallera i Wolności). Na miejscu przez wiele godzin pracowało kilkudziesięciu strażaków. Przez całą noc pilnowano pogorzeliska, strażacy starali się uratować cenne przedmioty z mieszkań.
W familoku przy ulicy Hallera 6 było zameldowanych 28 osób, w familoku przy Wolności - 25. Większość lokatorów spędzi najbliższe dni u rodziny. - Tylko jedna kobieta z dzieckiem zdecydowała się skorzystać z mieszkania chronionego z zasobu gminy - wyjaśniała nam jeszcze we wtorek wieczorem Hanna Piórecka-Nowak, rzecznik Urzędu Miasta i Gminy Czerwionka-Leszczyny.
Na szczęście nikt w pożarze nie ucierpiał. Przerażeni mieszkańcy wybiegli z płonących budynków, ale wszystko wskazuje na to, że długo nie wrócą do swoich mieszkań - inspektorzy budowlani ocenią, czy będą wyburzone, czy będzie je można wyremontować. Nikomu nic się nie stało, bo strażacy byli na miejscu bardzo szybko, akcja przebiegała sprawnie. Dobrze zachowywali się mieszkańcy, którzy błyskawicznie poinformowali o zdarzeniu. Jednym z nich jest ratownik górniczy, Tomasz Grzegorzyca, mieszkający dokładnie naprzeciw familoka przy Wolności. To on zadzwonił na 112.
- Nagle pies zaczął szczekać. Zajrzałem przez wizjer w drzwiach, a tam już było widać ogień. Paliło się wszystko. Tam mieszka dziewięć rodzin. Nie było żadnych wybuchów. Ale dziwne, że w jednym czasie dwa familoki objął ogień - zastanawia się pan Tomasz Grzegorzyca.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?