Czego dowiadujemy się obserwując od dłuższego już czasu repertuar bielskiego teatru? Ano tego, że Polacy to podli antysemici, albo tego, że polscy żołnierze ot, tak strzelają sobie do kobiet i dzieci w Afganistanie - mówił we wtorek na sesji bielskich radnych Stanisław Pięta, poseł PiS. Niewyobrażalnym skandalem nazwał zakładanie opasek (żółto-niebieskich - red.) przez aktorów i reżysera na zakończenie premierowego spektaklu "Miłość w Kö-nigshütte". - Byłbym wdzięczny, gdyby pan prezydent zechciał rozważyć kwestie dalszego pozostawiania na tym stanowisku obecnego dyrektora Teatru Polskiego. Za podatki polskie w teatrze polskim nie mogą być urządzane antypolskie hece - podkreślił. Co ciekawe, poseł nie widział żadnego z krytykowanych spektakli.
Prezydent Jacek Krywult przyznał, że w sprawach związanych ze sztuką można być adwokatem obu stron. Ale podzielił zdanie Pięty. - Wystosowałem już pismo do dyrektora teatru z prośbą o wyjaśnienie (jego fragmenty obok - red.). Ten temat w naszym mieście jest nieznany. Dziwi mnie, że taką sztukę wystawia się u nas, a nie w miejscu, którego ona dotyczy. Uważam, że jeśli ktoś chciał wystawić taką sztukę, powinien to zrobić na Śląsku - powiedział.
Jerzy Gorzelik, przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska:
- Czy "Hamleta" mamy wystawiać tylko w Danii? Absurdalna teza. A twórczość polskich romantyków? Nijak ma się do Śląska, więc nie wystawiajmy ich w Katowicach czy w Zabrzu. W Teatrze Polskim w Bielsku-Białej też wystawianie są sztuki, które nie miały związku z miastem - przekonuje. Dodaje, że w obozie na Zgodzie, który jest centralnym punktem sztuki, zginęli też biel-szczanie, m.in. bielski pastor Richard Wagner, któremu poświęcona jest tablica w bielskim kościele ewangelickim.
Robert Talarczyk, dyrektor Teatru Polskiego w Bielsku-Białej pytany przez nas powiedział, że nie boi się o posadę. Odnosząc się do słów posła Pięty zachęcił posła, by wybrał się na krytykowane spektakle do teatru. Wtedy będzie mógł się o nich wypowiadać.
- "Miłość w Königshütte" to spektakl, który porusza ważne tematy współczesne. A że jest o Śląsku? Różne skomplikowane sytuacje wydarzyły się po wojnie w Bielsku. I to nie jest tajemnica. Dzięki temu spektaklowi o tych rzeczach teraz w Bielsku-Białej rozmawiamy - zaznacza dyrektor Talarczyk.
Janusz Okrzesik, politolog, były poseł i senator, który widział spektakl i ma o nim krytyczne zdanie uważa, że za żadną sztukę nie należy odwoływać dyrektora teatru. Jest zdania, że dobrze będzie jeśli sztuka wywoła poważną i dorosłą dyskusję na temat relacji polskość - śląskość. Gorzej, jeśli pozostanie ona na poziomie retorycznym, który można śledzić na forach internetowych, gdzie toczy się pełna agresji dyskusja: kto gorszy, kto winny.
- Rodzi się poczucie śląskiej odrębności, któremu przyglądam się z dużą uwagą, ale i niepokojem. Jeśli śląskość jest budowana na antypolskości, to takie zabawy mogą się źle skończyć - mówi.
Jego zdaniem sztuka jest dość fałszywa w swoim przesłaniu.
- To słaby spektakl wpisujący się w kontekst bieżących sporów politycznych. Przeszkadza mi w nim sporo nieprawdy i wiele półprawd. Jeśli odwołuje się do faktów historycznych, to powinien traktować je rzetelnie. Tymczasem przedstawia stronniczą wizję przeszłości, w której tylko źli Polacy i dobrzy Ślązacy - mówi Janusz Okrzesik.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?