Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pijacy i utracjusze - tacy są (nie tylko nasi) futboliści

Hubert Zdankiewicz
Co robią piłkarze, gdy nie kopią piłki? Siedzą w domach i czytają Biblię?

To też się zdarza, choć rzadko. Takie zwyczaje ma słynny Brazylijczyk Kaka, który wsławił się również swojego czasu wyznaniem, że aż do ślubu pozostał prawiczkiem. A poza tym pija tylko wodę - od tego w zasadzie należałoby zacząć, bo przecież nic nie wywołuje takiego oburzenia wśród kibiców jak informacje o alkoholowych wybrykach ich idoli. Zupełnie jakby ci nie byli ludźmi. Takimi jak my, trochę tylko bogatszymi i lepiej wytrenowanymi.

Przekonanie, że prowadzą oni sportowy tryb życia, to mit. Większość z nich pije, niejeden również pali papierosy. Są tacy, którym niszczy to karierę, innym z kolei zupełnie to nie przeszkadza. Zazwyczaj nie przeszkadza, ale czasem trenerzy tracą do nich cierpliwość, tak jak Franciszek Smuda do Artura Boruca i Michała Żewłakowa. Niby miał powód, zwłaszcza w przypadku pierwszego z wymienionych, bo był to kolejny "popis" bramkarza Fiorentiny. Pytanie tylko, czy na pewno warto było robić z tego aż taką aferę? Przy wybrykach innych ich samolotowa libacja to... małe piwo.

Kroplówka na kaca

"Piłkarze nie piją? Nie wierzcie w to!" - mówi Jacek Bąk w swojej biografii publikowanej właśnie w odcinkach na łamach "Przeglądu Sportowego". W najnowszym można przeczytać m.in. o całonocnej balandze jego kolegi z RC Lens El Hadjiego Djoufa (później gwiazdy Liverpoolu), któremu zmęczenie i kac nie przeszkodziły w strzeleniu dwóch bramek i poprowadzeniu swojego klubu do zwycięstwa.

Jest tam jeszcze informacja o reprezentancie Polski, który codziennie przed snem musiał wypić 50 gramów wódki, i parę innych ciekawych historii. Jeszcze ciekawsze zamieścił w swojej książce były kolega Bąka z kadry Wojciech Kowalczyk.

Jego "prawdziwa historia" to prawdziwy podręcznik dla młodszych kolegów. Można w niej przeczytać o kroplach do oczu stojących zawsze w szatni (służyły oczywiście do maskowania zmęczenia i przepicia) albo o tym, jak z kolegami reprezentantami opróżniali na zgrupowaniach hotelowe barki, a zawartość buteleczek mieszali w wiadrze z sokiem. W efekcie: powstawał: "cudownie poniewierający napój, wywołujący nieludzkiego kaca".

Kowalczyk wspomina również, jak piłkarze radzili sobie ze skutkami pijaństwa, doprowadzając się do stanu używalności za pomocą kroplówek. Metodę miał opatentować Piotr Nowak, wówczas gwiazda Bundesligi, obecnie znany trener w USA (były asystent selekcjonera tamtejszej kadry). Stawiany w naszym kraju innym jako przykład profesjonalisty i wzór do naśladowania.

W sumie może słusznie, bo - jak widać - nie przeszkodziło mu to w zrobieniu kariery, o jakiej większość obecnych (i byłych) gwiazd reprezentacji może tylko pomarzyć. Nie stoczył się jak nie mniej od niego (a może bardziej) utalentowani Igor Sypniewski czy Dariusz Marciniak, którym alkohol zrujnował zdrowie i życie. Pierwszy trafił do więzienia, drugi umarł na serce, mając niespełna 37 lat.

Pijaństwo nie jest bynajmniej tylko polskim problemem ani nawet problemem piłkarzy ze wschodniej Europy. Na Zachodzie też piją, i to jak.

Dwa lata w warsztacie

"Powinienem się domyślić, że mam problem z alkoholem, gdy zadzwonili do mnie pewnego dnia z warsztatu i zapytali, co mają zrobić z samochodem, który zostawiłem im do naprawy dwa lata temu" - wspomina w swojej biografii słynny George Best (pod koniec lat 60. najlepszy piłkarz Europy).

"Wydałem dużo kasy na gorzałę, panienki i szybkie samochody. Resztę po prostu zmarnowałem" - to kolejny cytat z barwnego życia byłego gwiazdora Manchesteru United, który potrafił przyjść wstawiony na poranny trening Manchesteru United, a na zarzut trenera, że cuchnie, jakby wypił butelkę whisky, odpowiedzieć: "Myli się pan - wypiłem dwie butelki".

Ktoś powie: no tak, ale to było dawno. Dziś piłkarze tyle nie piją. Czy jednak na pewno? W latach 90., czyli nie tak znowu dawno, największą gwiazdą reprezentacji Anglii był Paul Gascoigne. Ten to dopiero miał fantazję. Zdarzało mu się wpadać do knajpy w… kompletnym stroju reprezentanta Anglii, kilka minut po zakończeniu meczu. Innym razem urządził koledze z drużyny urodziny w... samolocie wracającym z Chin do Anglii, upijając przy tym pół zespołu.

Błazen prawie doskonały

Do legendy przeszła też historia o tym, jak podpisywał kontrakt z Tottenhamem. Zaproszony do klubowego pensjonatu pod Londynem zabrał ze sobą najlepszego kumpla - niejakiego Jimmy'ego Gardnera. A ten, na prośbę "Gazzy", wskoczył nago do położonego obok stawu i łapiąc w zęby małe rybki, odgrywał dla przyjaciela sceny z filmu "Szczęki". Nie trzeba dodawać, że obaj byli wstawieni.

Innym razem, ledwo trzymając się na nogach, Gascoigne opowiadał, jak papież Jan Paweł II dzwonił do niego w sprawach finansowych, a córka George'a Busha chciała wyjść za niego za mąż (odpowiedział jej "fuck off"). Błazen doskonały. No prawie, bo stałym punktem w repertuarze jego pijackich zachowań było również bicie żony, co już trudno uznać za żart.

Kolega Gascoigne'a z reprezentacji Tony Adams trafił swojego czasu na trzy miesiące do więzienia za jazdę po pijanemu. Prawo jazdy z tego samego powodu stracił Niemiec Stefan Effenberg. Były kapitan i lider Bayernu Monachium stanął też przed sądem po tym, jak pijany wytargał za ucho natrętnego fana. Tak mocno, że chłopak trafił do szpitala. Innym razem pobił w dyskotece kobietę.

W tym czasie trzykrotnie zdobył z Bayernem mistrzostwo Niemiec i wygrał z nim w 2001 roku Ligę Mistrzów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto