Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odmawiała eutanazji psa. Oskarżono ją o znęcanie. Sąd ją uniewinnił

Aleksander Król
Aleksander Król
Fundacja Jestem Głosem Tych Co Nie Mówią
Starszy, przewlekle chory pies konał w męczarniach, a jego właścicielka odmawiała eutanazji, bo była do niego przywiązana. Decyzję o eutanazji czworonoga wydał lekarz weterynarii. - Właścicielka miłością tłumaczyła skazanie psa na wielomiesięczne cierpienia - mówią w Fundacji Jestem Głosem Tych co Nie Mówią z Rybnika. Nie mogą zrozumieć dlaczego sąd uniewinnił właścicielkę psa.

Odmawiała eutanazji psa. Oskarżono ją o znęcanie. Sąd ją uniewinnił

Wracamy do sprawy starszego, przewlekle chorego psa, który konał w męczarniach, a jego właścicielka odmawiała eutanazji, bo była do niego przywiązana. Miłością tłumaczyła skazanie psa na wielomiesięczne cierpienia.

Jesteśmy zszokowani uniewinnieniem, Sąd tłumaczy oskarżoną i odrzuca niewygodne zeznania, jakby był jej adwokatem - mówi Joanna Gąska, przedstawiciel Fundacji - Jakby tego było mało, kpi z nas, wolontariuszy, mówiąc, że nie jesteśmy miłośnikami zwierząt, bo cierpiące od miesięcy zwierzę, wprost wyjące przeraźliwie z bólu poddaliśmy eutanazji, odebraliśmy od kochanej, opiekuńczej właścicielki. My potwory!

Przypomnijmy dzień interwencji. Zgłoszenie dotyczyło starszego psa, który od około roku nie porusza się o własnych siłach i wyje z bólu. Wolontariusze najpierw usłyszeli płacz psa, później zobaczyli go leżącego za domem. Nie poruszał żadną kończyną. Pies sikał pod siebie, a a na ciele miał kilkucentymetrową otwartą ranę.
Jego opiekun, Gizela O., podnosiła go na pasku od spodni, tak wyglądał jego jakikolwiek ruch.

Interwencja przeprowadzona była w asyście Policji, właścicielka podpisała zrzeczenie się psa na rzecz Fundacji. Po przywiezieniu psa do gabinetu lekarze pobrali próbki krwi do badań, wykonali RTG.

- Diagnoza była koszmarem: organizm wyniszczony, zaniki mięśni, odleżyny, zepsute zęby, stan zapalny dziąseł, śrut w ciele po postrzale, serce wielkości połowy klatki piersiowej, co oznaczało ogromną i uciążliwą wadę serca. Pies nie poruszał się ze względu na zaniedbane, nieleczone i ogromnie bolesne zwyrodnienie kręgosłupa - mówi Kewin Baranowski, wolontariusz Fundacji - Żadne leki nie pomagały przy takim cierpieniu, nie było skutecznego leczenia, decyzja była oczywista - pies w końcu musi przestać cierpieć.

Fundacja postanowiła pociągnąć opiekuna do odpowiedzialności za tę okrutną, jak oceniają, obojętność. Gizela O. została oskarżona o znęcanie się i utrzymywanie psa w stanie rażącego zaniedbania.

Wyrok Sądu Rejonowego z Wodzisławia Śląskiego zapadł w grudniu 2020 r. Kobieta została uniewinniona.

W zachowaniu się oskarżonej brak znamion jakiegokolwiek przestępstwa, w szczególności określonego w art. 35 ust. 1 a ustawy o ochronie zwierząt – czytamy w uzasadnieniu sądu.

Sąd uzasadnia, że pies był leczony i dostawał leki, w tym przeciwbólowe.

- To nie oskarżona swoim zaniedbaniem, jak zostało jej zarzucone, doprowadziła psa do stanu zastanego w czasie interwencji ale wynikało to z jego wieku i licznych schorzeń – czytamy w uzasadnieniu sądu.

Sąd tłumaczy też m.in. że żaden przepis nie uważa za znęcanie niepoddanie zwierzęcia eutanazji.

- Dlatego też dziwi u Sądu zdziwienie, że niektóre osoby uważające się za miłośnika zwierząt uważają, że oskarżona powinna go poddać eutanazji – czytamy w uzasadnieniu sadu.

W Fundacji nie rozumieją takiego uzasadnienia.
- Czekaliśmy z niecierpliwością na jego uzasadnienie, które otrzymaliśmy w zeszłym tygodniu. - mówi Joanna Gąska

- To, co czytamy pod wyrokiem nie jest uzasadnieniem, to stronnicza i od początku przyjęta opinia Sądu szczująca Fundację - mówią w Fundacji.

- Sąd uznał za niewiarygodne zeznania lekarza, który diagnozował psa. Odrzucił je, bo lekarz "miał interes", żeby postawić taką diagnozę. Uśpienie psa to przecież jeden klient mniej! - mówi Kewin Baranowski.

W rybnickiej Fundacji tłumaczą, że interes byłby wtedy, gdybyśmy my lub lekarz naciskali na kolejne badania, kolejne nieskuteczne próby leczenia, dalsze męczenie psa.

- My rozliczamy się z gabinetami na normalnych zasadach, jak każdy inny ich klient. Zwierzęta diagnozujemy w różnych gabinetach, ale współpracujemy tylko z wrażliwymi weterynarzami, których cenimy za wiedzę, profesjonalizm i szacunek do zwierząt. Dobór metod leczenia jest podyktowany merytoryczną oceną sytuacji oraz etycznym podejściem nastawionym na dobro pacjenta. Który lekarz kierował się jego dobrem - ten, który sprzedawał dla niego tabletki przeciwbólowe, które i tak nie działały, a samo podawanie przez zgniłe prawie zęby było dla niego koszmarem? Czy ten, który w końcu zakończył jego powolne umieranie? - dodaje Joanna Gąska.

W Fundacji tłumaczą, że sąd uznał, że skoro pies nie leżał brudny, to znaczy, że miał dobrą opiekę, a bolało, bo był chory.

- Według Sądu, postrzelony pies ze śrutem w ciele jest szczęśliwy konając przy właścicielu. Podawanie tabletek, które nie były skuteczne uznał za wystarczającą pomoc. Wolontariuszy, którzy walczą każdego dnia o zdrowie i życie zwierząt nazywa nieludzkimi. Na co czekał właściciel? - pyta Kewin Baranowski - Aż pies sam odejdzie, kiedy jego ciało nie wytrzyma już kolejnego dnia bólu? Z czego w ocenie Sędziego ten pies miał czerpać radość? Z kilku minut dziennego "chodzenia" na pasku? Z sikania pod siebie? Z leżenia na kostce godzinami i patrzenia w jeden punkt? - pyta.

Według Fundacji usprawiedliwienie, że oskarżona zrobiła co w jej mocy, a leczenie byłoby drogie i nieskuteczne to absurd. Każdy właściciel może w ten sposób omijać leczenie zwierząt, podawać tabletki i zostawić kasę w kieszeni. A cierpi na tym zwierzę. Kewin Baranowski pyta, czy gdyby pies wpadł pod auto i miałby połamaną kość i otwartą, krwawiącą ranę, czy plaster na łapę byłby wystarczający, bo właściciela nie stać na więcej?

Wolontariusze Fundacji zastanawiają się nad tym, gdzie jest granica bólu, które zwierzę musi znosić każdego dnia, kiedy żadne leczenie nie przynosi skutku. - Czy nieludzkie jest trzymanie leżącego godzinami i wyjącego z bólu psa, czy decyzja, aby w końcu nie czuł, żeby zasnął spokojnym snem i już nie budził się z powrotem do tego piekła zwanego jego życiem? - pytają w Fundacji.

W galerii uzasadnienie wyroku sądu oraz decyzja lekarza weterynarii:

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto