Wyobraźcie sobie nowe szyby kopalniane górujące nad Rybnikiem, czarną jak smoła rzekę Rudę (wszak Nacyna zawdzięcza swój kolor jednej z kopalń) i zdewastowany, zapadający się teren w okolicach lasów Wielopola czy tężni - rekreacyjnych terenów miasta? To szaleństwo.
W czasach, gdy nikt już nie ukrywa, że lata śląskich kopalń są policzone, a schyłek węgla kamiennego jest nieunikniony, w Rybniku ktoś za wszelką cenę forsuje pomysł, by budować nową kopalnię na „złożach Paruszowca”. To szaleństwo, na które nie zdecydowano się nawet w PRL-u.
Tłumaczenie, że nowy zakład wydobywczy ma być połączony z nową elektrownią w Rybniku (która miałaby powstać obok już istniejącej i należącej do Skarbu Państwa), z którą przecież wiązane są plany ogrzewania Rybnika, to kolejne szaleństwo.
A najbardziej absurdalne w całym tym szaleństwie jest to, że jest ono brane na poważnie i w ogóle rozważane. W Rybniku „potrzebujemy powietrza a nie kopalni” - napisali na swoim transparencie protestujący mieszkańcy i to akurat nie jest szaleństwo.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?