Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na Barbórce piwa i golonka nie może zabraknąć

KUB
Barbara Kubica
Górnicze skarby pod ziemią, głęboko ukryte drzemią. Na ścianach, filarach, górnicza dziś wiara, wykuwa do skarbów drogę - śpiewać będą zapewne nie raz, nie dwa, państwo Bożena i Marek Sobikowie z rybnickiej dzielnicy Gotartowice. W ich domu, co roku górnicze święto, czyli Barbórka, obchodzona jest bardzo hucznie.

Są śpiewy, bery, bojki śląskie i smaczne golonko. Nie może zabraknąć też piwa. O tej tradycji w domu, którą od lat podtrzymują górnicy, nikt nie zapomina.
- Co roku spotykamy się prawie całą rodziną po południu, przy stole. Rano zazwyczaj mąż idzie do kościoła na mszę za górników i ich rodziny, a ja szykuję obiad. Nasz śląski, czyli ciemne kluski, rolady i modro kapusta - mówi Bożena Sobik.
Jej mąż Marek od ponad 24 lat pracuje na kopalni Jankowice, na oddziale maszynowym. Na "penzyjo" przejdzie za rok.
- Najważniejsze, to szczęśliwie dorobić do ostatniej szychty na dole - mówi pan Marek. Swoją pierwszą Barbórkę "na grubie " i gwarki pamięta doskonale.
- Teściowa mi musiała potem w domu pomóc buty ściągnąć - wspomina z uśmiechem. - Pamiętam, że nie tylko buty - dodaje Róża Kula, teściowa pana Marka. Jej oraz jej męża Emanuela na "barbórkowej" imprezie w domu córki też nie zabraknie.
- Cała nasza rodzina związana jest z górnictwem. Na kopalni Jankowice 27 lat przerobił mój mąż. Syn Zbyszek od roku jest już na górniczej emeryturze. Pracuje jeszcze zięć i drugi syn Jarek - wylicza pani Róża. - Ten ostatni od najmłodszych lat powtarzał, że on w przyszłości będzie naprawiał telewizory. Potem zmienił zdanie i nie żałuje - dodaje.
W niedzielę, kiedy cała rodzina zbierze się przy stole. Bożena Sobik ustawi na nim pyszne golonki, zasmażaną kapustę i piwo.
Będzie dokładnie tak, jak na gwarkach organizowanych na kopalniach. - Tylko to będą dziurawe gwarki, bo z babami - mówią z uśmiechem panowie. Na tradycyjną karczmę piwną kobiety wchodzić nigdy nie powinny.
- To męska impreza. Za nieodpowiedni strój mogą cię zamknąć w dyby, albo przyłożyć w tyłek "hercówą". A jak ktoś nie daj Boże pod mundur założy krawat, to zaraz mu go utną - opowiada pan Marek.
Na zakładowych karczmach bawi się także Grzegorz Pierchała, od 20 lat zatrudniony w kopalni Jankowice.
- Gwarki to tradycja od czasów Solidarności. Wcześniej górnicy dostawali z okazji Barbórki przydział. To "ćwierciok" wódki, kąsek wusztu i bułka. Co drugi tą flaszkę obalił jeszcze pod okienkiem, z którego je wydawali - wspomina z uśmiechem. Przez wiele lat na "górniczą" mszę świętą swojego chłopa szykowała pani Zofia Kamer.
- Pierwej to chopy same na mszo chodziły. My zaś szykowały im obiod w doma. Każdy musioł mieć wybiglowano koszula, wyglancowane szczewiki - wspomina nam rybniczanka. - Potem spotykały się całe rodziny i opowiadali sobie, jak to Skarbek niejednego górnika, co się na dole stracił, do szoli doprowadził - dodaje kobieta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto