Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Motor ratunkowy w Rybniku jest, ale na drogi nie wyjedzie. Stoi w piwnicy

Barbara Kubica
Motor ratunkowy w Rybniku jest, ale zamknięty w piwnicy. Mijają dwa lata, odkąd nowoczesny motocykl ratunkowy, zakupiony dla rybnickiego szpitala z datków mieszkańców przestał wyjeżdżać z bazy. I nic nie wskazuje na to, by wkrótce sprzęt wart ponad 130 tys. zł miał wyjechać na lokalne drogi i nieść pomoc ofiarom wypadków drogowych. Dlaczego? Bo nikt za jego wykorzystanie nie zamierza płacić.

Motor ratunkowy w Rybniku - to nie jest problem

Ostatnia nadzieja na to, że jeszcze tego lata motor ratunkowy w Rybniku wyjedzie na drogi, pojawiła się kilka tygodni temu, po tym, jak zmienił się dyrektor w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu nr 3 w Rybniku. Jerzego Kasprzaka, który kazał zamknąć motor w piwnicy, zastąpiła Aniela Wlizło. Jednak dobrych wiadomości dla rybniczan, którzy zbierali pieniądze na zakup motora, i ona nie ma.
- Nie stać nas na wzięcie na siebie kosztów utrzymania tego motocykla, bo szpital ma spore długi, a miesięcznie nie bilansuje się na poziomie miliona złotych. NFZ też za niego nie zapłaci - mówi Aniela Wlizło.
- Ale proszę mi wierzyć. Na dzień dzisiejszy to nie jest problem. Problemem jest na przykład to, że nie mamy niezbędnego wyposażenia dla oddziału Intensywnej Opieki Medycznej. A ten jest nam niezbędny - dodaje pani dyrektor.

Na pielgrzymkę też nie pożyczymy

Tymczasem mieszkańcy, którzy zrzucili się na zakup motoru, i członkowie Bractwa Kurkowego, którzy zainicjowali zbiórkę na zakup nietypowej karetki, są już całą sytuacją zażenowani. Tym bardziej teraz, kiedy motor ratunkowy w Rybniku chciał wynająć od szpitala ksiądz Marek Bernacki, który co roku prowadzi podczas pielgrzymki blisko cztery tysiące wiernych z regionu na Jasną Górę.
- Jako organizator pielgrzymki muszę to wydarzenie zabezpieczyć od strony medycznej. Jadą z nami trzy wozy medyczne, w tym karetka. Dodatkowo chciałem wypożyczyć motor ratunkowy. To idealny pojazd, który jest w stanie nawet poruszać się pomiędzy kolumnami pielgrzymów - mówi ksiądz Marek Bernacki.
- Dostaliśmy jednak odmowę ze szpitala, mimo że chcieliśmy wziąć oczywiście na siebie koszty paliwa, amortyzacji sprzętu i dodatkowo mieliśmy w naszym gronie pielgrzyma-ratownika medycznego z rybnickiego szpitala, który ów motocyklem mógłby jechać. A szkoda, bo to dar rybniczan, który przecież powinien być wykorzystywany. Podczas pielgrzymki przysłużyłby się ludziom znakomicie - dodaje.

Motor ratunkowy w Rybniku to nie karetka

Karetka mogłaby być wykorzystywana w przypadku, gdyby zarząd województwa wpisał ją do tak zwanego planu zabezpieczenia medycznego województwa śląskiego. Wówczas NFZ mógłby nawet motor zakontraktować. Zarząd województwa do niedawna twierdził, że nad takim rozwiązaniem pracuje, ale dziś nie pozostawia już złudzeń.
- Były takie próby, ale ustawa na to nie pozwala. W myśl przepisów pojazd ratowniczy to taki, którym można przewieźć pacjenta. Jeśli takie motory są wykorzystywane w innych regionach, to prawdopodobnie ich finansowanie bierze na siebie podmiot prywatny albo jest on włączany do systemu na granicy prawa - mówi Magdalena Kociołek z Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Miała 2 promile, rozbiła auto i uciekła

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto