Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Żor zmarł na Covid-19, a rodzina nie może doczekać się testu. Sanepid: Oskarżenia krzywdzące i nieuzasadnione

Arkadiusz Biernat
Arkadiusz Biernat
Mieszkaniec Żor nie może doczekać się testu na obecność koronawirusa. Sanepid nie ma sobie nic do zarzucenia
Mieszkaniec Żor nie może doczekać się testu na obecność koronawirusa. Sanepid nie ma sobie nic do zarzucenia Arek Biernat/zdjęcie poglądowe
Sanepid w Rybniku nie ma sobie nic do zarzucenia, a oskarżenia rodziny mieszkańca Żor, który zmarł na Covid-19 o braku testów i chaosie w służbach, uznaje "za krzywdzące i nie mające uzasadnienia".

Mieszkaniec Żor zmarł na Covid-19. Jego rodzina wciąż czeka na testy

Przypomnijmy, mieszkaniec Żor od prawie tygodnia ma objawy mogące wskazywać na koronawirusa. Z powodu Covid-19 zmarł jego 79-letni teść. Niepokojące objawy ma też jego żona. Jego zdaniem w służbach panuje chaos, wskazuje na brak jasnych procedur w przypadku realnego zagrożona zakażeniem rodziny z dziećmi (propozycja rozdzielenia rodziny na czas badań).

Niezrozumiały jest dla niego mechanizm pracy służb w obliczu tragedii, zwłaszcza kiedy jeden z członków rodziny umiera z powodu koronawirusa.

- Nie chcemy się rozdzielać, nie w takiej chwili. Wielokrotnie w telewizji od urzędników słyszałem, że jeśli nie ma zagrożenia życia, to w przypadku niepokojących objawów i kwarantanny pobierany jest wymaz w domu, a na wynik oczekuje się w miejscu zamieszkania. Zagrożona jest cała moja rodzina. Nie wiem co robić, jak długo będziemy czekać w tej niepewności. Generalnie chaos. Do tego tragiczna sytuacja ze śmiercią bliskiej osoby. Nawet nie możemy się pożegnać i pójść na pogrzeb... Nawet śmierć bliskiej osoby nie przyspieszyła procedur. Człowiek jest pozostawiony sam sobie - opowiada pan Marcin.

CZYTAJ WIĘCEJ. Mieszkaniec Żor zmarł z powodu Covid-19. Rodzina nie może doczekać się testów na koronawirusa

"Oskarżenia krzywdzące i nieuzasadnione"

Głos w sprawie zabrał również Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Rybniku. Po analizie zebranej dokumentacji, wykazu połączeń i sporządzonych notatek dotyczącej w/w osoby oraz jej rodziny ustalono, że formułowane oskarżenia pod adresem PSSE w Rybniku są krzywdzące i nie mające uzasadnienia.

Zdaniem rybnickiego sanepidu mieszkaniec Żor skontaktował się 11 kwietnia z infolinią PSSE w Rybniku twierdząc, że występują u niego niepokojące objawy chorobowe. Pracownik po zebraniu wstępnych informacji, zgodnie z obowiązującymi wytycznymi, przekazał informację, że należy zgłosić się do najbliższego szpitala zakaźnego własnym środkiem transportu lub, jeżeli nie ma takiej możliwości, po wezwaniu pomocy pod numerem 112.

- Kolejnego dnia mieszkaniec Żor skontaktował się ponownie z infolinią PSSE w Rybniku oświadczając, że w szpitalu w Raciborzu nie został przyjęty - pracownik polecił zatem skontaktować się ze szpitalem zakaźnym w Tychach. Placówka wyraziła zgodę, aby pacjent do nich przybył celem pobrania wymazu - o tym dowiedział się nasz pracownik od samego żorzanina - informuje PPIS w Rybniku.

Zgodnie z obowiązującym zarządzeniem pacjenci, od których pobierane są wymazy w szpitalu zakaźnym, kierowani są przez lekarza epidemiologa do izolatorium, gdzie oczekują na wynik badania. Jeśli wynik jest ujemy - wracają do domu, jeśli dodatni - pozostają w izolatorium. Mieszkaniec Żor nie wyraził na to zgody, po czym rozłączył się.

Po uzyskaniu informacji, że u jednego z członków rodziny, który był hospitalizowany i w wyniku badań potwierdzono u niego zakażenie koronawirusem, PSSE w Rybniku skontaktowała się z rodziną. Ustalono, że u kilku osób występują objawy chorobowe mogące świadczyć z dużym prawdopodobieństwem, że są zakażone koronawirusem, ale do tej pory nie stawiły się w szpitalu zakaźnym.

- Ponieważ w rodzinie są osoby małoletnie rozpoczęto poszukiwania miejsca konsultacji lekarskiej i ewentualnej hospitalizacji całej rodziny w szpitalach jednoimiennych na terenie Śląska. Szpital w Tychach po raz kolejny potwierdził gotowość przyjęcia dorosłych osób na oddział obserwacyjno-zakaźny, natomiast dzieci miałyby trafić do innego szpitala. Po niezliczonej ilości telefonów i ustaleń z lekarzami i szpitalami zakaźnymi przedstawiono rodzinie kilka opcji rozwiązania sytuacji. Mieszkaniec Żor wybrał jedną z propozycji: cała rodzina pozostaje
w domu pod nadzorem lekarza ze szpitala zakaźnego - informuje PPIS.

Mieszkańcowi udostępniono numer telefonu do lekarza z jego imieniem i nazwiskiem, gdyby stan zdrowia się pogorszył. Cała rodzina została objęta do czasu uzyskania wyników badań laboratoryjnych kwarantanną w warunkach domowych i wskazana do przeprowadzenia testów. Pracownik PSSE dodatkowo kontaktował się z rodziną pytając, czy jest potrzebna pomoc w zaopatrzeniu w żywność bądź leki. Przekazał także, iż gdyby zaistniała taka potrzeba, wystarczy zadzwonić na infolinię sanepidu.

Trwa budowa Galerii Wiślanka w Żorach

Galeria Wiślanka w Żorach. Najnowsze zdjęcia z placu budowy. Zobaczcie

Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Rybniku podkreślił, że każda zgłaszana sprawa jest traktowana z należytą starannością z wykorzystaniem wszelkich dostępnych narzędzi i środków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto