Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Majtki wśród zabytków

Karina Sieradzka
Targowy stragan w centrum miasta. Handel kwitnie, ale czy takie budy muszą szpecić ulice? Fot. AGNIESZKA MATERNA
Targowy stragan w centrum miasta. Handel kwitnie, ale czy takie budy muszą szpecić ulice? Fot. AGNIESZKA MATERNA
Jak zwykle przed świętami, nasze miasto jeszcze bardziej wypiękniało. Na Rynku stoi olbrzymia choinka, handlowcy prześcigają się, by witryny sklepów były jak najpiękniejsze.

Jak zwykle przed świętami, nasze miasto jeszcze bardziej wypiękniało. Na Rynku stoi olbrzymia choinka, handlowcy prześcigają się, by witryny sklepów były jak najpiękniejsze. A w samym centrum miasta, jakby nigdy nic, straszą jarmarczne stragany ze skarpetami, dresami i majtkami. I co ciekawe, urzędnicy przekonują, że nic na to nie można poradzić.

Urzędnicy: Nie nasza sprawa

— Gdyby to był teren miejski, wtedy na pewno nie zgodzilibyśmy się na prowadzenie tego typu działalności w centrum miasta — zastrzega Krzysztof Jaroch, rzecznik prasowy prezydenta Rybnika. — Ale to wszystko są tereny prywatne, ich właściciele decydują, co może się tam znajdować.

Potwierdza to Jerzy Granek, naczelnik Wydziału Mienia rybnickiego magistratu, które wydaje pozwolenia na handel na terenach miejskich. — Bardzo rzadko wydajemy takie zezwolenia. Mają je np. panie sprzedające pączki na Rynku, a w okresie świątecznym właściciele kramików z kartkami świątecznymi — mówi naczelnik.

Problem polega na tym, że takie stragany nie są na trwałe związane z podłożem, nie są więc obiektami budowlanymi i nie podlegają przepisom prawa budowlanego. Mały i schludny kramik nikogo zbytnio nie razi, ale jak tu tolerować budę pełną majtek i staników powiewających na wietrze?

Handlarze: Może i brzydki, ale robota jest

— Nie wiemy kto jest właścicielem tego terenu. To szef go wynajmuje, my tu tylko sprzedajemy. Proszę nie robić zdjęć, bo to teren prywatny! — mówią zdenerwowane panie sprzedające bieliznę na starganie przy ul. Raciborskiej, jakby zapomniały że codziennie przez kilka godzin wystawiają się na widok publiczny ze swoim towarem.

— Jakoś do tej pory nikt się tu nie przyszedł poskarżyć. A proszę też pamiętać, że ludzie którzy tu pracują mają rodziny, które trzeba utrzymać.

To fakt, że ludzie potrzebują pracy, ale czy to oznacza że w centrum miasta mają stać jarmarczne stragany? Nie można ich przenieść na targowisko miejskie? Zdaniem handlarzy nie...

— Szef ma umowę z szefami rybnickiego browaru, do których należy teren. Jesteśmy w prawie — mówi inna kobieta, handlująca czapkami i skarpetami przy browarze.

A jednak się da!

Czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji? Ryszard Sadowski, komendant Straży Miejskiej w Rybniku też rozkłada ręce. — Możemy co najwyżej skontrolować, czy sprzedający mają na to pozwolenie i to wszystko. Nie mamy podstaw, żeby zabronić komuś sprzedaży na prywatnym terenie.

Jest jedno wyjście z sytuacji: — Można umieścić odpowiednie zapisy w planie zagospodarowania przestrzennego, a właśnie teraz powstaje nowy plan. Tak jak w niektórych gminach, można bardzo ściśle określić, co wolno a czego nie wolno właścicielom terenów usytuowanych w centrum miasta — podpowiada Piotr Mikołajec, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Rybniku.

— Jeżeli tak się nie stanie, to nawet gdy całe miasto będzie już piękne i nowoczesne, stragany pozostaną, bo nie będzie na nich mocnych.


Handel w namiocie

W poprzednim, nie obowiązującym już miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego miasta Rybnika, istniał zapis zabraniający stawiania w centrum wszelkich bud, wiat itp. Przez jakiś czas przepisy te były respektowane. Ale jak widać jednak, takie przepisy można łatwo obejść, kupując namiot handlowy, który można „po pracy” po prostu zwinąć do torby z całym towarem. Bo do namiotu ani architektura ani nadzór budowlany w żaden sposób przyczepić się nie mogą.

Popatrzcie na Żory!
Najlepszym przykładem, że można sobie poradzić z zachowaniem estetyki w mieście są sąsiednie Żory. Popatrzmy choćby na dachy — w czterech dużych dzielnicach: Baranowice, Osiny, Śródmieście i Sikorskiego, dachy wszystkich domów mogą mieć kolor tylko ceglasty lub bordowy.
Takie zapisy przyjęto w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. A między ulicami Rybnicką a Wodzisławską dachy mogą mieć różne odcienie szarości, brązu i bordo. Prezydent Żor mówi, że podobne standardy obowiązują w Unii Europejskiej.
Na złośliwe komentarze odpowiada, że przestrzeń między domami i dachami nie jest prywatna tylko publiczna.**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto