Od kilku dni w Rybniku nie mówi się o niczym innym jak tylko o tym, że firma powiązana osobowo z szefostwem Grupy PRC, prowadziła także kampanię wyborczą byłego prezydenta miasta Adama Fudalego. Czy kampania byłego prezydenta była więc finansowana z miejskiej kasy? Czy doszło do korupcji? Na te pytania odpowiedzi poszukają teraz agenci CBA.
- CBA zwróciło się do nas z prośbą o wydanie dokumentacji, co też niezwłocznie zrobimy. Przekażemy także protokół z kontroli wydziału audytu w czterech wydziałach naszego urzędu - mówi Piotr Kuczera, prezydent Rybnika. Wczoraj światło dzienne ujrzał także protokół z kontroli wewnętrznej, która zaraz po tym, jak sprawa wyszła na jaw, zlecił w urzędzie obecny prezydent Rybnika Piotr Kuczera. Przypadków złamania prawa audytorzy jednak się nie doszukali.
- Wcale mnie to nie dziwi, bo kontrole wewnętrzne w Polsce przeprowadzane są fatalnie. Jeśli miasto chciało rzeczywiście sprawę wyjaśnić mogło audyt zlecił zewnętrznej firmie - mówi Grzegorz Makowski, dyrektor programu Odpowiedzialne Państwo w Fundacji Batorego w Warszawie. - Niemniej dobrze, że sprawą zajęła się prokuratura i CBA. To instytucje właśnie do takich zadań powołane, a sprawa budzi podejrzenia - dodaje Makowski.
Wewnętrzni audytorzy, którzy badali sprawę doszukali się jedynie kilku uchybień w sposobie zlecania zamówienia. W jednym z dokumentów urzędnik wpisał także złą, zaniżoną wartość jednego z zamówień. Zamiast kwoty 68 tys. zł netto, powinna zostać wpisana kwota 78750 zł. Gdyby szacunkowa wartość tego zamówienia została prawidłowo wpisana, a także gdyby obu zleceń wykonanych przecież przez tę samą firmę, nie rozbijano na dwie osobne umowy, a zsumowano te kwoty wówczas łączna suma zamówienia wyniosłaby ponad 32 tys. euro. To z kolei oznaczałoby, że urzędnicy musieliby udzielić zamówienia na zasadach przetargu, a nie jak miało to miejsce na zasadach bezprzetargowych.
I to właśnie ten fakt oraz sama postawa urzędników przy realizacji zamówień budzi zastrzeżenia prezydenta Kuczery, który zlecił, by pracy jego podwładnych z wydziałów współpracujących z PRC, przyjrzała się urzędowa Komisja Etyki.
- Muszę jasno powiedzieć, że moje zaufanie do naczelnika wydziału promocji, którego nazwisko najczęściej pojawia się kontekście tej sprawy, drastycznie spadło - mówi prezydent Kuczera.
Naczelnik wydziału promocji - Krzysztof Jaroch, jak wynikało z naszych wcześniejszych publikacji prasowych na ten temat, jest współpracownikiem jednej z osób powiązanej z Grupą PRC w śląskim oddziale Polskiego Stowarzyszenia Public Relations. I właśnie ta osoba pracowała nad tworzeniem kampanii wyborczej prezydenta Fudalego. Sam Jaroch, choć bardzo nieoficjalnie, w kampanię Fudalego też był zaangażowany.
Były prezydent Adam Fudali sprawy nie chce komentować. Kilka dni temu obiecywał, że się z nami skontaktuje, ale do dziś tego nie zrobił. Nic do zarzucenia sobie nie ma natomiast szefostwo Grupy PRC.
- Mam nadzieję, że moje firmy przestaną być elementem gierek politycznych. Nie chcę, by były atakowane za rzetelnie wykonywane zlecenia - informuje nas Sebastian Chachołek, prezes Grupy PRC.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?