Grzegorz Szkatuła od 23 lat jest kierowcą tira, zjeździł ciężarówką już pół Europy. Teraz dowiedział się, że w 1983 roku urzędnik wypisał mu kategorię E... przez pomyłkę. - Już kilka razy wymieniali mi prawo jazdy i żadnego kłopotu nie robili. To jakiś absurd - łapie się za głowę się kierowca.
Szkatuła od lat operuje na długich trasach, jeździ w Czechach, Niemczech. Za kółkiem ciężarowego tira zrobił setki tysięcy kilometrów. To jego zawód, z tego utrzymuje siebie i rodzinę.
30 czerwca mija kolejny termin na wymiany starych praw jazdy, więc we wtorek mężczyzna zgłosił się do wydziału komunikacji w Rybniku po rutynową wymianę dokumentu. Tam dowiedział się od urzędniczki, że owszem, prawo jazdy nowe otrzyma, ale z kategorią A,B,C, i T., ale z pominięciem najważniejszej: E, która uprawnia go do kierowania go tirami.
- Myślałem, że mnie krew zaleje. Mówiła coś, że brakuje dokumentów na to, że kiedyś zdawałem na tą kategorię! Przecież już chyba trzeci raz mnie to prawo jazdy wymieniają i nigdy nie było żadnych kłopotów - nie kryje oburzenia kierowca.
Ostatni raz w 1998 roku. Prawo jazdy jest podpisane przez zastępcę naczelnika wydziału komunikacji - pokazuje zalaminowany dokument z czytelną pieczątką.
- Ile razy mnie policja sprawdzała, i nie było nigdy problemu - denerwuje się szofer.
Kierowca nie ma pojęcia, co teraz robić, bo od 30 czerwca nie będzie mógł już wykonywać swojego zawodu.
O co w tym wszystkim chodzi? Zapytaliśmy Jerzego Wróbla, szefa wydziału komunikacji w urzędzie miasta w Rybniku.
- Przy obecnej wymianie musimy zweryfikować wszystkie archiwalne dokumenty. A w tym wypadku brakuje takich, które potwierdzałyby, że ten pan odbywał kurs na ciągniki z naczepami - wyjaśnia Wróbel.
Z dokumentów wynika, że mężczyzna zdawał kategorię: C., natomiast w pokwitowaniu przy odbiorze urzędnik napisał w dokumencie kategorię: E.
Jak to wytłumaczyć? - Trudno powiedzieć, być może nastąpiła urzędnicza pomyłka na korzyść kierowcy - zastanawia się Wróbel.
Tymczasem Grzegorz Szkatuła zaklina się, że przecież zdawał prawo jazdy na ciężarówki z przyczepami.
- No przecież sam sobie tego nie wypisałem! Już teraz nie pamiętam, czy był to, LOK, czy PZM-ot, ale na pewno odbywałem egzaminy - przypomina.
Jerzy Wróbel nie wyklucza, że być może jakiejś dokumenty zaginęły. Dlatego radzi kierowcy, by złożył odwołanie od tej decyzji. Ma na to 14 dni.
- My poprosimy o przejrzenie dokumentów w Urzędzie Wojewódzkim. Jeśli się znajdą dane, potwierdzające jego wersję, z pewnością wymienimy prawo jazdy i kierowca nie będzie musiał za nic płacić - zapewnia Jerzy Wróbel.
A jak to się stało, że wcześniejsze wymiany nie budziły żadnych wątpliwości urzędników? - Bo wcześniej nie wymagano przeglądania archiwalnych dokumentów, wymiana następowała automatycznie, dokument za dokument - dodaje Wróbel.
Szkatuła się odwoła, ale wie, że całe procedury będą się ciągnęły w nieskończoność, a od lipca nie może wsiąść do tira.
- Wygląda na to, że po 20 latach będę musiał zdawać nowy egzamin na tira.To przecież ponad 2300 złotych, kto mi za to zapłaci! - piekli się kierowca.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?