Jerzy Dudek: Rybnik znam jak własną kieszeń [WYWIAD]
Jerzy Dudek jest już na Śląsku legendą? Nie czuję się tak absolutnie. Wiem co osiągnąłem, i to nie jest tak, że nie znam swojej wartości. Przez 22 lata mieszkałem na osiedlu w Szczygłowicach. Pamiętam doskonale, jak się czułem, kiedy pod blok obok do rodziny przyjeżdżał Józek Dankowski, który grał wtedy w Górniku Zabrze. My, jako małe łebki, siedzieliśmy na krawężniku, tylko po to, żeby zobaczyć, jak podjeżdża swoją białą ładą pod blok. Teraz mogę sobie wyobrazić, jak czują się dzieciaki, które widzą mnie przechadzającego się po rybnickim rynku. Ale mam do tego duży dystans. Przeszedłeś całą drogę - od blokowiska, na sam szczyt. To powód by czuć się najlepszą wizytówką regionu? Bo teraz miasta się licytują... U nas Jurek Dudek ma dom, a u nas się urodził. Jestem dumny z tego, że ludzie w takich kategoriach mnie postrzegają. Jest potrzeba, by mieć kogoś w regionie, kto da przykład, pokaże, że coś można osiągnąć. U mnie autorytetem był nauczyciel w-f i to mi wystarczało. Jeśli taką rolę dla mnie widzą ludzie, to ja mogę budować dom jeszcze w kilku miastach.