Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hipokrates: Jarosław Słota ordynator chirurgii w Rybniku: Największą wartością jest zespół, który stworzyłem w Rybniku

Aleksander Król
Jarosław Słota jest ordynatorem chirurgii w rybnickim szpitalu. Jego zespół operuje pacjentów daleko spoza Śląska. W plebiscycie Hipokrates 2018, organizowanym przez Dziennik Zachodni, zajął drugie miejsce w kategorii Chirurg Roku 2018 w Województwie Śląskim.

Hipokrates: Jarosław Słota ordynator chirurgii w Rybniku: Największą wartością jest zespół, który stworzyłem w Rybniku


Dlaczego akurat chirurgia?

Zawsze chciałem być chirurgiem, od dziecka. Nie wyobrażałem sobie, że można robić cokolwiek innego. Brat mojej mamy był chirurgiem, pracował w klinice w Białymstoku u profesora Puchalskiego i gdy przyjeżdżał do moich dziadków zawsze opowiadał o pracy. Nie było innej opcji. Wybór był prosty.

Wybór był prosty, ale praca niełatwa, podejrzewam, że czasem nawet i dramatyczna...

Oczywiście - trudna, odpowiedzialna, pełna stresów, ale też wdzięczna. Jak się spotyka pacjenta, któremu operowało się nowotwór, 10 lat po operacji, nie za bardzo się go pamięta, ale on pamięta lekarza, na ulicy mówi „dzień dobry” i ma się dobrze, to jest to wdzięczna praca. Oczywiście są też dramatyczne sytuacje - gdy się operuje pacjentów, których przywożą karetki, na ostro, to te operacje są dramatyczne. Ale „taki job”.


Co jest najtrudniejsze ? Właśnie te operacje na ostro?

Nie, w chirurgii to jest tak, że najprostszą rzeczą jest chorego zakwalifikować do operacji i zoperować. Natomiast trudniejszą jest go wypisać ze szpitala zdrowego, przeprowadzić przez okres pooperacyjny, dać mu kartę wypisową a nie akt zgonu. Jedną z takich trudniejszych rzeczy to wcale nie jest kwalifikowanie do operacji, tylko czasem zdyskwalifikowanie z leczenia operacyjnego. To najtrudniejsze.

Ilu pacjentów Pan operował? Liczy Pan jeszcze?

Nie liczy się, co do jednego, ale powiedzmy, że gdzieś rocznie operuję 450 pacjentów. Pracuję 29 lat, a od 2004 jestem ordynatorem. Jak się pomnoży, wychodzą konkretne liczby.

A plany?

Człowiek zawsze chce zrobić jakiś nowy zabieg. Staramy się podążać za trendami, które są na świecie. Dziś jest tak, że chora, która ma raka piersi ze szpitala wychodzi po operacji zrekonstruowana. Rzadko już robimy amputację piersi. Staramy się robić takie operacje, by chorych jak najmniej okaleczać przy raku odbytnicy. U nas na oddziale bardzo rzadko zakłada się stomię. Może u 7 proc. pacjentów. Świat idzie do przodu, my też musimy. Dziś chirurgia musi nie tylko wyleczyć pacjentów ale też jak najmniej ich okaleczać, nie pogarszać ich komfortu życia. Przyjeżdżają do nas ludzie z nowotworami żołądka czy odbytnicy nie tylko ze Śląska, bo już wiedzą, że udaje im się zachować naturalną drogę oddawania stolca. Identyfikują nasze nazwiska, bo my w tej branży jesteśmy od wielu lat i mimo że zmieniliśmy miejsce pracy na zdecydowanie lepsze, to nas znajdują. Największym moim osiągnięciem wcale nie jest Hipokrates czy ilość zoperowanych pacjentów, ale zespół, który mam (jest tu m.in. Marcin Musiewicz - zajął IV miejsce w Hipokratesie). Bez moich lekarzy, pielęgniarek nic sam bym nie zrobił. To największa wartość, coś co mi się najbardziej udało.

Po pracy ma Pan czas na odstresowanie, pasje pozazawodowe?

Człowiek musi mieć pasje – jakby nie miał to by nie żył.
Ja uwielbiam jeździć na nartach. Nie za bardzo lubię urlop letni, natomiast zimowy bardzo.
Czekam na kolejną zimę. W tym roku byłem w Austrii, dwukrotnie z moim bratem, który też jeździ na nartach (pracujemy też razem), jeździmy co roku z ekipą starszych panów - jeden ma 79 lat, 24 lata temu go operowałem na raka. On ma kolegę 70-latka, który jeździ od 5 lat na nartach. Jeździmy konkretną ekipą - dwóch seniorów i my - goście w średnim wieku, plus syn mojego brata, który ma lat 15.
Lubię też wędkować, a najbardziej łowienie na muchę pstrągów w rzece.

Wędkuje pan na Zalewie Rybnickim także?

Nie, ja mieszkam pod Brenną i tam łowię na Brennicy. Mamy takie koło wędkarskie nad niedużym stawem - skrzyknęło się 16 chłopów, zarybiamy staw i łowimy. Ja łowię sportowo – znaczy łowię, oglądam i wypuszczam. Ryby kupuję w Auchan. Nie potrafiłbym ich zatłuc.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto