Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gwarancja finansowych kłopotów

Katarzyna Wołczańska
fot. Katarzyna Wołczańska
fot. Katarzyna Wołczańska
Beata Hołusza chciała kupić samochód, bo, jak mówi, własny środek transportu znacznie ułatwiłby życie jej rodzinie. - Mieszkamy w Rybniku Niedobczycach.

Beata Hołusza chciała kupić samochód, bo, jak mówi, własny środek transportu znacznie ułatwiłby życie jej rodzinie.
- Mieszkamy w Rybniku Niedobczycach. Mąż codziennie musi dojeżdżać do pracy do oddalonego o kilkanaście kilometrów Bełku. Pomyśleliśmy, że przydałby się samochód. Cały problem w tym, że za coś trzeba to auto kupić. Pytałam w bankach o możliwość skorzystania z kredytu, ale wszędzie słyszałam, że mamy za mały dochód i w związku z tym nie posiadamy zdolności kredytowej - wyjaśnia kobieta.

Nie widząc wyjścia z sytuacji, pani Beata zaczęła szukać innego sposobu wzbogacenia się o 10 tys. zł. W prasie znalazła ogłoszenie firmy, która jak się wydawało, pomoże jej rozwiązać finansowe trudności. Zachęcona obietnicą załatwienia sprawy bez zbędnych formalności, zdecydowała się na zawarcie umowy z "Gwarancją".

- Pracownik firmy zapewnił mnie, że w ciągu 14 dni na pewno otrzymam pieniądze. Trochę podejrzany wydał mi się jedynie fakt, że wcześniej muszę wpłacić 500 zł opłaty przygotowawczej. Jednak mężczyzna uśpił moją czujność, kiedy powiedział, że pożyczka załatwiana będzie za pośrednictwem jednego z banków. Na moje pytanie, czy nie jest to przypadkiem system argentyński, stanowczo odparł, że nie - tłumaczy pani Beata.

Minęły dwa tygodnie i zamiast obiecanych pieniędzy nasza Czytelniczka otrzymała zawiadomienie o konieczności uregulowania pierwszej raty. Dopiero wtedy przyjrzała się bliżej warunkom umowy. Okazało się, że w żadnym punkcie nie ma mowy o tym, że w określonym terminie dostanie pieniądze, a mimo to kolejne raty tak czy tak będzie musiała płacić.
- Czuję się oszukana, bo nie tak to wszystko miało wyglądać. Nie dość, że na gotówkę nie mam co liczyć, to jeszcze każe mi się płacić raty, a na domiar złego straciłam 500 zł. Tej kwoty pewnie już nie odzyskam. Człowiek liczy każdy grosz, a tu taka historia mu się przytrafia - załamuje ręce pani Beata. - Nie rozumiem tylko, dlaczego wmawia się ludziom, że w tym i tym dniu dostaną pieniądze, skoro z góry wiadomo, że tak nie będzie? - pyta.

Beata Hołusza jest kolejną osobą, która informuje nas, że została wprowadzona w błąd przez pracowników "Gwarancji". Zapytaliśmy co na stawiane zarzuty ma do powiedzenia druga strona. Dyrektor ds. sprzedaży w Narodowym Programie Pomocy Finansowej "Gwarancja", Artur Tyburowski, uznał, że jego wypowiedź zamieszczona na łamach "Trybuny Śląskiej" 9 lipca powinna usatysfakcjonować naszych Czytelników. Powyżej ponownie przytaczamy słowa dyrektora.

Policja radzi

Najpierw przeczytać, potem podpisać

Komisarz Piotr Palion z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach:

Jeśli osoba została wprowadzona w błąd, powinna w najbliższej komendzie policji złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Często wygląda to tak, że co innego słyszymy od pracownika firmy, a co innego stoi w umowie. Dlatego przede wszystkim radzę czytać umowę, a także dołączone do niej ogólne warunki umowy. Najlepiej poprosić o kserokopię tych dokumentów i dokładnie zapoznać się z nimi w domu, mimo że zapisane drobnym maczkiem kartki papieru nie zachęcają do lektury. Trzeba zwrócić uwagę, czy znajdują się tam takie zwroty jak kredyt czy pożyczka, bo jeśli jest mowa o asygnacie towarowej, bądź zestawie kwotowym, to najlepiej firmę omijać z daleka. Nie należy też dokonywać jakichkolwiek przedpłat.

Nie dajemy gotówki

Artur Tyburowski, dyrektor ds. sprzedaży w Narodowym Programie Pomocy Finansowej "Gwarancja":

Jesteśmy firmą z branży finansowej - konsorcjum konsumenckim. Nie udzielamy kredytów ani pożyczek. Zajmujemy się inną formą finansowania, która polega na sporządzaniu umów z przeznaczeniem na określony cel. Klient nie otrzymuje gotówki do ręki, tylko firma przekazuje pieniądze na wskazane przez niego konto. Procedura zawierania umowy polega na wypełnieniu przez klienta wniosku (jest w nim zaznaczone, że nie jest to pożyczka ani kredyt), następnie podpisywana jest umowa i odrębne oświadczenie, że klient się z nią zapoznał. Każdy klient może się zapoznać z umową w domu, a wzór ogólnych warunków umowy jest dostępny w każdym naszym biurze. Umowa niczego nie zataja.

Warunkiem uruchomienia umowy jest uiszczenie opłaty przygotowawczej po podpisaniu wszystkich dokumentów. W następnej kolejności klient otrzymuje pisemne zawiadomienie o utworzeniu funduszu wraz z wyznaczoną datą pierwszego przydziału. W miesiącu, w którym odbywa się przydział, klient zobligowany jest do uiszczenia raty.
W przypadku rezygnacji klienta, zgodnie z umową opłata przygotowawcza, która jest przeznaczona na sporządzenie i przygotowanie umowy, przepada.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto