Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Droga Pszczyna-Racibórz: 59 domów do wyburzenia i dramat mieszkańców

Barbara Kubica
Droga Pszczyna-Racibórz, na odcinku rybnickim powstanie. To już niemal pewne, bo miasto ma dostać 290 mln zł dotacji na ten cel z Unii Europejskiej. Ale dopiero teraz mówi się o tym, jak ta inwestycja wpłynie na mieszkańców domów, które na trasie budowanej drogi stoją. Oni będą musieli opuścić swoje domy. I to szybko! Bo dostaną na wyprowadzkę 3 albo 6 miesięcy czasu. Mało!

Droga Pszczyna-Racibórz - szczęście dla kierowców, dramat dla mieszkańców

Droga Pszczyna-Racibórz: Ta droga będzie naszym oknem na świat. Sprawi, że w mieście pojawią się nowi inwestorzy, powstaną miejsca pracy, znikną korki. Tymi sloganami, dotyczącymi planowanej budowy drogi Pszczyna-Racibórz w granicach miasta, od lat karmili mieszkańców Rybnika kolejni włodarze miasta. I to wszystko prawda. Ale nikt nie mówił wówczas o dramacie kilkudziesięciu rodzin, których domy - wraz z wbiciem pierwszej łopaty przy budowie drogi - trzeba będzie zrównać z ziemią. Bo teraz, po tym, jak miasto w końcu ma zapewnioną unijną dotację w kwocie 290 mln zł na budowę tej trasy, okazuje się, że na wyprowadzkę z domu, zajmowanego od 40 czy 30 lat, rodziny rybniczan będą miały nie 18 miesięcy czy dwa lata - jak mówiono im jeszcze niedawno - a od trzech do sześciu miesięcy. - Zdajemy sobie sprawę z wagi tego problemu, ale zgodnie z zapisami tzw. specustawy drogowej termin opuszczenia nieruchomości nie może być krótszy niż 3 miesiące, licząc od dnia wydania decyzji ZRID-owskiej (wydanej przez wojewodę, której urzędnicy z Rybnika spodziewają się w maju tego roku - red.). Niemniej jednak Rybnik wnioskuje o wydłużenie przedmiotowego terminu do 6 miesięcy, co przy uwzględnieniu terminu wydania decyzji, zezwalającej na realizację inwestycji drogowej, powinno wskazać opuszczenie nieruchomości dopiero na I kwartał 2017 roku - tłumaczy Agnieszka Skupień, rzeczniczka Urzędu Miasta w Rybniku. Ale dla ludzi, którzy mieszkają w domach znajdujących się na trasie inwestycji, to i tak mało czasu na spakowanie dorobku całego życia.

- Sam pytałem prezydenta o terminy i słyszałem: do dwóch lat. Dziś ludziom każe się pakować dorobek życia do magazynu i przenosić na bloki? Przecież to nie są szafy, które można przenieść, postawić w innym kącie - grzmi Henryk Cebula, radny z Niedobczyc. - W ubiegłym roku mieliśmy 48 mln w budżecie na wykupy, ale pieniądze wycofano. A mogliśmy już wtedy ludziom odszkodowania wypłacić, mieliby więcej czasu - dodaje.

- 3 miesiące czy pół roku, co za różnica? Kto z nas w tym czasie zdąży dom wybudować? Kto z nas załatwi w tym czasie formalności związane z zakupem działek, załatwieniem spraw papierkowych, pozwoleniami na budowę? Nikt, skoro kilka ulic dalej sąsiad buduje dom i same formalności, załatwienie zgód, zajęło mu 5 miesięcy! - wtóruje mu Anna Szymik, rybniczanka.

Ona wraz z niepełnosprawną córką i 92-letnim teściem mieszka w ładnym, zadbanym domu przy ulicy Jagodowej w dzielnicy Zamysłów. Spory ogródek, oczko wodne i kawałek działki, gdzie kury mogą skubać trawę. Przy tej ulicy wszystkie budynki mają zostać zburzone z powodu budowy drogi Pszczyna-Racibórz. - Dom ma 60 lat, ja mieszkam w nim od 40. I mniej więcej od tego czasu mówi się o budowie tej drogi, ale nigdy poza plany to nie wyszło. Od początku wiedziałam, że chcę się wybudować na nowo - mówi nam pani Anna. - Ale za co? Wyceny nieruchomości jeszcze nie ma, nie możemy więc kupić nowej działki, nie możemy zrobić projektu nowego domu, bo nie wiemy, ile dostaniemy za ten, w którym dziś mieszkamy. A nikt nie ma 200 tys. oszczędności - dodaje.

Łącznie z powodu budowy ponad 10-kilometrowego odcinka drogi Pszczyna-Racibórz wyburzonych musi zostać 70 budynków, z czego 59 to domy. W pierwszym etapie prac do wyburzenia jest ok. 15-20 domów i to ci mieszkańcy w pierwszej kolejności musieliby opuścić swoje domostwa. Dla tych osób, które nie mają gotówki na zakup nowej działki i postawienie domu, przygotowano zaliczki. - Do tej pory z oferty skorzystało 10 rodzin. Maksymalna kwota to 200 tysięcy. Reszta zostanie wypłacona po oszacowaniu przez rzeczoznawcę. Po ostatnich spotkaniach coraz więcej mieszkańców jest chętnych, by z tej oferty skorzystać - mówi rzeczniczka.

Ale przy Jagodowej ludzie zaliczek nie chcą. - Bo umowa na pobranie zaliczki jest tak skonstruowana, że jeśli wezmę zaliczkę i dadzą mi pół roku na wyprowadzkę, a mojej firmie budowlanej poślizgnie się noga i nie zdążą z budową domu na czas i na jeszcze miesiąc czy dwa będę musiała zostać w domu, to zaliczkę trzeba będzie oddać, ale ja dodatkowo zapłacę miastu tysiąc złotych czynszu za pozostanie we własnym, rodzinnym domu. I to za miesiąc! - mówi nam ze łzami w oczach Maria Dziewior.

Urzędnicy uspokajają, że zaliczki zwracać nie trzeba będzie, bo takie ryzyko byłoby tylko w sytuacji, gdyby to miasto wycofało się z inwestycji. - Przygotowujemy mieszkania tymczasowe dla osób, które nie zdążą ze zmianą miejsca zamieszkania i dla nich też robimy targi nieruchomości - mówi Agnieszka Skupień. W jednej ze szkół ma działać magazyn, do którego mieszkańcy mają przenieść swoje rzeczy na czas pomiędzy wyprowadzką a oddaniem do użytku nowego domu.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto