Dopalacze w Rybniku: Kary za sprzedaż to fikcja?
Dopalacze w Rybniku: To wielki problem w mieście, którego skala jest ogromna. Kilka dni temu tylko cudem udało się odratować młodego mężczyznę, u którego po zażyciu dopalaczy doszło do zatrzymania krążenia. Na szczęście tym razem ratownicy zdołali na czas dojechać do Boguszowic i uratować mężczyznę. Ten trafił na oddział intensywnej terapii.
I choć o problemie coraz więcej się mówi, powstają spoty profilaktyczne, rodzice są uczulani, alarmowani, to walkę z dopalaczami niestety wciąż przegrywamy. Mówili o tym przedstawiciele wszystkich służb - sanepidu, policji, pracownicy szpitala na specjalnie zwołanej w tej sprawie konferencji prasowej.
Przegrywa szpital, który zamiast skupiać się na leczeniu zawałów, czy udarów, wydaje pieniądze na zakup pasów, którymi zatrutych dopalaczami pacjentów trzeba przypinać do łóżek.
- Leczenie takich pacjentów jest bardzo trudne, bo nawet jeśli poda on nazwę środka, który zażył, to lekarzowi to niewiele mówi - mówi Michał Sieroń, rzecznik Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala numer 3 w Rybniku.
Co więcej, niewielka jest także skuteczność prawnych przepisów. Bo choć sanepid za każdym razem nakłada kary finansowe na firmę trudniącą się handlem tymi specyfikami, a łączna kara sięgnęła już ponad miliona złotych, to ściągalność tych kar jest minimalna.
- Do tej pory udało nam się ściągnąć 305 złotych - mówili w trakcie konferencji pracownicy sanepidu.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?