Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego zginął 7-letni chłopiec? "Tam nie jest bezpiecznie"

Katarzyna Śleziona-Kołek
Katarzyna Śleziona-Kołek
W miejscu, gdzie wczoraj zginął 7-latek nieopodal kąpieliska w Rybniku-Kamieniu, dzisiaj palą się znicze. Jak mówią nam mieszkańcy, do tragedii musiało dojść prędzej czy później, bo kierowcy jeżdżą tu bardzo szybko, nie patrząc na znaki. Najprawdopodobniej dopiero we wtorek będą mogły zostać przesłuchane pierwsze osoby z opla corsy. Dzień po tragedii jeszcze trzeźwieją. Jeśli uda się ustalić, kto prowadził feralne auto, zostaną być może tej osobie postawione zarzuty. Sprawcy wypadku może grozić do 12 lat więzienia.

W miejscu, gdzie wczoraj zginął 7-latek nieopodal kąpieliska w Rybniku-Kamieniu, dzisiaj palą się znicze. Stoją pod znakiem ograniczenia prędkości do 30 kilometrów na godzinę i znaku próg zwalniający. Znaki są przechylone, a trawa przy nich rozjechana, co wskazuje na to, że pijany kierowca z opla corsy, który zabił chłopczyka przy ul. Hotelowej w pobliżu ul. Boya-Żeleńskiego, jechał z nadmierną prędkością od strony ul. Robotniczej. Jak mówią nam mieszkańcy, do tragedii musiało dojść prędzej czy później, bo kierowcy jeżdżą tu bardzo szybko, nie patrząc na znaki. Poza tym droga wcale nie jest bezpieczna mimo oznakowania. To droga prowadząca do lasu, skrót na Rybnik, bardzo popularna wśród kierowców.

- Chodnika tu nie ma, bo droga jest wąska, a w pobliżu stoją domki jednorodzinne. Poza tym oświetlenie jest słabe. Niektóre latarnie zasłaniają drzewa. Po drodze jeździ wiele samochodów, dwa auta mają problem się wyminąć. Spaceruje tu też wiele osób, całe rodziny, bo droga prowadzi do kąpieliska i domów – mówią nam mieszkańcy ul. Hotelowej.

Rzeczywiście, w niespełna pół godziny na ul. Hotelowej mogliśmy zobaczyć i samochody osobowe, i ciężarówkę, a oprócz tego rowerzystów, pana uprawiającego jogging i rodziny z dziećmi zmierzające w stronę kąpieliska.

- Mieszkam tu 40 lat. Chyba z 30 lat temu z drugiej strony, na ul. Jodłowej, był wypadek. Mężczyzna na motorze przejechał 4-latka, syna sąsiadki. Progi zwalniające nie poprawiają tu bezpieczeństwa. Ludzie jeżdżą jak wariaci. Dzień przed tragedią szaleli autami, widać teraz ślady opon na drodze. Niestety nie widać patrolów policji. Trzeba bardziej reagować, trzeba tu policji - mówi pan Marcin, mieszkaniec Kamienia.

Jak do zarzutu odnosi się rybnicka komenda policji? - Staramy się być we wszystkich newralgicznych miejscach w miarę posiadanych sił i środków. Są stałe przydzielone zadania i zlecane działania w rejonie ośrodka w Kamieniu i dzikiego kąpieliska w lesie, celem zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom – mówi mł. asp. Dariusz Jaroszewski z rybnickiej policji.

Tymczasem z godziny na godzinę w miejscu tragedii przybywają nowe znicze. - Sama mam czwórkę małych dzieci i boję się wyjść z nimi na drogę, bo kierowcy jeżdżą jak szaleni. Teraz może zwalniają nogę z gazu, bo wiedzą, co się tu stało. Rano zapaliłam tu znicz, postawię jeszcze drewniany krzyżyk – powiedziała nam Sylwia Suliga, mieszkanka ul. Hotelowej w Rybniku-Kamieniu.

Z kolei Helena Reclik, mieszkanka ul. Boya-Żeleńskiego uważa, że trzeba tu postawić lustro drogowe na skrzyżowaniu, w miejscu, gdzie doszło w niedzielę do tragedii. - To było kwestią czasu, że wydarzy się tu coś złego. Musi tu być lustro drogowe, bo na skrzyżowaniu ul. Boya-Żeleńskiego i ul. Hotelowej rośnie żywopłot, przez który nie widać, czy ktoś jedzie z drugiej strony. Ostatnio, gdy wyjeżdżałam z ul. Boya-Żeleńskiego, to o mało nie zderzyłam się z kierowcą skręcającym z ul. Hotelowej, bo nic nie było widać przez te krzaki – mówi nam Helena Reclik, mieszkanka ul. Boya-Żeleńskiego w Rybniku-Kamieniu.

Czy lustro to dobre rozwiązanie, aby poprawić bezpieczeństwo? - Mieszkanka może przedstawić swój pomysł do wydziału dróg. Do tej pory znaki ograniczenia prędkości do 30 km na godz. i znak próg zwalniający wystarczały. Po ustaleniach policji, co było przyczyną wypadku, będziemy się do tego odnosić. Nie ma w planach budowy chodnika przy ul. Hotelowej - informuje Lucyna Tyl z Urzędu Miasta w Rybniku.

Wszystko wskazuje na to, że dopiero we wtorek zostaną przesłuchane pierwsze osoby z opla corsy. Dzisiaj jeszcze trzeźwieją.

- Musimy mieć osoby trzeźwe, aby je przesłuchać. Najprawdopodobniej we wtorek będzie to możliwe. Jeśli będziemy mieli sprawcę, to zostaną postawione mu zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i jazda w stanie nietrzeźwości oraz ucieczka z miejsca zdarzenia, jeśli ta osoba oddaliła się z miejsca wypadku. Za to maksymalna grozi kara pozbawienia wolności do 12 lat – mówi Malwina Pawela-Szendzielorz, zastępca prokuratora rejonowego z Prokuratury Rejonowej w Rybniku.

Przypomnijmy, do śmiertelnego wypadku doszło na ul. Hotelowej w pobliżu skrzyżowania z ul. Boya-Żeleńskiego w rybnickiej dzielnicy Kamień, nieopodal nowo wyremontowanego kąpieliska. Była niedziela, 4 sierpnia, po godzinie 16. - Ul. Hotelową w Kamieniu spacerowali rodzice z dwójką dzieci, gdy doszło do tego zdarzenia. Jedyną osobą, która ucierpiała w tym wypadku, był 7-letni chłopiec, który zginął na miejscu – informuje Dariusz Jaroszewski z rybnickiej policji.

- Jak doszło do wypadku, w którym momencie, kto którędy szedł – te sprawy wymagają ustalenia. Będą wykonywane czynności, będą przesłuchiwani świadkowie – dodaje Jaroszewski.

Co mówią w Kamieniu?

- Zobaczyłam tylko mknące z ul. Robotniczej auto, a potem biegnący tłum ludzi - mówi pani Anna Biegun, która od lat prowadzi sklep przy ul. Hotelowej.Dodaje, że tydzień temu w rozmowie z jednym z klientów podkreślała, że dojdzie tu kiedyś do tragedii. - Jeżdżą tutaj jak wariaci, głównie młodzi ludzie. W zeszłym tygodniu mówiłam klientom, że prędzej czy później do czegoś tu dojdzie, a tu takie nieszczęście – dodaje.

Zagadką pozostaje również fakt, kto prowadził opla corsę, który śmiertelnie potrącił 7-latka. - Będziemy też ustalać, kto prowadził samochód. Przesłuchujemy świadków tego zdarzenia. Mam nadzieję, że z dużą dozą prawdopodobieństwa uda nam się ustalić, kto prowadził – słyszymy w rybnickiej policji.

Na miejscu wypadku ze zgłoszenia wynikało, że samochodem osobowym podróżowały cztery dorosłe osoby i dziecko. Jednak na miejscu wypadku funkcjonariusze zastali tylko dwie osoby dorosłe: 34-letnią kobietę, która wydmuchała aż 4,5 promila alkoholu (to dawka zagrażająca życiu!) oraz 30-letniego mężczyznę. Z kolei dwie inne osoby dorosłe i 8-letnie dziecko oddalili się z miejsca zdarzenia.

- Policjanci podjęli natychmiastowe działania poszukiwawcze za tymi osobami. Odnaleźli je niedaleko, nie zdążyły się zbyt daleko oddalić. Jeden patrol policjantów zatrzymał mężczyznę, a drugi kobietę z jej 8-letnim dzieckiem – mówi Dariusz Jaroszewski z rybnickiej policji.

Wszystkie osoby dorosłe z opla zostały zatrzymane. - Spędziły noc w policyjnym areszcie, celem wytrzeźwienia i przesłuchania – mówi Dariusz Jaroszewski z policji.

Mundurowi nie wykluczają, że do wypadku przyczyniły się brawura i alkohol. - W tym miejscu, gdzie doszło do zdarzenia, rozpoczyna się ograniczenie do 30 kilometrów na godzinę, są też progi zwalniające. Opel jechał zbyt szybko, aby o tym mówić. Z pewnością była przekroczona dozwolona prędkość – podkreśla Dariusz Jaroszewski z rybnickiej policji.

Rybniccy policjanci pod nadzorem prokuratury wykonali oględziny miejsca oraz zabezpieczyli samochód, który brał udział w zdarzeniu. Pojawiły się pogłoski, że feralny opel brał udział w dzikich rajdach na terenie Kanetowca w Przegędzy (gmina Czerwionka-Leszczyny). - Ani w straży miejskiej, ani w straży leśnej nie słyszeli o dzikich rajdach na terenie Kanetowca - informuje Hanna Piórecka-Nowak, rzecznik prasowa z Urzędu Gminy i Miasta Czerwionka-Leszczyny.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto