Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy po pubach będą krążyły społeczne komisje ścigające nieletnich amatorów piwa?

Karina Sieradzka
fot. Agnieszka  Materna
fot. Agnieszka Materna
Ksiądz, policjant, nauczyciel i radny wchodzą do rybnickiego pubu pełnego młodzieży. Siadają przy stoliku, zamawiają kawę i... w jednej chwili lokal pustoszeje, bo przerażona młodzież ucieka "jak myszy przed kotem".

Ksiądz, policjant, nauczyciel i radny wchodzą do rybnickiego pubu pełnego młodzieży. Siadają przy stoliku, zamawiają kawę i... w jednej chwili lokal pustoszeje, bo przerażona młodzież ucieka "jak myszy przed kotem". To nie żart. Takie wizje mają niektórzy rybniccy samorządowcy.

Kiedyś, może sześć lat temu, była u nas taka społeczna komisja porządku publicznego. Chodziliśmy do lokali w Radziejowie i Popielowie, tuż przed godziną 22., albo nawet później. To bardzo dobrze wpływało na młodzież. Warto by do tego wrócić - mówi Zygmunt Gajda, radny z Radziejowa. Bardzo mocno wierzy w siłę oddziaływania takiej komisji. Mówi, że młodzież w jego dzielnicy doskonale wie, że jest radnym i dlatego nie miałaby odwagi siedzieć w knajpie do późnej nocy, gdy on dosiadłby się do stolika obok. Poza tym nie byłby sam, ale np. z dyrektorem szkoły. - Przecież młodzież to w większości uczniowie. Oni na pewno czują respekt przed dyrekcją szkoły, a co dopiero przed policją - przekonuje radny. Asp. sztab. Arkadiusz Szweda, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Rybniku pamięta, że swego czasu były w dzielnicach różne pomysły na poprawienie porządku i bezpieczeństwa, m. in. właśnie powoływanie różnych komisji.

Będą naloty

Zwykle w ich prace angażował się dzielnicowy. Mogło być tak, że zjawiał się w lokalach, bo i teraz policjanci czasem organizują takie akcje. - Obecność radiowozu i policjanta powoduje, że mało kto ma odwagę łamać prawo. Ale, nie łudźmy się, gdy tylko radiowóz odjedzie, wszystko znów będzie tak samo jak przedtem - mówi Arkadiusz Szweda. Dlatego, szanując inicjatywę radnego i mieszkańców, przekonywałby jednak raczej do działań edukacyjnych. Policja kładzie też bardzo duży nacisk na obowiązujący u nas zakaz sprzedaży alkoholu osobom niepełnoletnim. - Mnie tam towarzystwo księdza w pubie nie będzie przeszkadzało. Nich sobie siedzą. Tylko czy to będzie sposób na małolatów? - mówi Kasia, 20-latka z Rybnika. - A może radni po prostu lubią wpaść do pubu i posiedzieć. Też mają prawo, tylko po co wymyślać takie powody. Trzeba powiedzieć żonie, że się idzie z kolegami na piwo i tyle - żartuje jej kolega.

To nie jest rola księdza

A co na to księża? Czy, ich zdaniem, wieczorne spotkania takiego komitetu w knajpach to dobry pomysł? Dziekan Franciszek Skórkiewicz mówi: - Najlepszy element wychowawczy to dobry przykład. Powinni go dawać przede wszystkim rodzice swoim dzieciom. A chodzenie po pubach to nie jest rola księdza. Mamy dużo pracy w parafii, także z młodzieżą - mówi.

Plan radnego

Zygmunt Gajda nie znalazł dużego zrozumienia dla swojego pomysłu wśród radnych. Gdy wyjawił im swojej plany podczas ostatniej sesji, wywołał na sali konsternację.

- Pan radny nie zgłosił żadnego wniosku formalnego. Myślę, że to bardziej była refleksja, którą chciał się podzielić z radnymi a nie propozycja uchwały - próbuje tłumaczyć całe zajście Michał Śmigielski, przewodniczący Rady Miasta Rybnika. Dodaje, że nie było w Rybniku, przynajmniej w ciągu ostatnich dwóch kadencji rady, żadnych oficjalnych komisji, które miałyby za zadanie oddziaływać na młodzież przesiadującą wieczorami w pubach.

Co na to młodzież?

Jest nie mniej wstrząśnięta niż rybniccy radni. - Bez sensu, żeby ksiądz chodził z radnym po barach. Radni powinni zająć się czymś innym a ksiądz pozostać w kościele. Barmani sami powinni sprawdzać dowody. Są takie kluby w Rybniku, że bez dowodu osobistego nie wpuszczają. Może powinna być taka ustawa? Wtedy wszystkie lokale w okolicy by jej przestrzegały. A młodzi niech chodzą na lody - mówią zgodnie (na zdjęciu od lewej) Kamil Bochra, Przemek Wywiórka, Alina Skowronek i Michalina Owczorz, przyjaciele z osiedla Rymer i Ochojec.


Mamy za dużo do stracenia
Dawid Weinreich,
barman z rybnickiego Celtic Pubu:

To głupi pomysł, który wprowadzi nerwową atmosferę, dla mnie i dla klientów. Rybnik to duże miasto. Część ludzi nie będzie nawet wiedzieć, kim są ci smutni panowie przy stoliku. Zresztą, i tak kontrolujemy pełnoletność młodych klientów, z przesadną ostrożnością. Za dużo mamy do stracenia. Sprzedanie jednego piwa więcej to żadna pokusa, gdy można stracić dobrze prosperujący lokal.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto