Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czarna seria w kopalniach trwa

Michał Wroński, MAO
Rannych górników do Ochojca i Sosnowca transportowały wczoraj śmigłowce LPR.
Rannych górników do Ochojca i Sosnowca transportowały wczoraj śmigłowce LPR. Fot. Mikołaj Suchan
W kopalni Makoszowy w Zabrzu wczoraj rano zginął 43-letni górnik. Został uderzony metalowym stojakiem hydraulicznym podczas likwidacji wnęki wyrobiska. Pięciu rannych górników - to bilans wczorajszego tąpnięcia w kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej.

Do silnego wstrząsu doszło w kopalni Bielszowice niespełna kwadrans po godzinie 8 w tzw. chodniku nadścianowym w ścianie 841A na głębokości tysiąca metrów pod ziemią. W rejonie zagrożenia przebywało 25 górników.

- Nie prowadzili tam wydobycia. Wykonywali prace konserwatorskie przy wymianie koryt na przenośnikach ścianowych w odległości około stu metrów za frontem ściany - mówi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, właściciela KWK Bielszowice.

Wskutek wstrząsu chodnik zawalił się na długości około dziesięciu metrów. W zrujnowanym chodniku uwięzionych zostało pięciu górników. Do akcji poszukiwawczej ruszyli ratownicy z kopalnianych zastępów, a także z Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. Z czterema zasypanymi nawiązano kontakt głosowy, piąty stracił przytomność, lecz jego również szybko udało się zlokalizować i odnaleźć.

Akcja zakończyła się w ciągu trzech godzin - do południa wszyscy poszukiwani górnicy zostali wywiezieni na powierzchnię. Dwóch przetransportowano do Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach-Ochojcu. Obaj podczas wstrząsu doznali potłuczeń i złamań, obu też czekają operacje. Stan jednego z tych górników jest w miarę dobry, natomiast drugi z mężczyzn w gorszym stanie trafił na OIOM, gdzie został zaintubowany (to znaczy, że jego oddychanie jest sztucznie wspomagane).

- Po przeprowadzeniu szczegółowych badań stwierdzono u niego wielonarządowe urazy wewnętrzne - wyjaśnia lek. med. Marek Labus, zastępca dyrektora ds. lecznictwa placówki w Ochojcu.

Pełne ręce roboty mają też lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. św. Barbary w Sosnowcu. Trafiło tam trzech górników z KWK Bielszowice: dwóch z nich jest w stanie dobrym, choć mają urazy nóg, rąk, głowy i klatki schodowej.

- Trzeci z górników, 44-letni mężczyzna, ma uraz głowy i barku. Już w trakcie pobytu u nas pojawiły się u niego nagłe kłopoty z oddychaniem. Został więc zaintubowany i obecnie przebywa pod respiratorem - poinformował nas Mirosław Rusecki, rzecznik szpitala.

Dziś o godzinie 9 w KWK Bielszowice ma się zebrać zespół złożony z przedstawicieli kopalnianych służb wentylacyjnych, działu tąpań, a także specjalistów Okręgowego Urzędu Górniczego. Zespół ma ustalić, kiedy można będzie przeprowadzić wizję lokalną na miejscu wypadku.

- Na razie rejon zdarzenia jest odizolowany. Dopiero po wizji lokalnej zapadnie decyzja, czy i na jakich warunkach będzie można prowadzić wydobycie zarówno w samych rejonie, jak i na całej ścianie - powiedział nam Krzysztof Król, rzecznik Wyższego Urzędu Górniczego.

Wczorajszy wypadek to kolejny, do jakiego w ciągu ostatnich tygodni doszło w Rudzie Śląskiej.

Dwa i pół tygodnia temu podczas wybuchu metanu w kopalni Wujek-Śląsk (dawna KWK Śląsk) zginęło dwunastu górników, a potem ośmiu kolejnych zmarło w szpitalach. W siemianowickim Centrum Leczenia Oparzeń nadal przebywa 22 górników poszkodowanych w efekcie tej katastrofy. Dwóch z nich hospitalizowana jest na OIOM-ie, reszta przebywa na oddziałach oparzeniówki. Lekarze określają ich stan jako stabilny, choć wolą nie ryzykować rokowań na przyszłość.

- Kilku ciężko rannych górników czuje się już lepiej, ale stan kilku innych nadal jest ciężki. W najgorszym stanie jest jeden z górników zaintubowany na OIOM-ie - tłumaczy dyrektor Centrum, Mariusz Nowak.

Przyczyny i okoliczności tej tragedii badają Prokuratura Okręgowa w Katowicach oraz specjalna komisja, powołana przez prezesa WUG.

Zabił go stojak

43-letni górnik wczoraj rano zginął w kopalni Makoszowy w Zabrzu.

Został uderzony metalowym stojakiem hydraulicznym podczas likwidacji wnęki wyrobiska. Do wypadku doszło o godz. 9.02 na głębokości 660 metrów w pokładzie 408/4.

Jak informuje Krzysztof Król, rzecznik Wyższego Urzędu Górniczego, mężczyzna razem z dwoma kolegami wykonywał tzw. rabunek, czyli pracował przy likwidacji tylnej wnęki przy ścianie wydobywczej.

- Aby zlikwidować takie wyrobisko, trzeba zdemontować jego obudowę. Właśnie będący jej częścią metalowy stojak przygniótł górnika, powodując śmiertelne obrażenia - tłumaczył nam wczoraj Krzysztof Król.

Zabity górnik był żonaty, osierocił dwoje dzieci. Mężczyzna jest 33. ofiarą śmiertelną wypadków w górnictwie węgla kamiennego w tym roku. Najwięcej górników, 20, zginęło w wyniku zapalenia i wybuchu metanu w kopalni Wujek-Śląsk w Rudzie Śląskiej.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czarna seria w kopalniach trwa - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto