Potwierdza to Elżbieta Maria Wietecha, przewodnicząca Związku Pracowników PKS-u. Informuje, że załoga nie otrzymuje regularnych wypłat już od kwietnia.
- Za kwiecień i maj dostaliśmy wynagrodzenie w dwóch ratach, a za czerwiec w pięciu. Ostatnie 25 proc. pensji przelano na konta zatrudnionych w środę. A za lipiec nie dostaliśmy jeszcze nic. Zaległości wobec naszych pracowników wynoszą 400 tysięcy złotych - mówi Wietecha, która z PKS-em związana jest od 1973 roku. - Teraz łza się w oku kręci, gdy słyszy się, że spółka może przestać istnieć. Mimo dramatycznej sytuacji ludzie pracują i starają się, jak mogą. Sama w tym roku zrezygnowałam z 450 złotych dodatku funkcyjnego - dodaje Wietecha.
Tylko w tym roku odeszło z pracy 27 pracowników.
- Jeżdżę 34 lata, głównie na dłuższe kursy. Do emerytury zostało mi 1,5 roku. Już kilka razy źle się działo w PKS-ie. Ja jednak jestem optymistą i mam nadzieję, że firma wyjdzie na prostą - mówi Tadeusz Biedrawa, kierowca, który za godzinę pracy dostaje 9 złotych.
Klienci firmy są zaniepokojeni, bo zauważyli, że od kilku miesięcy autobusów ubywa.
- PKS nie podejmuje walki o pasażerów, tylko tnie kolejne kursy. Powoduje to spore luki w rozkładzie. Nie wyobrażam sobie, by firma została zlikwidowana, przecież to jeden z najpoważniejszych pracodawców w mieście - mówi Marek Porada, który dojeżdżał do pracy zlikwidowaną z Rybnika do Roju linią Rybnik-Żory. Teraz podróżuje prywatnymi busami.
Władze firmy mówią, że poślizg z wypłatami jest spowodowany fatalną sytuacją finansową. Poprzedni rok spółka zamknęła stratą w wysokości ponad 2,3 miliona złotych. Jest jednak światełko w tunelu: rybnicki PKS ma pójść pod młotek. Przewoźnik ma być sprywatyzowany. Na sprzedaż wystawił firmę Skarb Państwa.
- Może to jest szansa, aby PKS nadal istniał - mówi Jerzy Siwica, dyrektor firmy. 2 września nastąpi drugie podejście do próby sprzedania PKS-u. Pierwsze było 22 lipca, kiedy to cena wynosiła 10,5 mln zł. Nie było jednak żadnego kupca. Dlatego cena w drugim podejściu spadła do 9,5 mln zł.
Mniej kursów
Tylko w tym roku rybnicki PKS zlikwidował 61 kursów.
Przed wakacjami rybnicki PKS wycofał z rozkładu jazdy połączenia z Rybnika do Zwonowic, Rydułtów i Knurowa. Zlikwidował też sporo kursów do Gliwic. Od początku lipca nie działa również linia Rybnik-Żory przez Chwałowice, Boguszowice, Świerklany i Rój. - Ta ostatnia miesięcznie przynosiła straty 11 tysięcy złotych. Kurs, żeby na siebie zarabiać musi mieć wpływy z jednego tzw. wozokilometra w wysokości około 3,10 zł. Tymczasem w wielu wypadkach nie sięgają 2 złotych - wyjaśniają szefowie rybnickiego PKS-u. Obecnie firma obsługuje codziennie 30 stałych linii autobusowych, a jeszcze 5 lat temu było ich 45. We wrześniu planuje likwidację kolejnych nierentownych kursów.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?