Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adam Drewniok z Carrantuohill naprawiał bandę po upadku Mateusza Tudzieża w meczu ROW Rybnik - Zielona Góra

Aleksander Król
Aleksander Król
Adam Drewniok, basista zespołu Carrantuohill z Rybnika w związku zamrożeniem branży muzycznej nie może grać koncertów. Scenę zamienił na stadion żużlowy. To on był w ekipie, która wczoraj podczas meczu PGG ROW Rybnik z Falubazem Zielona Góra, po groźnym upadku Mateusza Tudzieża, naprawiała dmuchaną bandę...

Adam Drewniok z Carrantuohill naprawiał bandę po upadku Mateusza Tudzieża w meczu ROW Rybnik - Zielona Góra

Adam Drewniok, basista zespołu Carrantuohill z Rybnika w związku zamrożeniem branży muzycznej nie może grać koncertów. Scenę zamienił na stadion żużlowy. To on był w ekipie, która wczoraj podczas meczu PGG ROW Rybnik z Falubazem Zielona Góra, po groźnym upadku Mateusza Tudzieża, naprawiała dmuchaną bandę...

- Nie spodziewałem się, że tak szybko będziemy musieli zakasać rękawy. Nie przypuszczałem, że jak się zapiszę na coś takiego, to będzie to tak trudne. Życzyłem zawodnikom i sobie, że będę bezrobotny, bo wówczas to by oznaczało, że mecz jest objechany bez upadków. Ale niestety Mateusz zaliczył poważny upadek – mówi Adam Drewniok.

Przyznaje, że trudno było mu się skupić na wymianie bandy, w którą wpadł junior PGG ROW Rybnik.

- Ręce się trzęsą, człowiek chciałby pomóc, ale jak można pomóc? - pyta Drewniok.

- My jesteśmy od tego, by bandy naprawiać i się na tym skupić, ale jednak oko cały czas w lewo chodziło, bo tam leżał Mateusz. Ciężkie to są sytuacje – mówi.

ZOBACZ TAKŻE:
Rekiny z Rybnika dostały lanie od Myszy z Zielonej Góry

Tłumaczy, że starali się jak najszybciej wymienić uszkodzoną “poduchę”, a sprawa wcale nie jest taka łatwa jak się wydaje, gdy siedzi się na trybunie albo przed telewizorem.

- W naszej ekipie są cztery osoby. Mariolka jeździ quadem, wszystko musi być dobrze zorganizowane, bo chodzi o czas. Często się kibice niecierpliwią, że bandy nie idzie wymienić. A to naprawdę nie jest takie proste. Bo to spinacze plastikowe nie pasują, zamek błyskawiczny trzeba otworzyć, a jest zabrudzony żużlem i nie puszcza - trzeba go wypłukać przy użyciu WD40, haki się zacinają... – wylicza Drewniok.

Mimo, że sprawa nie jest łatwa, to jednak wczoraj ekipa od naprawiania band, poradziła sobie ze swoim zadaniem na tyle sprawnie, że nie musiał interweniować prezes Krzysztof Mrozek, który w poprzednim sezonie biegł czasem z pomocą.

- To jest duża doza zaufania, że nie było nadzoru prezesa – żartuje Adam Drewniok.
Chyba nam to dobrze poszło, ale oby już nie trzeba było tego robić – dodaje.

Ale nawet gdyby spełniła się dobra wróżba i na rybnickim owalu nie trzeba by było już naprawiać band, Adam Drewniok i jego drużyna nie zostanie bez pracy.

- Nie tylko bandy wymieniamy. Nie wiedziałem, że z tym jest tyle pracy. Przychodzisz na mecz, jest wszystko gotowe, kibicujesz a po meczu idziesz do domu i nie zastanawiasz się nawet ile wysiłku włożono w przygotowanie tego wszystkiego – mówi Adam Drewniok. Tłumaczy, że w przedmeczową sobotę rozwieszali reklamy, rozkładali banery, gaśnice… Nie mówiąc już o treningu naprawiania band...

Po meczu ROW Rybnik z Falubazem basista Carrantuohill przyznaje, że czym innym jest być kibicem Rekinów a czym innym funkcyjnym na stadionie.

- Byłem w strefie razem z Gienkiem Skupieniem, toromistrzami, polewaczkowym. Nie ukrywam, że można było troszkę zobaczyć tego żużla, ale to jest jednak coś zupełnie innego niż być zwykłym kibicem. Służbowo to jest zupełnie inaczej – mówi Drewniok.

Wierny fan Rekinów poszedł w ten sposób w ślady ojca i stryja, czyli Henryka i Karola Drewnioków, którzy działali kiedyś w żużlowym klubie. Ojciec był sekretarzem zawodów, a wujek spikerem i chronometrażystą…

Nic dziwnego, że Adam Drewniok, który spędza każdy żużlowy weekend przy G72 w obecnej sytuacji znalazł sobie właśnie takie zajęcie.
Branża muzyczna z powodu koronawirusa została zamrożona. Carrantuohill, w którym jest basistą, nie może wystąpić póki co na scenie...

- To była taka sinusoida, bo na początku wydawało się, że będziemy do jesieni zamrożeni i nic się nie będzie działo. Potem się okazało, że trochę odpuścili. Już jak się wydawało, że 21 czerwca zagramy w Teatrze Ziemi Rybnickiej pierwszy koncert podzielony na dwie części (w zasadzie 2 koncerty tego samego dnia), to się okazało, że na kopalniach wybuchła epidemia koronawirusa. Dlatego koncert został przeniesiony na wrzesień. Ja się o siebie nie boję, ale o wszystkich innych, którzy w dobrej wierze przychodzą na koncert, a mogliby zostać narażeni. Nie wyobrażam sobie, że choćby jedna osoba zaraziła się na naszym koncercie – mówi Drewniok.

Zespół Carrantuohill nagrał właśnie płytę, ale nie może jej dziś promować na koncertach.

- Jesteśmy w bardzo specyficznej sytuacji bo mamy nagraną płytę, którą trzeba by było na koncertach promować. My sprzedajemy wydawnictwa właśnie po koncertach, tylko niewielki procent sprzedaży jest w internecie i sklepach – mówi Drewniok.

- Byliśmy bardzo szczęśliwi, że będziemy mogli zagrać w czerwcu. Cały koncert się wyprzedał. Ze względu na limity osób, które mogły być w teatrze, mieliśmy zagrać go dwa razy w jednym dniu. Niestety nastąpił wysyp zachorowań na Śląsku. Musimy poczekać z koncertowaniem – dodaje.

Póki co, Adama Drewnioka będzie można spotkać na stadionie żużlowym. Oby tylko rozwieszał banery przed meczem...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto