Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

50 lat temu na torze w Rybniku Andrzej Wyglenda zdobył Mistrzostwo Świata Par

Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
W sobotni wieczór na torze w Rybniku Duńczyk Mikkel Michelsen wygrał Indywidualne Mistrzostwa Europy. Żużlowca, który od lat mieszka w Rybniku, oklaskiwały tłumy, choć ze względu na pandemię trybuny stadionu nie mogły wypełnić się do ostatniego miejsca. Inaczej było dokładnie 50 lat temu, kiedy to jeden z najsłynniejszych rybnickich żużlowców – Andrzej Wygledna – na miejscowym stadionie sięgał po Mistrzostwo Świata Par. Towarzyszył mu wówczas opolanin Jerzy Szczakiel. Ulice miasta wówczas opustoszały, na stadionie zasiadło kilkadziesiąt tysięcy kibiców. To było równo 50 lat temu. Do dziś wielu przedstawicieli żużlowego świata uważa, iż był to najwspanialszy występ polskich żużlowców w historii. Nigdy wcześniej, ani nigdy później biało-czerwoni nie zostali mistrzami świata w parze.

11 lipca 1971 roku – ten dzień już na zawsze zapisał się w historii polskiego sportu żużlowego i miasta Rybnika. Na ulicach było wtedy pusto. W drodze na stadion kibice kupowali na szybko lody Bambino i pędzili co sił, by zająć co lepsze miejsce na łuku stadionu. - Pamiętam, że to było morze głów. Trudno było odróżnić jednego człowieka od drugiego – wspominał w jednej z rozmów z nami Andrzej Wyglenda, wybitny przed laty żużlowiec z Rybnika.

Decyzja o tym jacy zawodnicy pojadą we wspomnianych mistrzostwach w Rybniku w polskiej parze, zapadała na najwyższym szczeblu w żużlowej centrali. O ile powołanie dla Andrzeja Wyglendy nikogo nie dziwiło, bo to wówczas jedne z najlepszych zawodników ścigający się na żużlu w kraju, tak miejsce dla Szczakiela to była niespodzianka.
- Wszyscy myśleli, że pojedzie Antek Woryna. To był nasz tor, znaliśmy go, więc wybór był oczywisty. Ale oni chcieli Szczakiela. I jak to się skończyło? Na pierwszym i jedynym wspólnym treningu który mieliśmy przed tymi zawodami Jurek praktycznie wpakował mnie w płot – wspomina w wywiadach Wyglenda. Na wspomniany trening młokos z Opola zresztą też się spóźnił ponad dwie godziny. - Tłumaczył nam, że musiał mamie pomóc siano z pola zwieść. Ostateczne ustalenia przed zawodami były takie, że ja zawsze startowałem z pól wewnętrznych, Jurek z zewnętrznych. Dlaczego? Bo on był młodym zawodnikiem i tylko po szerokiej umiał wtedy jeździć – dodaje pan Andrzej.

">

Wszystkie wyścigi tych wspaniałych zawodów Polacy wygrali 5:1. To absolutny, nie pobity do dziś wynik. A tłem dla fantastycznych wówczas biało-czerwonych stanowili stawiani w roli murowanych faworytów do złota zawodnicy z Nowej Zelandii - Briggs i Mauger. Ci dwaj zresztą po dekoracji, ku uciesze kibiców, wywieźli się ze stadionu sami… na taczce.

">

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto