Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Siedzą, piją, lulki palą

Sylwia Turzańska
Wiele osób zjawiło się na imprezie w regionalnych strojach.
Wiele osób zjawiło się na imprezie w regionalnych strojach.
Serdecznie witomy, bardzo serdecznie witomy – zgrabne hostessy w oryginalnych strojach pozdrawiały każdego gościa, który przekroczył próg namiotu, ustawionego za Miejskim Domem Kultury.

Serdecznie witomy, bardzo serdecznie witomy – zgrabne hostessy w oryginalnych strojach pozdrawiały każdego gościa, który przekroczył próg namiotu, ustawionego za Miejskim Domem Kultury.

Przez trzy dni ponad trzy tysiące piekarzan i gości zaproszonych z całego regionu bawiło się wyśmienicie podczas wielkiej imprezy „Oktober po naszymu”, zorganizowanej przez Miejski Dom Kultury i Radio Piekary. Pierwszą beczkę piwa otworzył w piątkowy wieczór prezydent miasta, Stanisław Korfanty. Przed pierwszym symbolicznym toastem nie mogło zabraknąć uroczystej przysięgi. Andrzej Miś, prezenter Radia Piekary, odczytał tekst ślubowania, a goście gorliwie, na stojąco musieli powtórzyć jego słowa. – Nie szczypać bab pod stołem, nie przeklinać i nie krzyczeć, pić tak, aby się nie upić i nie uchlać się jak głupi, a do końca fason trzymać. Bez cygaństw i bez ściemy tak ci Misiu ślubujemy – powtarzali za prezenterem długi test przysięgi.

Biesiada, zabawa jakich mało

Taka impreza w Piekarach jest tylko raz do roku – przyznaje Irena Rachwalska, która na biesiadę przyjechała aż z Toszka koło Gliwic. – I cały rok czekamy na kolejną. Byliśmy tu w ubiegłym roku i było super. Jak więc moglibyśmy nie przyjechać teraz? – dodaje.
Pani Irena przyjechała nie tylko z mężem, ale i z ponad setką znajomych. – Wynajęliśmy dwa autobusy i przyjechaliśmy wszyscy razem. Od dłuższego czasu jeździmy na takie imprezy. Najpierw była nas mała grupka, ale bardzo szybko się rozrosła. Odpowiada nam muzyka, zabawa i klimat. Ty razem wzięliśmy ze sobą nawet księdza proboszcza i kominiarza – dodaje.

Swojsko, bo po śląsku

October jest w Piekarach świętem szczególnym. Nie tylko dlatego, że stał się masową i niezwykle popularną imprezą, na którą panowie ubierają swoje wyjściowe garnitury, a panie gruntownie przeszukują szafę, by odpowiednio się zaprezentować, ale przede wszystkim dlatego, że zabawa jest przednia. Nogi same rwą się do tańca, zespoły grają jedynie śląskie przeboje, a konfenansjerzy sypią kawałami jak z rękawa i doskonale sprawdzają się w roli wodzirejów. Poza tym złocisty napój leje się strumieniami, a kelnerzy serwują przekąski. – Tym razem najlepiej sprzedają się pajdy chleba z świeżym smalcem i cebulką. Dużym wzięciem cieszą się także ziemniaki pieczone z sosem czosnkowym, no i oczywiście ogórki kiszone – stwierdził Jakub Lisiecki, który sprzedawał smakołyki.

Mama biesiadnej rodziny

Przy jednym z pierwszych stołów usiadła Otylia Klasik z Rudy Śląskiej, jak się okazało, mama biesiadnej śląskiej rodziny. W Piekarach bawiła się aż trzy dni i w każdym dniu wystąpiła w innym, bardzo eleganckim stroju, m.in. śląskim i bawarskim. W takich strojach zawsze paraduje na biesiadach. Same zresztą je projektuje i szyje. – Jestem prawie na każdej śląskiej biesiadzie. Objechałam już ponad 400 i dlatego nazywają mnie mamą śląskiej biesiadnej rodziny. Śledzę, gdzie i kiedy odbywają się biesiady i informuję innych. Dzwonimy do siebie i umawiamy się na wspólne śpiewanie – wyjaśnia.

Do przyjścia na biesiadę nie trzeba nikogo szczególnie długo namawiać. – Impreza jest tak dobrze zorganizowana, a zabawa przednia, że na october w mieście po prostu trzeba iść – przyznała Anna Majewska z Brzozowic-Kamienia.

Coraz większy rozmach

Oktober ma w Piekarach krótką historię. Zaczęło się w 1999 r., kiedy zorganizowano śląskie biesiady. Potem były większe imprezy, na 300 osób, które odbywały się w sali MDK. W ubiegłym roku oktober trwał już dwa dni i goście, podobnie jak w tym roku bawili się w wielkim namiocie.

– Na oktober piekarzanie czekają cały rok – przyznaje Teresa Szaflik, p. o. dyrektora MDK i szefowej Radia Piekary, która zajęła się organizacją oktoberfestu. – Bilety rozchodzą się błyskawicznie i zainteresowanie imprezą jest bardzo duże, dlatego w tym roku postanowiliśmy zorganizować trzydniową imprezę. Wszystkie bilety szybko zostały sprzedane – dodaje.

W tym roku dodatkową atrakcją były wejścia na żywo dziennikarzy Radia Piekary, dzięki którym to, jak wygląda piekarski oktober, mogli sobie wyobrazić słuchacze radia w kraju i za granicą. Poza tym na dużym telebimie ustawionym przed parkietem goście mogli obserwować, jak bawią się inni. Zabawa każdego dnia kończyła się grubo po północy. Nikt nie chciał schodzić z parkietu, bo kapele grały głośno i skocznie. W przerwach od tańców gości bawił m.in. Andrzej Miś, Henryk Dudek (Hajnuś) i Jacek Kierok.

Ani na chwilę nie opuszczało ich poczucie humoru. Andrzej Miś próbował przekonać gości do kilku rzeczy, m.in. do tego, że teściowe to wspaniałe dziewczyny, dokładnie dziewczyny na 102. Najlepiej sto metrów od domu i dwa pod ziemią. Żadna z teściowych nie poczuła się jednak urażona i wszystkie zapowiedziały, że za rok przyjdą znowu na oktoberfest.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piekaryslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto