Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Robert M. spowodował w Rybniku wypadek. Prokuratura: Próbował zabić żonę. Biegły: Musiał wiedzieć, że poduszka powietrzna jest wyłączona

Piotr Chrobok
Piotr Chrobok
Robert M. nie przyznaje się do winy. Podczas wcześniejszych rozpraw mówił, że kocha żonę i nie chciał jej zabić.
Robert M. nie przyznaje się do winy. Podczas wcześniejszych rozpraw mówił, że kocha żonę i nie chciał jej zabić. Piotr Chrobok
Kontrolka wyłączenia poduszki powietrznej była sprawna i musiała się świecić. Musiał to widzieć kierowca, który uruchamiał silnik i który jechał tym samochodem - ocenił biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków samochodowych. Mężczyzna zeznawał przed sądem w procesie Roberta M., który w Rybniku doprowadził do wypadku i zdaniem prokuratury wyłączając poduszkę powietrzną, próbował w nim zabić żonę.

Rybnik: Robert M. spowodował wypadek, w którym próbował zabić żonę

O tej sprawie huczało w całym kraju. We wrześniu ubiegłego roku, w Rybniku na ul. Chwałowickiej doszło do wypadku, samochód osobowy czołowo wjechał w ciężarówkę. Poważne obrażenia w zdarzeniu odniosła jadąca na miejscu pasażera kobieta. Wypadek od początku nie przypominał typowego zdarzenia na drodze. Sprawą zajęła się policja, a później również prokuratura.

Ostatecznie śledczy uznali, że zderzenie nie było wypadkiem, a zamierzonym działaniem męża poszkodowanej, który miał wyłączyć poduszkę powietrzną, a następnie celowo doprowadzić do zderzenia z ciężarówką. Robertowi M. przedstawiono zarzut usiłowania zabójstwa.

Obecnie sprawa wypadku toczy się przed rybnickim sądem okręgowym. Odbyły się w niej już dwie rozprawy. W trakcie trzeciej sąd przesłuchał policjanta, który wówczas był w patrolu interweniującym wówczas przy wypadku, a także biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków samochodowych.

Policjant: Poszkodowana podkreślała, że mąż specjalnie doprowadził do wypadku

Jako pierwszy zeznawał jednak były już mundurowy - policjant od czasu wypadku zdążył przejść na emeryturę - który, choć jak mówił nie do końca jest w stanie odtworzyć sobie wszystkie szczegóły tej interwencji, opisał zdarzenie dość szczegółowo. Z zeznań emerytowanego stróża prawa wynika, że poszkodowana w nim kobieta od początku miała wskazywać na to, że jej mąż wypadek spowodował umyślnie.

- Chciałem szybko dowiedzieć się, co się stało. W pierwszej kolejności, jak zobaczyłem miejsce zdarzenia, podszedłem do pasażerki. Pani stwierdziła, że jechała wraz ze swoim mężem. W czasie jazdy mąż po prostu, jak to podkreśliła kilkukrotnie, specjalnie doprowadził do wypadku - relacjonował mundurowy, dodając, że na taką wersję zdarzeń wskazywały też kobiety, które po wypadku udzielały pomocy poszkodowanej.

Niewiele do powiedzenia tuż po zdarzeniu miał z kolei mąż kobiety, który wówczas siedział za kierownicą. - Kierowca nie był wylewny. Dwoma słowami opisał, że doszło do konfliktu rodzinnego - zeznawał policjant, który rozmawiał także z kierowcą drugiego z aut - ciężarówki - jakie uczestniczyło w wypadku. - Usłyszałem od niego, że nie był w stanie uniknąć zdarzenia, bo samochód osobowy jechał bezpośrednio na niego - mówił.

Już krótko po wypadku, policjanci mieli dowiedzieć się, że poduszka powietrzna pasażera była wyłączona. Zwrócił na to uwagę jeden z interweniujących na miejscu strażaków. - Jeden ze strażaków stwierdził, że jest odłączona poduszka pasażera. Ja też to sprawdziłem, widziałem, że ona była wyłączona - przyznał policjant.

Biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków samochodowych: Kontrolka wyłączenia poduszki powietrznej pasażera była sprawna i musiała się świecić. Musiał to widzieć kierowca

Wyłączenie poduszki powietrznej potwierdził także biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków samochodowych, który dokonał też oględzin samochodu.

- Kiedy uruchomiłem obwód elektryczny w tym samochodzie (przekręcenie kluczyka w stacyjce - przyp. red), wyświetliły mi się wszystkie kontrolki, co udowodniłem zdjęciem - mówił biegły, który dodał, że wśród nich była kontrolka, która wskazywała na wyłączenie poduszki powietrznej pasażera. - Ta kontrolka świeci zarówno wtedy, kiedy poduszka jest wyłączona lub kiedy ktoś ją wyciągnął. Ona była sprawna i musiała się świecić. Musiał to widzieć kierowca, który uruchamiał silnik i który jechał tym samochodem - podkreślił.

Jednocześnie, biegły nie miał możliwości sprawdzenia, czy poduszka powietrzna pasażera znajdowała się w tym aucie - jak mówił - nie da się tego zrobić na podstawie samej obserwacji. W ten sposób ocenił jednak, że wcześniej nie doszło do wybuchu poduszki powietrznej.

- Jeżeli dochodzi do wymiany poduszki powietrznej pasażera w wyniku uprzedniego jej uszkodzenia, wtedy rozrywa się pulpit, który jest przed pasażerem, wszystko jest stamtąd po prostu "wywalone" i trzeba wszystko wymienić na nowe. Ja oglądając ten samochód przed sporządzeniem opinii nie stwierdziłem żadnych śladów na poza fabryczną zmianę pokrywy poduszki pasażera - ocenił biegły.

Taka opinia podważa wcześniejsze słowa oskarżonego, który zeznawał, że z wyłączeniem poduszki nie ma nic wspólnego, a mogło jej w aucie po prostu nie być, gdyż auto było sprowadzone z Niemiec, a on nie zna jego historii i niewykluczone, że mogło brać udział w wypadku wcześniej.

Taką możliwość biegły podważył również w inny sposób. Jego zdaniem, auto nie mogłoby być dopuszczone do ruchu na niemieckich drogach - a było, miało niemieckie tablice rejestracyjne - gdyby nie miało poduszki powietrznej.

- Z mojej wiedzy wynika, że jeżeli na terenie Niemiec doszłoby do wypadku drogowego, gdzie uszkodzeniu uległyby poduszki powietrzne, ponowne dopuszczenie tego samochodu do ruchu, wymagałoby ponownego umieszczenia tych poduszek - wskazał biegły.

Ponadto jak stwierdził w wydanej przez siebie opinii biegły, auto przed wypadkiem było sprawne technicznie i jego stan nie miał wpływu na wypadek. - Bezpośrednio przed wypadkiem pojazd odpowiadał warunkom technicznym, które determinują dopuszczenie samochodu do ruchu - uznał.

Oskarżony: Auto pochodziło z Azji, były problemy z częściami, żona o tym wiedziała

Po przesłuchaniu biegłego, oświadczenie zdecydował się złożyć oskarżony. Jak przekonywał Robert M., wcale nie jest konieczne sprawdzenie przy rejestracji auta w Niemczech, czy ma ono poduszkę powietrzną.

- Z tego co sobie także przypominam, to auto było sprowadzone z Azji do Niemiec. Tam na pewno nie kontrolują, nie jest to przymusowe - przy pierwszej rejestracji, czy są poduszki powietrzne. Szukając części zamiennych w Europie, miałem problemy, o czym także wiedziała moja żona - oświadczył mężczyzna, dodając, że pochodzenie samochodu można zweryfikować na podstawie numeru VIN pojazdu.

Wiedzy na temat kraju pochodzenia auta nie miała natomiast jego żona, która również była obecna w sądzie. - Wiem tylko, że mąż kupił go od jakiegoś Turka mieszkającego w Niemczech - powiedziała kobieta.

Sąd nie powołał dodatkowych świadków. Będzie za to decydował o przedłużeniu aresztu oskarżonemu

W trakcie rozprawy obrona mężczyzny zawnioskowała o powołanie dodatkowych świadków, którzy mieli zeznawać na temat relacji małżeńskich oskarżonego i poszkodowanej. Sąd nie przychylił się jednak do tego wniosku.

- Świadkowie nie mają znaczenie dla sądu w niniejszej sprawie - uznał skład sędziowski, według którego miałoby to służyć jedynie przedłużeniu postępowania.

To kontynuowane będzie we wrześniu. Niewykluczone, że zostaną wówczas wygłoszone mowy końcowe. Jeszcze przed rozprawą, sąd spotka się na posiedzeniu, na którym postanowi co dalej z tymczasowym aresztem, który stosowany jest wobec oskarżonego. Najprawdopodobniej będzie on kontynuowany.

Robert M. nie przyznaje się do winy. Podczas wcześniejszych rozpraw mówił, że kocha żonę i nie chciał jej zabić.

Robert M. spowodował w Rybniku wypadek. Prokuratura: Próbowa...

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto