MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Niezwykłe kazanie o koronawirusie u rybnickich Franciszkanów: "Strach odbiera nam rozsądek"

Redakcja
Aleksander Król
Strach związany z wirusem z Wuhan dotarł do rybnickich parafii. Rybnicki sanepid kontaktował się z proboszczami w sprawie udzielania Komunii do ust. Niezwykłe kazanie nawiązujące do koronawirusa wygłosił w niedzielę 1 marca podczas wieczornej mszy ojciec franciszkanin Mateusz Smolarczyk, proboszcz parafii Św. Józefa Robotnika w Rybniku.

Niezwykłe kazanie o koronawirusie u rybnickich Franciszkanów: "Strach odbiera nam rozsądek"

Strach związany z wirusem z Wuhan dotarł do rybnickich parafii. Rybnicki sanepid kontaktował się z proboszczami w sprawie udzielania Komunii do ust. Niezwykłe kazanie nawiązujące do koronawirusa wygłosił w niedzielę 1 marca podczas wieczornej mszy ojciec franciszkanin Mateusz Smolarczyk, proboszcz parafii Św. Józefa Robotnika w Rybniku.

Proboszcz mówił o panice związanej z koronawirusem, zaczął od tego, że w aptekach brakuje już maseczek.

- Zaciekawiło mnie to, zacząłem szukać skąd się wzięły te maseczki. Japończycy w tym brylują. Na początku chodziło o to, by chorzy, np. przeziębieni je nosili i nie zarażali innych. Teraz jest podobno 6 powodów noszenia maseczek – jeden jest taki, że fajnie to wygląda, taki dodatek do garderoby i na pewno panie zrozumieją – to maseczka jest fajna jak się zapomni rano makijażu zrobić – mówił ojciec Mateusz Smolarczyk.

Dodał, że maseczki niewiele dają, a podejrzewa, że teraz się zacznie na twiterze i w innych mediach społecznościowych - celebryci w maseczkach. Każdy będzie się chwalić kto już ma a kto jeszcze nie ma koronawirusa.

- Powiecie, że trywializuję. Jeden z moich bratanków za granicą jest chory, Czekamy na wiadomość, czy to grypa czy coś więcej – przyznał Franciszkanin.

- Niedługo nam kościół zamkną, bo się zarażacie teraz. We Włoszech w środę popielcową, tam gdzie było najwięcej zachorowań w diecezji zamknięto kościoły – mówił ojciec Mateusz Smolarczyk.

Opowiedział o historyjce, jaką usłyszał po mszy przed kościołem. Znajomy Polak we Włoszech zdziwioni że kościoły są zamknięte zadzwonił do kurii diecezjalnej i zapytał czym się różni ten wirus w kościele od tego, który jest w barach i supermarketach. Skoro kościoły trzeba było zamknąć? Jest bardziej zjadliwy?

- To jest lęk, to jest uzasadnione, to jest też strach przed nieznanym – mówił proboszcz Kościoła Franciszkanów.

Mówił, że media nagłaśniają tą chorobę szybko się rozprzestrzeniającą, bo świat nam się skurczył.

- Gdzieście byli na nartach ? Kiedyś to z hołdy się zjeżdżało. Dziś jeździmy w Alpy do Austrii do Włoch i jest to coś normalnego. Kiedyś na wczasy się jeździło – my do Krynicy Morskiej, dziś się leci na Bali jak ktoś może. Świat nam się skurczył. Gdyby media nie informowały...

W Chinach zmarło ponad 2,5 tysiąca osób, samo miasto Wuhan ma bodajże kilkanaście milionów. W przeliczeniu procentowym – gdybyśmy to przenieśli na nasze rybnickie warunki, to ile by nas musiało umrzeć? Pół? Jedna trzecia człowieka? - pytał Franciszkanin.

- Lęk strach przed nieznanym odbiera nam rozsądek, i chłodne spojrzenie – dodał.
- Do tego dochodzi lęk - że oto wcale nie jesteśmy tacy super jak to ludzie. Że jakiś taki wirus nagle potrafi zakończyć nasze wspaniałe życie, skomplikować. Coś nieznanego, mimo że ocieramy się o podobny wirus przy grypie czy mamy do czynienia z wieloma innymi chorobami, np. onkologicznymi, które o wiele bardziej żniwo śmierci zbierają. Jest w nas strach. Jakoś uzasadniony – mówił.

Dalej ojciec Mateusz Smolarczyk, nawiązał do niedzielnej Ewangelii o kuszeniu Jezusa. Mówił, że Jezus też się zmaga z lękami.

- Nie wiem czy tak rzeczywiście było – że Jezus był przenoszony, czy to było fizyczne czy jego wewnętrzne zmaganie się z demonem, realnym. Jezus ma dwa takie momenty - pierwszy raz na pustyni a potem będzie w ogrodzie oliwnym. W ogrodzie oliwnym dotyczy jego człowieczeństwa – męki, bólu, który go czeka. A tutaj dotyczy jego Bóstwa - "jeśli jest Synem Bożym". "Jeśli masz w sobie Boską Moc, jesteś Bogiem – możesz to wszystko zrobić". - tłumaczył wiernym proboszcz.

- Jezus zmaga się z tym, też z takim wewnętrznym lękiem. Czy nie lepiej wybrać takiej drogi? Wtedy żylibyśmy w tyrani. Jezus stałby się zaprzeczeniem samego siebie, nie byłby miłością. Ale to temat na dłuższy wywód – uciął.

- Jezus zmaga się być może też z tym – "czy dam radę". To początek jego misji. Teraz będzie dopiero nauczał. Jest przygotowany przez post, wyciszony, skupiony i na samym początku wszystko może się obrócić w klęskę – zmaganie się.

My też się zmagamy. Całe życie. I psychologicznie z własnymi lękami, ze strachami które wytwarzamy, karmimy je, ale też zmagamy się w walce duchowej. Bo diabeł jest realny, w każdej pokusie się z nim zmagamy. Jeśli ktoś zna siebie, zna swoje wady, ciemne zaułki zmaga się z tym od spowiedzi do spowiedzi, to wie o czym mówię – mówił Franciszkanin.

Tłumaczył, że raz pokusę pokonujemy, a czasem ona pokonuje nas dotkliwie. Mówił o tym, że Wielki Post to nowe wyzwania. "Może teraz mi się uda – odmówić czegoś".
Ale też inny głos będzie nam podpowiadał - "I tak nie dasz rady i tak ci się nigdy nie udaje, po co się będziesz wysilał, cienias jesteś, nigdy ci nic nie wychodzi". - To jest zmaganie się. To jest realne kuszenie realnego przeciwnika którym jest diabeł – mówił ojciec.

Mówił, że dzieci dostały obrazki jak Pan Jezus stoi na pustyni ze znakiem stop. To jest jedyny sposób na walkę duchową – powiedzieć stop. - Dam radę, bo jest ze mną Jezus, bo mam realną tarczę, bo mam anioła stróża, bo duch święty jest ze mną. Dam rade bo mam silny oręż. A jak nie dam rady, to znowu dam radę. Bo jeśli w tym duchowym zmaganiu się poddamy – no cóż... - mówił.

- Moi rodzice są już bardzo wiekowi. Tata ma "dziewięćdziesiątkę" 1 kwietnia i nie jest to żart. Codziennie odlicza, jest już nie widomy i codziennie mamę pyta: "ile jeszcze?". Bardzo czeka na te urodziny. Mama ma 85 lat - zaawansowany wiek. Mama mówi: "wiesz, pożyłoby się jeszcze". No pożylibyśmy jeszcze – mówił.

- Ale przyjdzie kiedyś kres. Może go przyniesie koronawirus, kres kiedyś nadejdzie, ale jak przegramy kiedyś walkę duchową, tak na całego, jeśli się poddamy i powiemy ja i tak nie mam szans, nawet Bóg mnie przekreślił, nawet Bóg mi nie pomoże, to nie pożyjemy w wieczności, a o wieczność tu chodzi. Nie o to tylko co jest teraz. Co jest ważne, ale o wieczność, co jest jeszcze ważniejsze – zakończył kazanie ojciec Mateusz Smolarczyk.

Po mszy, podczas ogłoszeń parafialnych, ojciec franciszkanin Mateusz Smolarczyk wspomniał, że każda parafia w Polsce dostała komunikat z ministerstwa zdrowia.
Strach związany z wirusem z Wuhan dotarł już do naszej parafii. Rybnicki sanepid skontaktował się ze mną w sprawie udzielania w naszym kościele Komunii do ust.
Śpieszę więc z wyjaśnieniem. Jeżeli wirus z Wuhan dotrze w nasze okolice, to wtedy podejmiemy pewne kroki prewencyjne także w naszym kościele:
- nie będzie wody w kropielnicach
- w czasie mszy nie będzie uścisku dłoni na znak pokoju
- Komunia święta będzie udzielana tylko na rękę (jeśli ktoś będzie chciał do ust, to będzie taka możliwość po mszy)
Póki co, Komunię można przyjmować na rękę na każdej mszy, nie tylko w czasie zagrożenia epidemiologicznego.
Jeśli ktoś ma obniżoną odporność, to może po mszy podejść do zakrystii i poprosić o Komunię osobno.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Komary - co je wabi a co odstrasza?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto