MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Może kiedyś wrócę

marcin kasprzyk
Jan Grabowski w parku maszyn Rybnickiego Klubu Motorowego. MARCIN KASPRZYK
Jan Grabowski w parku maszyn Rybnickiego Klubu Motorowego. MARCIN KASPRZYK
W poniedziałek w rybnickim magistracie zorganizowano pożegnalne spotkanie z Janem Grabowskim, który kilka dni temu zrezygnował z pełnienia funkcji trenera żużlowców Rybnickiego Klubu Motorowego.

W poniedziałek w rybnickim magistracie zorganizowano pożegnalne spotkanie z Janem Grabowskim, który kilka dni temu zrezygnował z pełnienia funkcji trenera żużlowców Rybnickiego Klubu Motorowego. Prezydent miasta Adam Fudali podziękował szkoleniowcowi z Zielonej Góry za pięć lat pracy w rybnickim klubie zakończonych awansem drużyny do ekstraligi.

Chce pisać książkę

Jan Grabowski nie chciał mówić o powodach swojej decyzji. Powiedział tylko, że pewien rozdział w jego życiu został zakończony. Stwierdził, że odchodzi z Rybnika, pozostając w dobrych stosunkach z prezesem klubu Aleksandrem Szołtyskiem. Szkoleniowiec nie chce palić za sobą mostów, bo nie wyklucza, że może kiedyś jeszcze wróci do Rybnika. — Kto wie? Pięć lat to spory kawałek czasu — mówił trener.

Grabowski planuje kiedyś spisać swoje doświadczenia trenerskie i wydać książkę. Na pewno Rybnik znajdzie w niej swoje miejsce. Teraz trener idzie na zasłużony urlop. Nie wie, czy będzie pracował w przyszłym sezonie w innym klubie. Być może, a jeśli nie, to trochę odpocznie. — Nie wiem, czy wytrzymam w domu. Mieszkałem w budynku klubowym i na stadionie spędzałem cały swój czas — zastanawiał się szkoleniowiec.

Chwile zwątpienia

Jan Grabowski zastanawiał się nad swoją przyszłością w Rybniku już jesienią ubiegłego roku, po zakończeniu sezonu. Poprzednie władze klubu w 2002 roku koniecznie chciały, by drużyna awansowała do żużlowej elity, ale, niestety, nie powiodło się. Podczas pamiętnego przegranego meczu z zespołem ZKŻ-u Zielona Góra okazało się, że ostateczny skład drużyny "rekinów" ustalił ówczesny prezes RKM-u Dominik Kolorz, choć Grabowski miał inną wizję. Rozpętała się awantura. Po sezonie jedni winą za brak awansu obarczali trenera, inni władze klubu.

— Przeżywałem wtedy chwile zwątpienia. Na moim miejscu każdy trener by odszedł. Jednak jeśli mój następca wywalczyłby awans, wtedy wszyscy mówiliby, że Grabowski przez cztery lata nic nie zrobił. Dlatego zdecydowałem się zostać jeszcze na jeden sezon — wyjaśnił trener.

Zmiany dobre czy złe?

Podczas spotkania pożegnalnego była okazja porozmawiać o zmianach w regulaminie rozgrywek żużlowych oraz o sytuacji w RKM-ie. Grabowski dość krytycznie wyrażał się na temat możliwości wystawiania w meczu tylko jednego obcokrajowca. Jego zdaniem w Polsce nie ma tylu dobrych zawodników krajowych i w związku z tym na torze zaczną się pojawiać przeciętniacy, którzy nie powinni już jeździć. — Zmiany wprowadziliśmy po to, aby dać szansę walki na torze juniorom. Zamiast wydawać pieniądze na zawodników zagranicznych, lepiej wydać je na szkolenie młodzieży — ripostował Aleksander Szołtysek, prezes RKM-u, który jest w prezydium Głównej Komisji Sportu Żużlowego.

W Rybnickim Klubie Motorowym brakuje obecnie dobrych juniorów. W zespole pozostali tylko Łukasz Romanek oraz trzech zawodników, którzy nie mają doświadczenia w walce na torze, są to Wojciech Druchniak, Adrian Śmieja i Artur Maciończyk. — W ubiegłym sezonie trzeba było wybrać, czy wypuszczać tych chłopców na ligowe mecze, żeby zdobywali doświadczenie, czy walczyć o wynik. Gdybym wstawiał ich do drużyny na przykład za Rafała Szombierskiego, nie wywalczylibyśmy awansu — wyjaśniał Grabowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto