Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dobra passa trwa. ROW Rybnik - PSŻ Poznań 48:42. To był mecz na styku, ale to Rekiny zgarnęły trzy punkty

Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
ROW Rybnik - PSŻ Poznań 48:42
ROW Rybnik - PSŻ Poznań 48:42 Daniel Wojaczek
Podtrzymać dobrą passę, pojechać widowiskowo i przy okazji kolejnych spotkań przyciągnąć na stadion jeszcze większe rzesze kibiców. Takie założenie mieli chyba przed spotkaniem z PSŻ Poznań żużlowcy ROW-u Rybnik. I to założenie w znacznym stopniu udało się zrealizować. ROW pokonał na własnym torze Skorpiony z Poznania 48-42 inkasując dwa duże punkty meczowe oraz punkt bonusowy.

Zgodnie z niepisaną tradycją w ten mecz rybniczanie weszli… źle. W pierwszym biegu dwaj najmocniejsi zawodnicy Rekinów Kurtz i Zagar z niezwykłą łatwością pozwolili się objechać parze Fajfer-Krakowiak. Na początku biegu numer 2 w którym pod taśmą startową stanęli młodzieżowcy, wydawało się, że to co nie udało się seniorom, nadrobią juniorzy. Na starcie spod taśmy najlepiej wyszli bowiem rybniczanie, ale o ile Trześniewski zdołał dowieźć do mety trzy punkty i pierwszą pozycję, tak jego kolega z pary – Kacper Tkocz stracił na dystansie drugą pozycję na rzecz oby rywali.

Z wyśmienitej strony zawodnicy Antoniego Skupienia pokazali się w wyścigu numer 4. Obaj zawodnicy ROW-u wyskoczyli spod taśmy niczym wystrzeleni z procy i pognali przed siebie nie oglądając się za siebie. Trześniewski jeszcze niczym wytrawny wyjadacz wygrał jeszcze bój na łokcie z jednym z rywali z Poznania. Po pierwszej serii startów na tablicy widniał wynik remisowy, po 12.

Male show w biegu numer 5 zrobił Jan Kvech, który przedzierał się z ostatniej pozycji na miejsce numer dwa, dzięki czemu wspólnie z jadącym na pierwszej pozycji Zagarem zdołali wyprowadzić ROW na czteropunktowe prowadzenie. Niestety z tej małej zaliczki rybniczanie nie cieszyli się zbyt długo, bo w biegu numer sześć najpierw defekt zaliczył Hansen, potem z pozycji numer dwa na ostatnie miejsce spadł Tkocz, co oznaczało że rywale z Poznania wygrali ten bieg podwójnie i znów doprowadzili do remisu.
Na dłuższą przerwę rybniczanie schodzili z dwupunktową przewagą. Potem z biegu na bieg, choć warunki torowe były trudne, bo nad Gliwicką 72 korzyło się niemiłosiernie, swoją przewagę powiększali. Nie była to jednak dominacja, a walka w zasadzie na styku. Po wyścigu numer 9 na tablicy widniał wynik 29:25

Fiesta zapanowała na trybunach po biegu numer 10, w którym wreszcie wyśmienicie wystartował Kvech, a na pierwszych metrach dołączył do niego Zagar i rybniczanie wreszcie wygrali gonitwę podwójnie. Wynik 34:26 wyglądał już nie najgorzej. Podrażnieni poznaniacy skóry jednak tanio sprzedać nie chcieli. W wyścigu numer 11 iskrzyło na pierwszych metrach między zawodnikami niemiłosiernie. Ostatecznie w tym wyścigu to Skorpiony wypadły lepiej przywożąc do mety cztery oczka.

W zespole gości rządził i dzielił młody Jonas Saifert-Sak, który przywożąc za plecami w biegu numer 12 Mateja Zagara, znów sprawi, że Skorpiony uwierzyły, że z Rybnika udaje im się wywieźć dobry wynik. Rybniczanie chociaż wciąż mieli cztery punkty przewagi, to na tablicę z wynikiem nie patrzyli już z takim spokojem jak jeszcze chwilę wcześniej.

W wyścigu numer 13 mieliśmy festiwal defektów. Do mety po raz drugi w tym spotkaniu nie dojechał Patrick Hansen. Z maszyną walczył także Norbert Krakowiak z Poznania, ale ostatecznie on zdołał minąć linię mety i dopisać przy swoim nazwisku jeden punkt. Wynik 3:3 w tej gonitwie sprawił, że ROW podchodził do biegów nominowanych z czteropunktową przewagą.

Aby myśleć o wygranej za trzy punkty rybniczanie musieli zdobyć o co najmniej trzy punkty więcej niż rywale. W Poznaniu, w pierwszym meczu oby zespołów o dwa punkty lepsze były bowiem Skorpiony (46-44). W pierwszym z wyścigów nominowanych mieliśmy remis po 3, głównie dzięki dobrej postawie Kvecha, który zameldował się na mecie jako pierwszy. Cieniem siebie był w tym spotkaniu niestety dotychczasowy lider Kurtz, który w całym spotkaniu zdobył tylko cztery punkty.

O wygranej w całym spotkaniu i punkcie bonusowym zdecydował bieg ostatni. A w nim Zagar wyskoczył spod taśmy jako pierwszy i pognał do mety, jak na złamanie karku. Jako trzeci linię mety minął Wojdyło, co oznaczało, że całe spotkanie rybniczanie wygrali 48-42 i zainkasowali tym samym pełną pulę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto