Tak naprawdę wszyscy w Rybniku nie mogą się jeszcze otrząsnąć po tym, co zobaczyli w niedzielę w rewanżowym meczu finału Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Na własnym torze Motor Lublin nie tylko odrobił 14-punktową stratę z meczu przy ulicy Gliwickiej, ale dorzucił jeszcze dwa punkty i to lublinianie po 23 latach wrócili do elity. Po takim spotkaniu atmosfera w rybnickim klubie nie jest najlepsza. Podobnie jak kibice, zawodnicy i sztab są przybici tym, co zdarzyło się w Lublinie. - Przepraszam. Walczymy dalej. Gratulacje Speed Car Motor Lublin - napisał lakonicznie Kacper Woryna na swoim fanpejdżu.
Kapitan rybniczan jednak nie ma za co przepraszać. Tak naprawdę nie wyszedł mu tylko ostatni wyścig, kiedy nie zdołał zdobyć punktu. Trudno też szukać jego winy w 10. wyścigu. Zdobył tylko punkt, ale po tym, jak wybił go z rytmu... sędzia. Arbiter powtórzył wyścig, bo zawodnik gospodarzy „czołgał się” do linii startu. Kiedy taśma poszła w górę, jak rakieta wystrzelił Woryna, a próbujący ukraść start Robert Lambert był daleko za nim. Brytyjczyk nie uzyskał żadnej korzyści, ale sędzia przerwał bieg i „skrzywdził” rybniczanina. Gdyby puścił w pierwszej próbie wyścig, a Woryna dojechałby pierwszy na metę, ROW miałby dwa punkty więcej na swoim koncie i cieszyłby się z awansu.
Zawiedli inni zawodnicy, m.in. Andriej Karpow i Mateusz Szczepaniak, który zaraz po meczu porażkę wziął na siebie. Paradoksalnie od ich postawy wciąż zależy sprawa awansu do Ekstraligi. W niedzielę rybniczanie pojadą na pierwszy mecz barażowy do Zielonej Góry.
-To czy trafiliśmy lepiej, czy gorzej okaże się po ostatnim biegu meczu w Rybniku. Z perspektywy znajomości rywala i jego toru z pewnością można mówić o korzystniejszym rozwiązaniu. Nasi zawodnicy w ostatnich sezonach częściej mieli kontakt z drużyną z Rybnika. Szczególnie mówię tu o juniorach, którzy w tym sezonie kilkukrotnie jeździli na torze ROW-u w zawodach młodzieżowych. Patrząc na to z takiej perspektywy, jest to przeciwnik korzystniejszy - powiedział dla oficjalnej strony klubowej Tomasz Walczyk, kierownik Falubazu.
Ekstraligowiec jest zdecydowanym faworytem, ale też ma swoje problemy. Z ROW-em nie pojedzie kontuzjowany Patryk Dudek. Trener Adam Skórnicki ma twardy orzech do zgryzienia. Może wykorzystać zastępstwo zawodnika albo postawić np. na Kacpra Gomólskiego.
- W pierwszym meczu będziemy chcieli wypracować sobie jak największą przewagę przed rewanżem. Nie będzie to jednak łatwe zadanie, Rybnik jest bowiem zdeterminowany i po przegranym finale będzie chciał się zrehabilitować za wszelką cenę - powiedział dla oficjalnej strony klubowej Tomasz Walczak, kierownik Falubazu.
Awans ROW-u byłby niespodzianką. Żeby tak się stało drużyna musi się podnieść po niedzielnej klęsce i odbudować psychicznie, wszyscy zawodnicy muszą dać z siebie maksimum na torze, sprzyjać musi im też szczęście. Krótko mówiąc: potrzebne jest to wszystko, czego zabrakło w Lublinie.
Pierwszy mecz barażowy zostanie rozegrany w niedzielę o 15.30 w Zielonej Górze. Rewanż zaplanowano tydzień później w Rybniku o 18.15.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?