Rybniczanin wezwał straż miejską. Chciał pomóc bezdomnemu. Dostał mandat
Na mandacie funkcjonariusz wpisał powód ukarania: “wykonał niepotrzebnie fałszywy alarm”. Sprawa wydaje się bulwersująca tym bardziej, że Straż Miejska ciągle apeluje by zgłaszać, alarmować, gdy mieszkańcy widzą leżących na ławkach bezdomnych, czy pijanych.
- Dostałem mandat, bo opieprzyłem zastępcę komendanta przez telefon, mówiłem, że facet jest w ciężkim stanie i proszę mu pomóc. Zamiast zająć się nim, to dali mi mandat. Oni się tłumaczą tym, że ich obraziłem. Chcieli mi dać 500 zł, ale ja mówię: “panowie, kto tu jest normalny? Ja chcę pomóc człowiekowi a wy mi mandatem? Oni będą teraz tłumaczyć, że ich obraziłem. Bo powiedziałem im, że w Żorach nie ma straży miejskiej i jest spokój. Że wybudowali u nas komendę za 5,5 miliona złotych i takie tam, ale wulgarny nie byłem. Oni z 500 zł zjechali do 100 zł - dodaje.
O wytłumaczenie poprosiliśmy straż miejską. Jak to jest, że człowiek wzywający po pomoc, w dobrej wierze jest karany mandatem?
- Strażnicy w dniu 15 października przyjęli 2 zgłoszenia. Pierwsze dotyczyło mężczyzny, który siedział na schodach przy sklepie Żabka na ul. Sobieskiego. Patrol udał się na miejsce. Funkcjonariusze sprawdzili, czy mężczyzna nie potrzebuje pomocy. Była to osoba bezdomna, z którą nasi funkcjonariusze mają kontakt na co dzień. Mężczyzna zadeklarował, że nie chce od strażników żadnej pomocy, co zaświadczył własnoręcznym podpisem na oświadczeniu o odmowie przyjęcia pomocy - mówi Dawid Błatoń, rzecznik Straży Miejskiej w Rybniku.
Dodaje, że mężczyzna był komunikatywny, swoim zachowaniem nie zagrażał ani sobie ani osobom znajdującym się w jego otoczeniu. Stwierdził, że nic mu nie dolega i jak sobie odpocznie to pójdzie dalej. Nic nie wskazywało na to, by znajdował się pod wpływem alkoholu. - Warto wspomnieć, że w patrolu, który podejmował interwencję, jeden ze strażników miejskich jest czynnym zawodowo ratownikiem medycznym - dodaje Błatoń. Tłumaczy, że w związku z odmową przyjęcia jakiejkolwiek pomocy (możliwości skorzystania z pomocy opieki społecznej, pobytu w schronisku, czy pomocy medycznej) funkcjonariusze wrócili do dalszych obowiązków.
- Około godziny później zadzwonił kolejny mężczyzna, który stanowczo żądał od patrolu, by ten zawiózł osobę bezdomną do szpitala na ul. Gliwicką. Mimo wyjaśnień ze strony dyżurnego o tym, że funkcjonariusze niedawno rozmawiali ze wskazanym w zgłoszeniu człowiekiem, a osoba bezdomna kategorycznie odmówiła przyjęcia jakiejkolwiek pomocy, ten upierał się, że patrol ma przyjechać na ul. Sobieskiego - relacjonuje Błatoń.
Tłumaczy, że gdy patrol przyjechał na miejsce do samochodu podszedł zgłaszający, który zażądał, by mężczyznę wsadzić do samochodu i zawieźć do szpitala na ul. Gliwicką. - W kontakcie z funkcjonariuszami zgłaszający był natarczywy i w sposób nieustępliwy jasno wydawał polecenia strażnikom chcąc na nich wymusić konkretne zachowanie. Argumenty o tym, że bezpodstawnie wzywa patrol do niego nie trafiały. Osoba zgłaszająca żądała by strażnicy wsadzili osobę, która siedziała na schodach do samochodu. Nie przyjmowała do wiadomości tłumaczeń o tym, że funkcjonariusze nie mogą ubezwłasnowolnić mężczyzny - mówi Dawid Błatoń, dodając, że zgłaszający jest bardzo dobrze znany rybnickim strażnikom z wcześniejszych interwencji.
Za co mandat? "Kto ze złośliwości...
- Podczas tej interwencji osoba bezdomna po raz kolejny potwierdziła, w obecności zgłaszającego że nie chce żadnej pomocy. Mimo to zgłaszający wciąż naciskał na strażników. W związku z tym funkcjonariusze ukarali mężczyznę mandatem karnym za czyn z art. 66 Kodeksu wykroczeń: “Kto ze złośliwości lub swawoli, chcąc wywołać niepotrzebną czynność fałszywym alarmem, informacją lub innym sposobem, wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo inny organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia,podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1 500 złotych - wylicza Błatoń i dodaje, że według przepisów jeżeli wykroczenie spowodowało niepotrzebną czynność, można orzec nawiązkę do wysokości 1 000 złotych.
Pan Adam Wilk swoje jednak wie. Wierzy, że interwencja była słuszna. - Dwa dni później przyjechała policja i karetka i ten człowiek, do którego wzywałem pomocy, został zabrany do szpitala. W końcu doczekał się pomocy. Leżał na schodach dwa dni. Ja go znam, on by się tam wykończył. Ma zaawansowaną miażdżycę nóg. Za chwilę będzie jeździł na wózku, a facet ma 43 lata. Szkoda mi chłopaka. Stracił pracę, pani u której wynajmował lokal, wyrzuciła go na bruk. On potrzebuje pomocy - mówi Adam Wilk.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?