Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rybniczanin wezwał straż miejską. Chciał pomóc bezdomnemu. Dostał mandat

Aleksander Król
Próbowałem szukać pomocy dla człowieka, który leżał na schodach jednego ze sklepeów przy ulicy Sobieskiego. Znam go z widzenia. Ma miażdżycę. Był nietrzeźwy. Zadzwoniłem po straż miejską, a strażnicy zamiast pomóc potrzebującemu człowiekowi, wlepili mi mandat. Panowie, kto tu jest normalny? Ja chcę pomóc człowiekowi a oni mi mandat? - pyta Adam Wilk, mieszkaniec Rybnika, który z wręczonym mu 15 października 100-złotowym mandatem przyszedł do naszej redakcji.

Rybniczanin wezwał straż miejską. Chciał pomóc bezdomnemu. Dostał mandat

Na mandacie funkcjonariusz wpisał powód ukarania: “wykonał niepotrzebnie fałszywy alarm”. Sprawa wydaje się bulwersująca tym bardziej, że Straż Miejska ciągle apeluje by zgłaszać, alarmować, gdy mieszkańcy widzą leżących na ławkach bezdomnych, czy pijanych.

- Dostałem mandat, bo opieprzyłem zastępcę komendanta przez telefon, mówiłem, że facet jest w ciężkim stanie i proszę mu pomóc. Zamiast zająć się nim, to dali mi mandat. Oni się tłumaczą tym, że ich obraziłem. Chcieli mi dać 500 zł, ale ja mówię: “panowie, kto tu jest normalny? Ja chcę pomóc człowiekowi a wy mi mandatem? Oni będą teraz tłumaczyć, że ich obraziłem. Bo powiedziałem im, że w Żorach nie ma straży miejskiej i jest spokój. Że wybudowali u nas komendę za 5,5 miliona złotych i takie tam, ale wulgarny nie byłem. Oni z 500 zł zjechali do 100 zł - dodaje.

O wytłumaczenie poprosiliśmy straż miejską. Jak to jest, że człowiek wzywający po pomoc, w dobrej wierze jest karany mandatem?

- Strażnicy w dniu 15 października przyjęli 2 zgłoszenia. Pierwsze dotyczyło mężczyzny, który siedział na schodach przy sklepie Żabka na ul. Sobieskiego. Patrol udał się na miejsce. Funkcjonariusze sprawdzili, czy mężczyzna nie potrzebuje pomocy. Była to osoba bezdomna, z którą nasi funkcjonariusze mają kontakt na co dzień. Mężczyzna zadeklarował, że nie chce od strażników żadnej pomocy, co zaświadczył własnoręcznym podpisem na oświadczeniu o odmowie przyjęcia pomocy - mówi Dawid Błatoń, rzecznik Straży Miejskiej w Rybniku.

Dodaje, że mężczyzna był komunikatywny, swoim zachowaniem nie zagrażał ani sobie ani osobom znajdującym się w jego otoczeniu. Stwierdził, że nic mu nie dolega i jak sobie odpocznie to pójdzie dalej. Nic nie wskazywało na to, by znajdował się pod wpływem alkoholu. - Warto wspomnieć, że w patrolu, który podejmował interwencję, jeden ze strażników miejskich jest czynnym zawodowo ratownikiem medycznym - dodaje Błatoń. Tłumaczy, że w związku z odmową przyjęcia jakiejkolwiek pomocy (możliwości skorzystania z pomocy opieki społecznej, pobytu w schronisku, czy pomocy medycznej) funkcjonariusze wrócili do dalszych obowiązków.

- Około godziny później zadzwonił kolejny mężczyzna, który stanowczo żądał od patrolu, by ten zawiózł osobę bezdomną do szpitala na ul. Gliwicką. Mimo wyjaśnień ze strony dyżurnego o tym, że funkcjonariusze niedawno rozmawiali ze wskazanym w zgłoszeniu człowiekiem, a osoba bezdomna kategorycznie odmówiła przyjęcia jakiejkolwiek pomocy, ten upierał się, że patrol ma przyjechać na ul. Sobieskiego - relacjonuje Błatoń.

Tłumaczy, że gdy patrol przyjechał na miejsce do samochodu podszedł zgłaszający, który zażądał, by mężczyznę wsadzić do samochodu i zawieźć do szpitala na ul. Gliwicką. - W kontakcie z funkcjonariuszami zgłaszający był natarczywy i w sposób nieustępliwy jasno wydawał polecenia strażnikom chcąc na nich wymusić konkretne zachowanie. Argumenty o tym, że bezpodstawnie wzywa patrol do niego nie trafiały. Osoba zgłaszająca żądała by strażnicy wsadzili osobę, która siedziała na schodach do samochodu. Nie przyjmowała do wiadomości tłumaczeń o tym, że funkcjonariusze nie mogą ubezwłasnowolnić mężczyzny - mówi Dawid Błatoń, dodając, że zgłaszający jest bardzo dobrze znany rybnickim strażnikom z wcześniejszych interwencji.

Za co mandat? "Kto ze złośliwości...

- Podczas tej interwencji osoba bezdomna po raz kolejny potwierdziła, w obecności zgłaszającego że nie chce żadnej pomocy. Mimo to zgłaszający wciąż naciskał na strażników. W związku z tym funkcjonariusze ukarali mężczyznę mandatem karnym za czyn z art. 66 Kodeksu wykroczeń: “Kto ze złośliwości lub swawoli, chcąc wywołać niepotrzebną czynność fałszywym alarmem, informacją lub innym sposobem, wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo inny organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia,podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1 500 złotych - wylicza Błatoń i dodaje, że według przepisów jeżeli wykroczenie spowodowało niepotrzebną czynność, można orzec nawiązkę do wysokości 1 000 złotych.

Pan Adam Wilk swoje jednak wie. Wierzy, że interwencja była słuszna. - Dwa dni później przyjechała policja i karetka i ten człowiek, do którego wzywałem pomocy, został zabrany do szpitala. W końcu doczekał się pomocy. Leżał na schodach dwa dni. Ja go znam, on by się tam wykończył. Ma zaawansowaną miażdżycę nóg. Za chwilę będzie jeździł na wózku, a facet ma 43 lata. Szkoda mi chłopaka. Stracił pracę, pani u której wynajmował lokal, wyrzuciła go na bruk. On potrzebuje pomocy - mówi Adam Wilk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto