Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rudy: Przewodniczący Wrona z grabiami kajakarzy gonił

Aleksander Król
Przewodniczący rady gminy potraktował nas jak chuliganów - twierdzi Ewa Marcinkiewicz-Kluczniok
Przewodniczący rady gminy potraktował nas jak chuliganów - twierdzi Ewa Marcinkiewicz-Kluczniok Fot. arc
Blady strach padł na kajakarzy z Rybnika, którzy urządzili sobie spływ rzeką Rudą. Gdy wyszli na brzeg w miejscowości Rudy, rzucił się na nich mężczyzna z grabiami. Jak się okazało, to Manfred Wrona, przewodniczący rady gminy Kuźnia Raciborska, który postanowił bronić swojej ziemi.

Kajakarze zamierzają skierować przeciw niemu sprawę do sądu.

- Ten pan zaatakował moją żonę, próbował zrzucić ją ze skarpy - mówi nam Jacek Kluczniok, jeden z uczestników spływu, którzy organizują między innymi akcje związane z czyszczeniem rzeki.

Do awantury na brzegu Rudy doszło w miniony czwartek. Troje kajakarzy z Rybnika postanowiło wyjść na brzeg tuż obok mostu w Rudach, niedaleko domu Manfreda Wrony.

- Nie chcieliśmy płynąć dalej, bo po powodzi w rzece w parku cystersów leży wiele powalonych drzew. Postanowiliśmy wyciągnąć z wody kajaki. Zauważyliśmy tabliczkę z napisem: "Teren prywatny, zakaz wstępu", więc poszedłem do najbliższego domu poprosić o zgodę. Dzwoniłem kilkakrotnie, ale nikt nie otwierał. Kiedy wracałem do swoich towarzyszy, podbiegł do nas mężczyzna uzbrojony w grabie - relacjonuje Jacek Kluczniok. - Nie dopuścił nas do słowa, tylko zaczął wykrzykiwać, że mamy wyp... - dodaje. Wszystko rozgrywało się szybko. - Gospodarz chwycił kajak, który niosła żona z przyjacielem i pchnął ich ze skarpy - dodaje.

Tymczasem Manfred Wrona w rozmowie z nami tłumaczy, że nic się właściwie nie stało.

- Skoro ma pan kontakt z tymi kajakarzami, proszę powiedzieć im, że jakoś się dogadamy - mówi pojednawczo przewodniczący. - Nie wiedziałem, co to za jedni. Ludzie zdarzają się różni, jeden rzuci butelkę, inny śmieci. Poza tym po powodzi teren jest namoczony i skarpa może się osunąć. Dlatego nie chciałem, żeby kajakarze przechodzili przez działkę należącą do naszej rodziny i zagrodziłem im drogę. Wtedy dostałem wiosłem - przedstawia swoją wersję Wrona.

Kajakarze przyznają, że wiosło poszło w ruch. - Żona broniąc się popchnęła nim mężczyznę - mówi Kluczniok.

Ponieważ gospodarz odgrażał się, że wezwie policję, kajakarze nie czekali aż weźmie telefon, tylko sami zadzwonili po funkcjonariuszy.

- Interwencja nad rzeką skończyła się pouczeniem - mówi sierżant Edward Kowalczyk z raciborskiej policji.

Kajakarze nie zamierzają jednak odpuścić. - Dowiedzieliśmy się, że zaatakował nas przewodniczący rady gminy. Gdyby to był ktoś inny, pewnie zapomnielibyśmy o sprawie, ale to osoba publiczna. Zamiast gonić nas po łące z grabiami, powinien wiedzieć, że prawo zezwala wyjść na brzeg w każdym miejscu - mówią.

Wszędzie można wyjść na brzeg

Kajakarze mają prawo wyjść na brzeg rzeki w dowolnym miejscu.

Gwarantuje to zapis w ustawie Prawo wodne (art. 28) mówiący, że właściciel nieruchomości przyległej do wód objętych powszechnym korzystaniem jest obowiązany zapewnić dostęp do wody w sposób umożliwiający to korzystanie. Zgodnie z prawem nie można grodzić nieruchomości przyległych do wód publicznych, w odległości mniejszej niż 1,5 m od linii brzegu (art. 27). Na mocy tych przepisów każdy, w każdym miejscu może przybić do brzegu, wyjść na brzeg i przejść wzdłuż jego linii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na raciborz.naszemiasto.pl Nasze Miasto