Nie tak to wszystko miało wyglądać. Od ponad tygodnia zapewne taka myśl przechodzi przez głowy żużlowców, członków zespołu i prezesów ROW-u Rybnik. Po roztrwonieniu 14 punktowej zaliczki i przegranym finale Nice Polskiej Ligi Żużlowej z Motorem Lublin, Rekinom przypadło mierzyć się w barażach o PGE Ekstraligę z Faluba-zem Zielona Góra. Kibice z dużą niepewnością podchodzili do rywalizacji z faworyzowanym ekstraligowcem. I mieli rację. W pierwszym meczu na wyjeździe, pomimo bardzo udanej pierwszej części zawodów, ostatecznie rybniczanie przegrali 39:51. Aby myśleć o awansie Rekiny muszą w niedzielę na własnym torze odrobić 12 punktów.
Zadanie piekielnie trudne, ale jak słyszymy w Rybniku nie niemożliwe. - Nastroje są bojowe. Nauczeni doświadczeniem wiemy, jakie przewagi można roztrwonić. Głęboko wierzymy w odrobienie strat. Zrobimy wszystko, aby pojechać na najwyższym możliwym poziomie - przyznaje Jarosław Dymek, kierownik ROW-u Rybnik.
Problemem rybniczan jest nie tylko dość duża strata po pierwszym meczu. Pod znakiem zapytania stoi występ Larsa Skupienia. Junior rybnickiej drużyny w pierwszym wyścigu w Zielonej Górze brał udział w koszmarnie wyglądającym wypadku. O własnych siłach wrócił do parku maszyn, ale na torze już się nie pojawił. Nic nie jest przesądzone, ale jak słyszymy w Rybniku „trzeba się liczyć z tym, że Lars w tym spotkaniu nie wystąpi”. Przy jego ewentualnej absencji nie wiadomo, kto go zastąpi. Przypomnijmy, że Skupień nie brał udział w rewanżowym spotkaniu z Motorem Lublin po tym jak miał groźnie wyglądający upadek w zawodach młodzieżowych. Wówczas zastąpił go Przemysław Giera, ale i on w pierwszym wyścigu miał poważny wypadek i też nie wrócił do ścigania.
W takim przypadku cały ciężar rywalizacji młodzieżowej na swoje barki będzie musiał wziąć Robert Chmiel, drugi z rybnickich młodzieżowców. - To będzie najważniejszy mecz nie tylko sezonu, ale w całej mojej karierze. Damy z siebie wszystko. Ważne, abyśmy dobrze weszli w mecz. Wtedy na pewno będzie nam nieco łatwiej - podkreśla Robert Chmiel, który w Zielonej Górze zdobył 7 punktów.
Trwająca rywalizacja z Zieloną Górą jest trzecim podejściem barażowym rybniczan o najwyższą klasę rozgrywkową. Do tej pory dwukrotnie Rekiny przegrywały. Co ciekawe, w 1992 roku podobnie jak z Falubazem, Rybnik przegrał na wyjeździe z Wybrzeżem Gdańsk 39:51. Rewanż u siebie ROW wygrał, ale tylko 48:42. Kibice wierzą, że teraz będzie inaczej.
- Do trzech razy sztuka. Motor pokazał, że można odrobić 14 punktów. Od początku trzeba jechać swoje i do końca wierzyć - przyznaje Adam Drewniok z zespołu Carrantuohill, zagorzały kibic ROW-u Rybnik.
Rybniczanie mogą wziąć przykład z... Zielonej Góry. W 2004 roku ówczesny ZKŻ przegrał 38:52 w Lublinie, ale zdołał odrobić straty i pozostać w elicie. W czym upatrywać szansy?
- Jedziemy na własnym torze i przy wsparciu fantastycznych kibiców. Trzeba wierzyć, że nasi zawodnicy pojadą na 100 procent, a może i więcej. Są w stanie tego dokonać. W Lublinie mieliśmy kumulację pecha. Czas, żeby to wszystko się odwróciło na naszą korzyść - kończy Jarosław Dymek.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?