Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Protest w JSW, przerwane obrady, odwołanie członków zarządu, asysta policji [PODSUMOWANIE]

Arek Biernat
Tak było w czwartek w siedzibie Jastrzębskiej Spółki Węglowej
Tak było w czwartek w siedzibie Jastrzębskiej Spółki Węglowej Arek Biernat
Protest związkowców, przerwane obrady rady nadzorczej, odwołanie dwóch członków zarządu JSW, asysta policji. Co wydarzyło się dzisiaj w Jastrzębskiej Spółce Węglowej? Zebraliśmy wszystkie informacje w jednym miejscu.

Około godz. 12 przed siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej zgromadziło się około 200 związkowców (uczestnicy zbierali się już od godz. 10). Ubrani w żółte kamizelki i "uzbrojeni" we flagi, bęben oraz syrenę dawali do zrozumienia, że nie zgadzają się na żadne ruchy kadrowe w zarządzie JSW (odpalono też kilka hukowych petard). To właśnie ten punkt rozpoczynającego się na piątym piętrze budynku posiedzenia rady nadzorczej budził ich sprzeciw. Głównie obawiano się zwolnienia prezesa zarządu Daniela Ozona.

Związkowcy: Zostawcie Ozona w spokoju!

- Domagamy się usunięcia z programu posiedzenia rady punktu dotyczącego zmian w zarządzie spółki. Obecny zarząd dźwignął firmę z kolan i jest gwarantem bezpieczeństwa, spokojnej pracy dla tysięcy górników. Protest jest za bezpieczeństwem naszej firmy – mówił około południa Sławomir Kozłowski, szef Solidarności w spółce.

Według nieoficjalnych informacji powodem takich ruchów rady nadzorczej miało być to, że prezes Ozon nie chciał ulec naciskom i m.in. zgodzić się na finansowanie bloku Elektrowni Ostrołęka (1,5 mld zł z Funduszu Stabilizacyjnego), co nie spodobało się właścicielowi (Skarb Państwa). Zwolnić go próbowano już we wrześniu i październiku 2018 roku, kiedy to nie zgodził się też na przyjęcie rzekomej propozycji odkupienia od państwowych firm pakietu akcji Polimeksu-Mostostalu. Wówczas jednak pod naciskami strony związkowej rada wycofała się z proponowanych zmian.

W czwartek część osób zgromadziła się przed siedzibą JSW, a część w środku budynku. Wszyscy mieli nadzieję, że do zmian nie dojdzie. - Zarządowi zależy na spółce. Nie chcą finansować obietnic rządowych. Zwyczajnie nie zgadzają się na wyprowadzenie pieniędzy ze spółki na projekty niezwiązane z jej działalnością. Taki ruch za rok, czy dwa mógłby doprowadzić do kryzysu w JSW – komentowali związkowcy pod siedzibą JSW. Związkowcy uważali, że są ugadani z ministrem energii Krzysztofem Tchórzewskim, który jeszcze w środę miał ich zapewniać o tym, że do żadnych zmian w zarządzie nie dojdzie.

Po godz. 12 było już jasne, że porządek obrad nie został zmieniony. Kwestią czasu było zajęcie przez członków stanowiska w punkcie dotyczącym zmian kadrowych w zarządzie JSW. To był punkt zwrotny.

- Mamy świetnych ludzi, menadżerów, pracowników. Nie wolno ich wyrzucać, a wspierać. Skończmy z demagogią. Nie może tak być, żeby ludzie, którzy nie mają pojęcia o zarządzaniu, ubiegają się takie stanowiska. Prezes Daniel Ozon jest świetnym menadżerem. „Kurę”, która znosi złote jaja, powinno się pielęgnować, a nie zarzynać. Mamy dużo ludzi młodych i to na nich powinno się to opierać, a nie na ludziach, którzy myślą o zyskaniu masy pieniędzy, a nie wnoszą nic do rodziny górniczej – emocjonalnie zwrócił się do mediów Jan Szklarczyk NZZ Pracowników Produkcji Koksu w JSW. O wsparcie zaapelował do prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego (pod siedzibą był poseł PiS z Jastrzębia-Zdroju Grzegorz Matusiak).

Przerwanie obrad rady nadzorczej

Po chwili do górników zaczęły spływać informacje o odwołaniu członków zarządu: Artura Dyczki (zastępca prezesa zarządu ds. strategii i rozwoju) i Jolanty Gruszki (zastępca prezesa zarządu ds. handlu).

- Idziemy wszyscy na górę – niosło się po korytarzu siedziby spółki i przed budynkiem. Górnicy i związkowcy udali się na piąte piętro siedziby spółki i wkroczyli do sali, gdzie obradowała rada nadzorcza. Otoczyli stół, przy którym obradowali członkowie i domagali się wyjaśnień. Dzięki ich reakcji nie zdążono zagłosować nad odwołaniem Tomasza Śledzia (zastępcy prezesa zarządu ds. technicznych).

- Prezesa Ozona nie zwolnią, tylko chcą go wykończyć. Wymienią mu członków zarządu i zmuszą do rezygnacji, bo w takim składzie nie będzie mógł normalnie pracować. Tak minister chce wprowadzić zmiany – mówili związkowcy.

Hańba! Złodzieje! Niosło się po sali w której obradowała rada nadzorcza. Górnicy i związkowcy w emocjonalnym tonie domagali się podania przyczyn zwolnienia członków zarządu.

Przewodnicząca rady Halina Buk była mocno poddenerwowana całą sytuacją. Drżącym głosem próbowała nawiązać dialog z górnikami, ale emocje często wiązały jej język. Nie pomagali też niespodziewani goście, którzy w stanowczy sposób przerywali często jej wypowiedzi. Halina Buk chowała twarz w dłonie. W pewnym momencie nawet chciała ogłosić przerwę i opuścić salę, ale na to nie pozwolili związkowcy.

- Spotkanie ze związkami zawodowymi planowaliśmy jutro, żeby wszystko wyjaśnić. Rada nadzorcza dba conajmniej tak samo jak państwo o interesy spółki – zwróciła się drżącym głosem. Górnicy i związkowcy byli oburzeni, że mieli zostać postawieni przed faktem dokonanym. Usłyszeli, że powodem odwołania członków zarządu było "naruszenie zasad ładu korporacyjnego". Przyznała, że rada utraciła do nich zaufanie (rada nadzorcza nie podała powodu na stronie internetowej JSW).

Związkowcy: Zrezygnujcie! Warszawiacy do domu!

Uczestnicy protestu domagali się wycofania z uchwały, a także rezygnacji przewodniczącej rady nadzorczej. - Nie wyjdziemy, dopóki nie podejmiecie tych decyzji – grzmieli. Wołali: rezygnacja!

Związkowcy podkreślali, że działanie właściciela i rady nadzorczej jest działaniem na szkodę JSW, czego efektem mogą być olbrzymie problemy finansowe za kilka lat. - Bandyctwo pierwszej klasy. Już to przeżyłem za komuny! Warszawiacy do domu! Nie znacie tej ziemi! Chcecie zniszczyć firmę - wołano.

Po chwili przepychanek słownych rada nadzorcza porozumiała się ze związkowcami. Związkowcy na około godzinę wyszli z sali, myśląc że członkowie wycofają podjęte uchwały o odwołaniu członków zarządu. Pracownicy JSW jednak obstawili wszystkie drzwi na wypadek, gdyby ktoś nagle chciałby opuścić salę. Co chwilę przeciekały też informacje, że Halina Buk będzie chciała opuścić budynek w asyście policji.- Nie wyjdzie! Zablokujemy wszystkie wyjścia – grzmieli związkowcy.

Po ponad godzinie z sali znów docierały do związkowców kolejne informacje. Członkowie rady nie zmienili swojej decyzji pomimo kolejnego głosowania. Do budynku wkroczyła też policja. Halina Buk i pozostali członkowie rady w ciszy wysłuchiwali uwag w swoją stronę. W pierwszej wersji górnicy mieli nie wypuścić nikogo z sali. Zmobilizowani obstawili wszystkie drzwi i czekali na rozwój sytuacji. Związkowcy przy okazji apelowali o spokój, zwłaszcza w stosunku do policjantów. Jednak wkrótce potem nastąpił zwrot akcji. Związkowcy postanowili wypuścić członków rady w asyście policji. Żegnały ich gwizdy i głośne: złodzieje!.

- Nie chcieliśmy prowokować żadnych ruchów. Mogłoby dojść do niepotrzebnych przepychanek i znowu przekłamujące zdjęcia o agresywnych górnikach poszłyby w świat. Nie chcemy tego. Chcemy w cywilizowany sposób się porozumieć. Afera w siedzibie czy pod siedzibą nic nam nie da – można było usłyszeć od mocno zdenerwowanych związkowców.

Następnie przy stole, gdzie wcześniej obradowała rada nadzorcza naradzali się związkowcy.

Oświadczenie członków rady i związkowców

Po zakończonym posiedzeniu oświadczenie wygłosili członkowie rady wybrani przez pracowników. Poinformowali o podjętych uchwałach o odwołaniu Dyczki i Gruszki.

- Nie zgadzamy się z treścią podjętych uchwał. Głosowaliśmy przeciwko ich podjęciu. Przed głosowaniem nie przedstawiono nam żadnych argumentów i okoliczności uzasadniających podjęcie przedmiotowych uchwał. Wcześniej poinformowano nas, że głosowanie będzie dotyczyło innego członka zarządu. W naszej ocenie powyższe działania nie służą dobru spółki i negatywnie wpływają na jej funkcjonowanie i dalszy rozwój – przedstawił stanowisko Robert Kudelski. Oświadczenie podpisali jeszcze Arkadiusz Wypych, Paweł Bieszczad oraz Tadeusz Kubiczek.

Następnie głos zabrała strona związkowa. Stwierdzono, że działania rady nadzorczej z nominacji ministra energii jest szkodliwa dla JSW. Związkowcy podkreślali też utratę zaufania do Krzysztofa Tchórzewskiego, który ich zdaniem nie wywiązał się z wcześniej ustalonych zobowiązań.

- Dobro JSW oznacza dobro pracowników. Może być tak, jak przewidujemy. W 2020 roku JSW znajdzie się w trudnej sytuacji. Odpowiedzialnością za to obarczamy ministra energii i radę nadzorczą. Stanowczo temu się sprzeciwiamy. Będziemy podejmować działania w celu obrony interesu spółki i spraw pracowniczych, które bezwzględnie łączą się z interesami firmy – powiedział Sławomir Kozłowski z "S" w JSW.

- Byliście świadkami (zwracając się do mediów - red.), że na zadane przez nas pytania do pani przewodniczącej i pozostałych członków rady mianowanych przez ministra, żeby krótko odpowiedzieli jakie były uzasadnienie tych działań. Nie padło ani słowo. Dziwi nas postępowanie ministra i rady nadzorczej. Państwo wiecie, jakie wyniki spółka miała w 2018 roku. Za trzy kwartały zysk 1,5 mld zł. Ta sytuacja nie tylko niepokoi pracowników, ale także akcjonariuszy – podkreślał Roman Brudziński z "S" w JSW.

Przypomniał, że minister Tchórzewski zapewniał związkowców o tym, że do zmian w zarządzie JSW nie dojdzie. Według nich dzisiaj polityk z tego miał się wycofać i stwierdzić, że chodziło mu tylko o pozycję prezesa Ozona. Związkowcy nie mają jednak wątpliwości, że odwołanie członków zarządu ma konsekwencji wpłynąć na rezygnację prezesa zarządu JSW.

Wszyscy uczestnicy protestu mają nadzieję, że "ktoś się opamięta i wycofa z wprowadzanych zmian". Dodali, że kolejne kroki strony związkowej muszą zostać przemyślane. O efektach media zostaną poinformowane w stosownym czasie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto