Pożar lasu w Górkach Śląskich. Ogień gasiło 100 strażaków z dwóch powiatów oraz samoloty z Rybnika
- O godz. 14.29 otrzymaliśmy informacje, pierwotnie o pożarze trawy na nasypie kolejowym. W związku z tym, że w lesie była już niska wilgotność ścioły leśnej (około 11 procent), jeden z naszych zastępów był już przegrupowany i stacjonował pod nadleśnictwem. W momencie, gdy przyszła ta informacja to właśnie ten zastęp oraz dwa zastępy OSP zadysponowane zostały do tego pożaru trawy na nasypie kolejowym pomiędzy Szymocicami a Górkami - relacjonuje Roland Kotula, dowódca JRG w Raciborzu.
Tłumaczy, że w momencie gdy zastępy dojeżdżały na miejsce, dyżurny stanowiska kierowania przekazał również informacje do punktu dyspozycyjnego "Rudy Raciborskie" o potwierdzenie, czy z wież obserwacyjnych widać dym. Punkt dyspozycyjny nadleśnictwa zaalarmował jeden z samolotów gaśniczych z lotniska w rybnickich Gotartowicach.
Samolot jako pierwszy doleciał na miejsce i przekazał informacje, że pożar nie ma miejsca przy nasypie kolejowym, tylko około 100 – 150 metrów w głąb lasu i że prawdopodobnie widzi dwa ogniska pożaru
- mówi Kotula.
W związku z informacją , że pożar jest w lesie, zaczęto informować kolejne jednostki i kolejne zastępy. Ostatecznie w akcję zaangażowanych było 30 zastępów strażackich, z czego 1 zastęp PSP z Rybnika, 2 zastępy gaśnicze i dwa samochody operacyjne z komendy w Raciborzu i pozostałe zastępy OSP, wśród których 2 zastępy OSP były z powiatu rybnickiego.
Ogółem w akcję zaangażowanych było 100 strażaków, a także służby leśne i policjanci.
Przypuszczalnie przyczyną pożaru mogło być podpalenie
- mówi Kotula.
Powierzchnia pożaru osiągnęła około pół hektara, leśnicy oszacowali straty na około 5 tysięcy złotych.
Strażacy dość sprawnie działali, ze względu na to, że na drugą połowę meczu Polska - Senegal chcieli zdążyć, ale z należytą dbałością realizowali swoje działania
- mówi Kotula.
Pożar udało się zlokalizować, ale dłuższym elementem w przypadku takich pożarów jest dogaszanie pogorzeliska, to zajmowało sporo czasu. Strażacy pracowali jednak na wysokich obrotach, by zdążyć na druga połowę i to założenie też udało się osiągnąć.
Czy zagrożenie było podobne do tego sprzed lat, gdy w lasach Kuźni Raciborskiej wybuchł największy pożar w Europie?
- Nie. To miało miejsce na terenie starego lasu, nie było młodych choinek, które mają gałązki przy ziemi. Jest tam też dość duży udział młodszych drzew liściastych, poszycie przerośnięte zieloną trawa, co ograniczało prędkość rozprzestrzeniania się ognia. Na niekorzyść z kolei było to, że w ubiegłym roku wichura, która przeszła przez rejon połamała drzewa. Leśnicy prowadzą prace porządkowe. Korzenie utrudniały działania, ale nie było katastrofalnie - dodaje Kotula.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?