– Czekamy na opinię biegłego z zakresu pożarnictwa – informuje nadkom. Krzysztof Zaporoski z dolnośląskiej policji. Ze wstępnych ustaleń wynika, że ogień mógł się pojawić na wskutek zwarcia instalacji elektrycznej w komorze silnika. Z relacji funkcjonariuszy wynika, że podczas patrolu A4 w kierunku Legnicy z pod maski zaczął się wydobywać dym. Postanowili więc zjechać na pobocze, by zobaczyć co się stało. Kiedy pojazd zatrzymali z komory silnika buchały już płomienie ognia. Nie udało się go opanować, przy pomocy jednej gaśnicy, która była na wyposażeniu auta. Kiedy na miejsce przyjechali strażacy, ogień strawił już większość radiowozu. Uratował się tylko bagażnik.
Przypomnijmy samochody miały być postrachem dla piratów drogowych. Bo pod maską kryje się prawie 200 konny silnik. Do setki rozpędza radiowozy poniżej 7 sekund. W aucie jest zamontowany wideo rejestrator, który zmierzy prędkość z przodu i z tyłu auta.
Niestety sami funkcjonariusze sami nazywają je wynalazkami i w nieoficjalnych rozmowach przekonują, że są one dość awaryjne. Pierwsze problemy pojawiły się z nimi jeszcze za nim trafiły do służby. Dziennik Zachodni odkrył, że zamontowany radar z przodu aut przy włączonej dmuchawie znacznie zawyżał mierzoną prędkość samochodu. Producent na swój koszt musiał zamontować ekrany izolujące od zakłóceń.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?