OSP Lyski potrzebuje nowy wóz. Możecie im pomóc
OSP Lyski potrzebuje nowego wozu. I możecie im w tym pomóc. Jak? Przeczytajcie
Było kilka minut po godzinie 16, środek tygodnia. Większość mieszkańców Lysek była jeszcze w pracy. Zdążyłam powiedzieć tylko "dzień dobry", gdy odezwała się strażacka syrena. Edward Cyran, naczelnik OSP Lyski oraz dwaj strażacy, natychmiast wskoczyli do bojowego samochodu. Za minutę, z piskiem opon na plac pod remizą podjechała samochodem 20-letnia Ola Szymecka, chwilę później zameldowało się dwóch kolejnych ochotników. Na pełnym gazie popędzili do pożaru lasu w Raszczycach.
Popędzili, choć pewnie z duszą na ramieniu. W ich garażu stoi bowiem już 33-letni, wysłużony Jelcz. Strażacy z OSP Lyski, rozpoczęli niedawno zbiórkę pieniędzy na zakup wymarzonego, nowego wozu bojowego. I teraz oni liczą na pomoc. Bo choć mają już około 600 tysięcy złotych na zakup auta, brakuje im jeszcze 50 tysięcy. I liczą, że wesprą ich Ci, o których bezpieczeństwo oni dbają na co dzień.
- Mamy zapewnione dotacje na zakup auta z urzędu gminy w Lyskach, z Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego i katowickiego zarządu OSP. Ale trochę nam jeszcze brakuje, dlatego poprosiliśmy o pomoc mieszkańców i lokalne firmy. Wiemy, że najłatwiej byłoby usiąść pod urzędem i prosić wójta, ale my chcemy postarać się o te pieniądze, gdzie tylko się da - mówi Edward Cyran, naczelnik jednostki.
Dziś do pożaru pędzą samochodem, który jak na emeryta przystało, ma swoje humorki. - Coraz częściej się psuje. To auto jest skarosowane, czyli wszystko to, co widać ma nowe, ale silnik i nadwozie, to już staruszki - mówi Edward Cyran.
Dziś jednostkę w Lyskach tworzy około 50 strażaków, w tym 25 może brać czynny udział w akcjach. - Ludzie się do nas garną, bo widzą, że sporo się tutaj dzieje - mówi naczelnik. Strażacki mundur przyciągnął między innymi 20-letnią Olę Szymecką. - Byłam dzieckiem, kiedy zawodowi strażacy wywieźli mnie drabiną do góry. To wówczas postanowiłam, że zostanę strażakiem. Teraz studiuję w Szkole Głównej Służby Pożarniczej - mówi nam Ola, która jest zaledwie jedną z dwóch dziewczyn z OSP Lyski, które mają szkolenia i mogą jeździć do pożarów.
Wojtek Blazel, strażackie życie ma we krwi. Mundur nosił jego ojciec, dziadek i pradziadek. - Jako dziecko przychodziłem tu z ojcem i pomagałem mu naprawiać auta. On zajmuje się ich serwisowaniem - mówi nam pan Wojtek.
Wszyscy oni na dźwięk syreny, porzucają codzienne obowiązki i pędzą, by pomagać innym. Teraz, każdy z nas, mieszkańców, może ich wesprzeć. Jak? Wystarczy wejść na stronę wspieram.to i wyszukać projekt pod nazwą "Wspieramy strażaków OSP Lyski". Tam znajdują się informacje nt. prowadzonej zbiórki. Ta potrwa jeszcze 16 dni, a dotąd udało się zebrać 1,5 tys. zł.
Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?