Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Od pół roku mieszkańcy kamienicy w centrum Piotrkowa nie mają bieżącej wody

Karolina Wojna
Izabela Motylska z mężem oraz dwie inne rodziny z kamienicy przez pół roku nie mieli bieżącej wody.
Izabela Motylska z mężem oraz dwie inne rodziny z kamienicy przez pół roku nie mieli bieżącej wody. Dariusz Śmigielski
Brak dobrej woli - spółdzielni „Karusia” czy administratora? A może obu stron, choć każda twierdzi, że to druga utrudnia usunięcie awarii rury wodociągu w podwórku bloku i kamienicy przy Al. 3 Maja 6 i 6a. Efekt jest taki, że trzy rodziny mieszkające w kamienicy od końca sierpnia pozbawione są bieżącej wody...

- Już nie mam siły - mówi Izabela Motylska, która od pół roku musi żyć używając tylko wody z butelek. W domu państwa Motylskich jest ich kilkadziesiąt. Część z wodą do zmywania, prania i sprzątania, część do mycia, a część do gotowania. - Jestem budowlańcem, przychodzę z pracy, wiadomo jak wyglądam, a nie mogę się nawet umyć - podkreśla Mariusz Motylski.

Bieżąca woda pojawia się w kranach mieszkań raz na dwa dni przez pół godziny, i tylko dzięki uprzejmości spółki Piotrkowskie Wodociągi i Kanalizacja. Prezes spółki, który starał się mediować ze spółdzielnią, nie żałuje gorzkich słów pod adresem jej zarządu. Usunięcie awarii to kwestia 2 godzin, ale rura jest położona na terenie należącym do „Karusi” i wejście robotników wymaga jej zgody, a jak dotąd obie strony - SM i zarządca kamienicy nie zawarły umowy o ustanowienie służebności. Administrator krytykuje postawę zarządu spółdzielni, ta z kolei podkreśla, że chroni mieszkańców swojego bloku, którzy są narażeni na uciążliwości z powodu awaryjnego przyłącza.

Awaria została wykryta 27 sierpnia, ale cała sprawa, według prezesa spółdzielni, ciągnie się od 2012 roku. Wtedy, jak informuje Jan Mokrowiecki, SM wydała zgodę na wykonanie nowego przyłącza wodociągowego do budynku Al.3-go Maja 6a. Stało się to po serii awarii starego przyłącza przebiegającego przez piwnice należącego do spółdzielni bloku, przez chodnik, parking i śmietnik. W sierpniu, administrator kamienicy, która znajduje się w głębi posesji, ponownie i w trybie pilnym wystąpił o zgodę na usunięcie awarii. Jak mówi Piotr Wojda, administrujący budynkiem w imieniu spółki M33 z Łodzi, był w Piotrkowie co dzień, ale próżno czekał na odpowiedź od władz „Karusi”.

- Cały czas mieliśmy nadzieję, że to zaraz zostanie naprawione - podkreśla pani Izabela, która ciągle żyje nadzieją, że jutro, awaria zostanie usunięta. Tak się jednak nie stało, ani we wrześniu, ani w październiku, ani na święta. Wtedy skandaliczną i dramatyczną sytuację znów uratowały wodociągi odkręcając zawór i nie bacząc, że część wody ucieka w grunt. - Ile wtedy prania zrobiłam - dodaje pani Izabela. W sprawie próbował pomóc Przemysław Winiarski, radny RM w Piotrkowie. - To jest niedopuszczalne, żeby w centrum miasta ludzie żyli bez wody. To kwestia braku dobrej woli - podkreśla.

Piotr Wojda zaznacza, że zarządca cały czas starał się zdobyć zgodę m.in. w pismach do SM pisał o zagrożeniu, jakie dla spółdzielnianego bloku stwarza uciekająca w grunt woda. - Przecież może dojść do osunięcia - mówi i dodaje: - Bardzo przeżywam tę sprawę, już nie wiem co odpowiadać mieszkańcom, gdy dzwonią.

Gdy spółdzielnia odpisała, jak dodaje Wojda, postawiła swoje warunki m.in. 5 tys. zł jednorazowej opłaty i drugie tyle kaucji za ewentualne konsekwencje prowadzonych robót. Na to zarządca się nie zgodził.

Z kolei zdaniem spółdzielni, to spółka M33 nie dopełniła formalności przy zgłoszeniu naprawy. - Pismem pełnomocnika spółki M33, 2 listopada 2015 r., wystąpiono o umożliwienie nieodpłatnego wejścia na teren nieruchomości spółdzielni celem wymiany odcinka od wodomierza głównego do budynku spółki, czyli całego nowego przyłącza, nie określając jego przebiegu - informuje Jan Mokrowiecki, prezes zarządu Karusi.

W grudniu wydawało się, że w sprawie nastąpił przełom. Spółdzielnia wystąpiła z propozycją podpisania umowy o ustanowienie służebności szacując jej koszty na 3 tys. zł. Tym razem z odpowiedzi nie było ze strony właściciela kamienicy...

- Mam te pieniądze, chciałam je zapłacić, oszczędzałam. Myślałam, że zapłacimy i będę już miała wodę na zawsze - deklaruje pani Izabela. - Inni lokatorzy mieli później część zwrócić, ale potem pomyślałam, że tak nie może być, że załatwimy to za nich.

W styczniu zarządca budynku wyraził zgodę na propozycję spółdzielni w sprawie ustalenia służebności, ale i postawił swój warunek. W piśmie do SM Karusia, czytamy, że M33 chce zawrzeć taką umowę notarialnie i wnosi o złożenie przez spółdzielnię oświadczenia, że „w przypadku uchylenia się przez Zarząd Spółdzielni od zawarcia umowy spółdzielnia zapłaci na rzecz M33 karę umowną w wysokości 20 tys. zł.”- Gdy ta umowa będzie, ten drugi zapis nic nie znaczy - tłumaczy Wojda.

Jednak w lokatorach ten ruch wzbudził obawy, że właściciel chce się ich pozbyć z kamienicy. Do tej pory mieli pretensje tylko do spółdzielni. - To granie na zwłokę - mówi pan Mariusz o zachowaniach obu stron konfliktu. - Dlaczego nikt nie patrzy na ludzi... - mówi zdruzgotana pani Izabela.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto