Taką samą metodę próbuje stosować podczas prezesowania Polskim Związkiem Piłki Nożnej, ale skutki są opłakane: ilość poważnych gaf popełnionych przez niego podczas kilku miesięcy urzędowania jest zatrważająca. Zaczął tuż po wyborze, obwieszczając, że Euro 2012 możemy organizować z Niemcami, a nie z Ukrainą, potem w brukowej prasie pojawiły się zdjęcia prezesa w nastroju dyplomatycznie mówiąc beztroskim, następnie bez skrupułów zatwierdził dla siebie podwyżkę uposażenia do 50.000 złotych miesięcznie, niedawno zdarzyło mu się zerwać wywiad telewizyjny, aż wreszcie w środę tuż po meczu w Mariborze oświadczył przed kamerami, że praca Leo Beenhakkera dobiegła końca. Sam Holender dowiedział się o tym od dziennikarzy.
- Mogę go przeprosić, że odbyło się to w taki sposób, ale puściły mi nerwy - kajał się później jak zwykle uśmiechnięty Lato i ku niewysłowionej zapewne radości kolegów ze związku dodał, że nowym selekcjonerem na pewno będzie Polak.
Sielskie samozadowolenie prezesa PZPN zgodnie z oczekiwaniami okazało się iskrą rzuconą na proch.
- Tryb mojego zwolnienia świadczy o prezesie, a nie o mnie - komentował Been-hakker, po czym wyruszył z Mariboru do Holandii.
Gdy dotarł do celu podróży nie był już tak dyplomatyczny.
- Prezes zareagował będąc pod wpływem emocji, bo chyba za dużo wypił - oświadczył w radiu Rijnmond, cytowany m.in. przez Wirtualną Polskę.
Beenhakker opowiadał także o problemach z działaczami, którzy czyhali na jego potknięcia, i uznał, że nawet awans na mundial nie ocaliłby go w roli selekcjonera.
Kolejne akty tego żenującego spektaklu z reprezentacją narodową w tle nastąpią zapewne już wkrótce (Beenhakker ma się stawić w siedzibie PZPN 15 września, niewykluczone jednak, że przyśle jedynie swojego prawnika - przyp. red.), ale najważniejsze będą już pomysły Laty na obsadę ławki biało-czerwonych - sylwetki jego faworytów prezentujemy obok.
- Co byłby ze mnie za prezes, gdybym nie miał planów na takie okazje - z dumą powtarza szef PZPN, nie dodając tym razem firmowych zwrotów czyli "na dzień dzisiejszy" i "szczerze panu powiem".
Na razie krystalizuje się pomysł Laty na dwa ostatnie mecze eliminacji MŚ - kadrowicze rozegrają je zapewne pod wodzą Stefana Majewskiego.
- On prowadzi kadrę do lat 23 i wygrał ostatnio z Walią. Ja też w takiej drużynie kiedyś grałem, gdy trenerem był Kazimierz Górski. Co to był za skład, Tomaszewski, Musiał, Gorgoń - wspomina prezes PZPN, choć trudno zrozumieć, co sentymentalne wyjątki z jego kariery mają wspólnego z obecną reprezentacją Polski...
Matematyka czyni cuda
Reprezentacja Polski może jeszcze zająć w swojej grupie drugie miejsce i zagrać w barażach!
Matematyka czyni bowiem cuda, których nie doświadczamy na boiskach eliminacji mistrzostw świata. Jak wygląda klucz? Biało-czerwoni muszą pokonać Czechów i Słowaków, Słowacy wygrać ze Słowenią, a Słoweńcy nie nastrzelać zbyt wielu goli San Marino...
Lista życzeń Grzegorza Laty
Franciszek Smuda
Już po meczu na Stadionie Śląskim z Irlandią Północną pewnie wmaszerował do szatni polskiej reprezentacji, uśmiechając się do czekających na piłkarzy dziennikarzy. Praca z kadrą jest jego celem. W 1999 roku był już blisko celu, ale nie zdołał rozwiązać kontraktu z Legią Warszawa. Na początku września zatrudniony jako "ratownik" Zagłębia Lubin, tym razem zadbał o to, by umowa nie stanowiła przeszkody dla spełnienia ambicji.
Henryk Kasperczak
Jeszcze kilkanaście miesięcy temu był murowanym kandydatem na następcę Leo Beenhakkera. Obejmując Górnika Zabrze, gdzie witany był w aureoli zbawcy, wynegocjował w kontrakcie stosowny zapis, umożliwiający mu opuszczenie klubu, gdy wezwie go ojczyzna. Przygoda na Roosevelta mo-cno mu jednak zaszkodziła: fatalna taktyka, nieudane transfery, niezrozumiałe zachowanie w kontekście wtargnięcia kibiców na trening i spadek z ekstraklasy.
Stefan Majewski
Bardzo dobrze umocowany w strukturach PZPN, doskonały dyplomata, dobry znajomy Grzegorza Laty i Zbigniewa Bońka, choćby ze wspólnej gry w reprezentacji, z którą zdobył 3 miejsce na mundialu w Hiszpanii w 1982 r. Pasujący do każdego układu, sprytnie poruszający się po meandrach krajowego futbolu. Nienawidzi indywidualności, bo sam kreuje się na takową. Chlubi się trenerskim wykształceniem z Niemiec i odkryciem w Kaiser-slautern talentu... Ballacka.
Paweł Janas
W 2002 roku nieoczekiwanie dostał kadrę po odejściu Zbigniewa Bońka i awansował z nią do mistrzostw świata w Niemczech. Start na mundialu był już kompletnym niewypałem, w dodatku dał o sobie znać charakter szkoleniowca, który najswobodniej czuje się podczas polowania w lesie albo przy szklaneczce whisky. Później był dyrektorem sportowym Korony Kielce, trenerem GKS Bełchatów, ostatnio zasiada na ławce łódzkiego Widzewa.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?