Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Karina Szczepkowska Sportowiec Roku 2016 w Rybniku: Jak smakuje olimpijskie srebro [WYWIAD]

Aleksander Król
Rozmowa z Kariną Szczepkowską, arcymistrzynią szachów, “Sportowcem Roku 2016 z Rybnika”, zwyciężczynią Plebiscytu Dziennika Zachodniego i portalu rybnik.naszemiasto.pl.

Karina Szczepkowska Sportowiec Roku 2016 w Rybniku: Jak smakuje olimpijskie srebro

Gratuluję srebrnego medalu na Olimpiadzie w Baku, a także tytułu „Sportowca Roku 2016 w Rybniku”. To dobra okazja, by porozmawiać o szachach, dyscyplinie, która czasem jest niedostrzegana. Świadczy chociażby o tym brak szachów na Letnich Igrzyskach Olimpijskich…

Dziękuję, to prawda, wciąż nie możemy się “wbić” na Igrzyska, a np. sztuka ta udała się mażoretkom, które zobaczymy na letniej Olimpiadzie. Szachy są dyscypliną mało widowiskową, przez to mało popularną.Szachiści mają własną Olimpiadę, którą mieliśmy w zeszłym roku we wrześniu w stolicy Azerbejdżanu, Baku, i z której wróciliśmy z dziewczynami z historycznym sukcesem. Pierwszy raz na imprezie takiej rangi Polkom udało się zdobyć srebrny medal. Pierwsze miejsce zajęły Chiny. My byłyśmy rozstawione z numerem 7, więc nie byłyśmy wymieniane w gronie faworytek. Wiadomo: Chiny, Rosja, Gruzja, Ukraina - to potęgi szachowe, a tu Polska, zrobiła psikusa.

Razem z panią, w Baku w drużynie startowała też Monika Soćko (z domu Bobrowska), wychowanka MKSZ-u Rybnik. Nasze miasto szachami stoi?

To prawda, w srebrnej drużynie z Baku była też Monika. Teraz reprezentuje ona klub Katowice i obecnie mieszka pod Warszawą. Ale zaczynała w MKSZ-u Rybnik.

Takiego sukcesu, jak Wasze srebro na Olimpiadzie Szachowej w Baku w historii polskich szachów nie było?

W szachach kobiecych to najwyższy sukces od czasów powojennych w Polsce. Oczywiście, to też mój największy sukces. Dla nas Olimpiada Szachowa, jest jak dla innych sportowców Igrzyska Olimpijskie. Według Międzynarodowej Federacji Szachowej taka Olimpiada traktowana jest jak Drużynowe Mistrzostwa Świata, w których bierze udział 140 Państw. To ogromny prestiż. Tytuły mistrzostwa Polski, czy Europy nie są tak ważne jak olimpijski medal. Czułyśmy się jak olimpijki z Rio, bo zaraz po Olimpiadzie prezydent Polski Andrzej Duda zaprosił nas na spotkanie razem z Olimpijczykami i ParaOlimpijczykami, gdzie zostałyśmy odznaczone Złotymi Krzyżami Zasługi. To świadczy o randze tej imprezy.

Żeby stanąć na podium ze srebrnym medalem na Olimpiadzie, kiedy trzeba zacząć? Jak ta przygoda z szachami rozpoczęła się w Pani przypadku?

Wszystko zaczęło się w przedszkolu. Mama zaprowadziła mnie na kółko szachowe. Wróciłam do domu i powiedziałam, że się podobało. Dlatego mama zaprowadziła mnie do miejskiego klubu szachowego na ulicę Powstańców, gdzie do dzisiaj chodzę. [Śmiech]. Wcześniej uczęszczałam tam na zajęcia, a dzisiaj jestem instruktorką i sama nauczam małe dzieci. Szachy, będące moją wielką pasją, stały się też moim zawodem. Teraz to moja praca, jestem w kadrze narodowej kobiet - utrzymuję się z tego.

Czy dla 6-latka szachy nie są za trudne?

Powiem szczerze - dziecko musi to czuć. Dużo mamy rodziców, którzy przyprowadzają dzieci, bo szachy, bo logiczne myślenie, koncentracja rywalizacja, bo „łał”, ale dziecko musi chcieć. I to od razu widać, które naprawdę chce, a które przychodzi tylko, bo rodzice chcę. Mamy takie dzieci w klubie, które żyją tym, cieszą się z wyjazdów, ale są też dzieci, które mówią: „chce iść do domu”. Do każdego dziecka trzeba podejść indywidualnie. Dziś oprócz szachów jest jeszcze 5 innych rzeczy , które dziecko robi. Tu były skrzypce, basen, angielski nie było czasu na zrobienie zadania...

Czy szachy są jeszcze atrakcyjne w dobie Play Station?

Ja mam 8-letniego chłopca, który gra na skrzypcach. Ponad rok gra w szachy - i jemu rodzice mówią - możesz zagrać w szachy, jak poćwiczysz na skrzypcach, dla niego szachy są nagrodą. Ale jest też wiele dzieci, które wolą zobaczyć bajkę, albo zagrać na komputerze. Dzieci trzeba motywować. I muszą same dużo pracować. Moja mama zawsze powtarza, że jak byłam mała poświęcałam 2 godziny dziennie na zadania szachowe. Teraz, gdybym mogła wrócić do tamtych lat, siedziałabym 3 godziny, by być jeszcze lepszą. Jak widzę, że moim uczniom się podoba, robię wszystko, żeby szły dalej. 7- 9 lat to najważniejszy wiek, żeby wejść w czołówkę Polski. Mogę się pochwalić, że jeden z moich wychowanków Jakub Seemann ma 8 lat i został mistrzem Polski w szachach, zajął 3 miejsce w szachach błyskawicznych. A minęło 10 miesięcy od kiedy zaczął u mnie grać. To fenomen szachów. Jedno dziecko - na kilkadziesiąt dzieci, które przez klub się przewijają. Dziecko, które kocha szachy. Dla którego największą karą jest to, że nie pójdzie do pani Kariny na trening.

Potrzebne są specjalne predyspozycje?

Ciężko stwierdzić, wszystkiego możemy nauczyć… przestrzennego myślenia, koncentracji. Rodzice nam dziękują, że przychodzi do nas rozbrykany przedszkolak, a potem idzie do szkoły i już bardzo dobrze liczy, radzi sobie z zadaniami. Najmłodszy chłopczyk, który pojawił się w klubie we wrześniu ma 4 lata. Tych dzieciaków przez nasz klub przewija się kilkadziesiąt rocznie. MKSZ w zeszłym roku został uznany najlepszym klubem na Śląsku, a w Polsce piątym pod względem współzawodnictwa dzieci i młodzieży.

Każdy szachista jest dobrym matematykiem?

Oj, nie jest tak do końca. Ja jestem typową humanistką, skończyłam socjologię. Ani matematyka, ani fizyka, ani chemia nie były moimi mocnymi stronami w liceum. Chodziłam do V LO w Rybniku na Orzepowickiej, w liceum miałam indywidualny tok .

A skąd u arcymistrzyni szachowej wzięła się ta socjologia?

Teraz widzę, że to był duży błąd. Planuje od października pójść na pedagogikę. Prowadzę zajęcia z dziećmi. Mamy też na przykład „szkołę szachową” w Rybniku, to znaczy klasę o profilu szachowym w „dwójce” na Wodzisławskiej.

Razem z koleżanką prowadzimy już szkołę arcymistrzyń i arcymistrzów. Organizujemy szkolenia i turnieje z Hanią Leks. Ona jest mistrzynią międzynarodową. Zaprzyjaźniłyśmy się jak byłyśmy małe. Ona jest z Orzesza. Pasja do szachów nas połączyła i teraz chcemy razem zarażać dzieci królewską grą. Teraz jedziemy do Murzasichle na obóz szachowy połączony z nartami i snowboardem.

Narty, snowboard? Szachista chyba powinien ćwiczyć przede wszystkim umysł?

Nie tylko. Musimy mieć dobrą kondycję. Partia szachowa może trwać wiele godzin, od 5 do 7 godzin wysiłku umysłowego. Ja po takiej Olimpiadzie byłam wyczerpana. Odczuł to kręgosłup. Dlatego dla zawodowych szachistek dbanie o kondycję to jest podstawa. Chodzę na basen, jeżdżę na rowerze, czy teraz zimą na nartach. To nie jest kwestia rekreacji, a zaplanowane treningi.

Do czego się Pani teraz przygotowuje?

Najbliższa impreza to mistrzostwa Polski kobiet, które odbędą się pod koniec marca. Potem mistrzostwa świata kobiet na Syberii i drużynowe mistrzostwa Europy. To dla nas taka impreza, na której chcemy potwierdzić, że sukces na Olimpiadzie nie był tylko przypadkiem. Wyliczane jesteśmy teraz w gronie faworytek.

Azerberdżan, Syberia… szachy to zwiedzania świata…

Owszem, dzięki szachom odwiedziłam już wiele zakątków świata. Byłam np. na turnieju w Chinach, a teraz moim marzeniem jest Ameryka. Szachy to poznawanie nowych ludzi.

Rozmawiał: Aleksander Król

ZOBACZ KTO WYGRAŁ W POZOSTAŁYCH KATEGORIACH PLEBISCYTU SPORTOWIEC ROKU
Plebiscyt Sportowiec Roku 2016 w Rybniku WYNIKI

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto