Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

JSW - Górnicy testowani niczym piloci

Grażyna Kuźnik
Górnicy pracują w trudnych warunkach, a to wymaga predyspozycji
Górnicy pracują w trudnych warunkach, a to wymaga predyspozycji fot. Mikołaj Suchan
Żeby pracować pod ziemią w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, trzeba świetnie zaliczyć testy psychotechniczne. Udaje się to nielicznym. Niedoszli górnicy skarżą się związkowcom, że egzamin wyśrubowano jak dla lotników. Odrzuceni kandydaci dowiadują się, że mają za słaby refleks albo za mało wyobraźni. Dla tych, którzy pod ziemią przepracowali całe lata to szokująca wiadomość.

- Czułem się poniżony, bo od 10 lat pracuję w kopalni, teraz w Czechach, i nigdy nie miałem wypadku. A psycholog mówi mi, że nie zdałem testu na górnika dołowego. To jak ja dotąd przeżyłem? - denerwuje się nieprzyjęty do pracy w kopalni Zofiówka górnik Mariusz (prosi o nieujawnianie jego nazwiska).

Problem dobrze znają związki zawodowe. Dochodzą do nich sygnały, że testy psychologiczne wobec kandydatów na górników są coraz ostrzejsze. A kandydaci boją się takich badań jak ognia, bo nie wiadomo, jak się do nich przygotować.

- Testy są już jak dla pilotów. Psycholodzy odrzucają nawet nowych absolwentów szkół górniczych, a to chłopakom łamie życie. Młodzi, zdrowi, z wiedzą fachową, szkoła nigdy nie miała uwag. A testów u psychologa nie zdają. I co mają teraz robić? Po co im zawód, w którym nie mogą pracować? - zastanawia się Roman Brudziński, przewodniczący Solidarności w kopalni Zofiówka.

Kiedy w Jastrzębiu miała powstać szkoła policealna z kierunkiem górniczym, Brudziń-ski od razu zareagował. Chciał, żeby JSW zawarła z nią umowę o obowiązkowym zatrudnianiu absolwentów, a badania psychologiczne przeprowadzano jeszcze przed przyjęciem uczniów do szkoły. Jednak sprawa utknęła w miejscu.

Mariusz tak się zdenerwował niezdanym testem, że zrobił sobie badanie w niezależnym gabinecie, zresztą położonym piętro niżej w tym samym budynku. Drugi psycholog wy-konał podobne badania i uznał, że Mariusz bez przeszkód może pracować na dole. Jak to wyjaśnić?

- Test może wypaść różnie, w zależności od samopoczucia badanego. Jednego dnia ktoś jest w lepszej formie, drugiego w gorszej. Dlatego takie testy należy powtarzać - mówi psycholog Teresa Prochazka, która pozytywnie oceniła przydatność Mariusza do pracy pod ziemią. Dobrze wie, jakie umiejętności psychologiczne musi mieć górnik, bo wiele lat współpracowała z kopalniami. W latach 90. jednak psycholodzy stali się niepotrzebni. Teraz wracają, ale głównie jako postrach kandydatów na górników.

Górnicy mówią, że kopalnie mogą stawiać kosmiczne wymagania, bo wśród chętnych do pracy na dole można wybierać. Do tego dochodzą jeszcze naciski Wyższego Urzędu Górniczego, który uznał, że to tzw. czynnik ludzki odpowiada za większość wypadków. Najwięcej wypadków jest przy obsłudze urządzeń i transporcie. Nieodpowiedzialnych, nie dość sprawnych pracowników mają właśnie wykryć psychotesty.

- Kto je zda, może śmiało nazywać się James Bond - złości się odrzucony górnik.

Ale statystyki wypadkowe są coraz gorsze. W ubiegłym roku doszło do około 2,8 tys. wypadków w górnictwie węgla kamiennego, a to o 5 proc. więcej niż w 2008 roku. Wyższy Urząd Górniczy już dwa lata temu zapowiedział, że należy wprowadzić bardziej szczegółowe badania psychotechniczne. Ponad 70 proc. wypadków na dole to wina ludzi.

- Dodatkowa selekcja to szansa na to, że będzie mniej śmiertelnych ofiar pod ziemią. Górnik pracuje w ekstremalnych warunkach, jest narażony na niebezpieczeństwo i stres. Musi sobie z tym radzić. Predyspozycje do takiej pracy poprzez testy można wcześniej odkryć i z tej możliwości trzeba korzystać już podczas rekrutacji - mówi Jolanta Talarczyk, rzecznik WUG.

Kopalnie szybko podchwyciły sugestię urzędu.

- To prawda, że chcemy najlepszych pracowników. Do kopalń zgłaszają się tysiące ludzi. Niektórzy mają inne zawody, jak wśród nich wybrać tych, którzy się sprawdzą? Mamy na przykład 50 wolnych miejsc, a zgłasza się ponad 300 osób, w tym stolarze, piekarze, absolwenci liceów. Niedawno mieliśmy ponad 17 tys. chętnych do pracy pod ziemią - mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik JSW.

Również Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej, nie ma nic przeciw psychotestom. Lepiej prędzej niż później wykryć, czy ktoś nie nadaje się do pracy pod ziemią. Albo odpowiednie cechy się ma, albo trzeba szukać pracy gdzie indziej.

Kopalnie dopiero teraz odkryły, że górnik musi mieć specjalne predyspozycje psychofizyczne. Dawniej wystarczyły dwie ręce do pracy, szkoła podstawowa albo i nie, brało się każdego. Dlatego wypadków w polskim górnictwie było wyjątkowo dużo. Teraz wymagania bardzo wzrosły: by pracować pod ziemią, trzeba mieć świetny refleks, wyobraźnię i koncentrację, błyskawicznie reagować na zagrożenia, mieć podzielność uwagi i odporność psychiczną. Udawanie lepszego niż się jest, nic nie pomoże.
- Do testów psychologicznych nie można się przygotować, bo badane są wrodzone cechy, sposób myślenia. Człowiek spełnia te wymagania lub nie, wiedza branżowa nie pomaga. Testy jednak się nie zmieniły, kandydaci na górników od lat badani są przez psychologa podobnymi metodami. Tyle, że kiedyś była to formalność. Teraz już nie - tłumaczy Magdalena Ostaszewska, psycholog zatrudniony przez JSW, od 30 lat związana z górnictwem.

Psycholodzy podkreślają jednak, że wyniki jednego testu nie mogą decydować o odrzuceniu kandydata. Należy je powtórzyć - a i to nie daje gwarancji, że kandydat, który zda psychotesty, sprawdzi się na dole.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto