Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ekskluzywny Menel: Strach to kiepska rzecz [rozmowa naszemiasto.pl]

Kinga Czernichowska
Mateusz Pawelski, ekskluzywnymenel.com/
Z Kamilem Pawelskim, autorem bloga Ekskluzywny Menel, rozmawiamy o wyświechtanych przyjaźniach, modzie na drwaloseksualizm i spodniach z "Beverly Hills 90210".

Kamil Pawelski przez dziesięć lat pracował w branży odzieżowej. Później wpadł na pomysł, by założyć bloga Ekskluzywny Menel. Blog istnieje już dwa lata. W księgarniach znajdziemy także książkę Kamila Pawelskiego zatytułowaną tak jak blog, "Ekskluzywny Menel".

Ekskluzywny Menel to dość paradoksalne określenie. Skąd pomysł na taką nazwę bloga?

To określenie pochodzi z wywiadu z Maciejem Maleńczukiem. Jedna z dziennikarek użyła wyrazu "menel" podczas przeprowadzania wywiadu, na co Maleńczuk przyznał, że tak, jest menelem, ale ekskluzywnym. Używałem tego nicku jeszcze przed założeniem bloga. A kiedy zdecydowałem się na blog, uznałem, że to po prostu ciekawa, kontrastowa gra słów. Określenie, które zapada w pamięć. I chyba najlepiej określa mój styl, w którym jest odrobina nonszalancji, ale przecież nie jestem menelem.

To jest styl? Czy też inspiracja trendami "a la wiking"?

Nie do końca, ponieważ brodę nosiłem jeszcze zanim stała się tak popularna w naszym kraju. Z tego, co pamiętam, to ubiegły rok okazał się przełomowy w kontekście drwaloseksualizmu. Zapuściłem ją dwa lata temu, blog też tyle istnieje i może po prostu znalazłem się w odpowiednim czasie i miejscu. Zresztą, nie przesadzajmy: brodacze istnieli od wieków.

Jak to się stało, że zacząłeś prowadzić bloga?

Potrzebowałem buforu, bo byłem bardzo aktywny zawodowo, może nawet za bardzo. Chciałem zacząć robić coś poza pracą. Wcześniej przez ponad dziesięć lat byłem związany z branżą odzieżową, interesowałem się modą, a mój brat jest bardzo dobrym fotografem.

Nie bałeś się, że przyczepią ci niewłaściwą etykietkę? Przecież sferą blogów modowych rządzą kobiety.

Gdybym się bał opinii ludzi, to pewnie w dalszym ciągu siedziałbym w rodzinnej miejscowości i niczego konkretnego w życiu nie robił. Kiepską rzeczą jest bać się. Nie zastanawiałem się nad tym. Myślę, że żyjemy w wolnym kraju, a ja daję sobie w życiu autonomię robienia tego, co czuję. Najważniejsze, bym był dobrym człowiekiem i nikogo nie ranił. Pewnie, że branża blogów modowych dedykowana jest kobietom. Przecież przez wiele lat moda była identyfikowana z kobietami. Ale okazuje się, że moda męska ma się coraz lepiej. Świadczy o tym sukces mojego bloga. Coś w trawie piszczy.

Wspomniałeś o swoim rodzinnym mieście. W książce piszesz o przeprowadzce do Warszawy oraz o tym, że twoim zdaniem miejsca tworzą ludzie. Stolica cię zmieniła?

Na pewno mnie rozwinęła. Duże miasto daje zupełnie inne spojrzenie. Z Gołdapi przeprowadziłem się najpierw do Giżycka, potem do Warszawy. Stolica otworzyła mnie, ale też ostro dała mi w cięgi, bo to się wiąże z życiem na bardzo dużym speedzie. Kariera, szybkie życie - w końcu to odbiło mi się czkawką. Natomiast nauczyłem się niezależności i tego, by nie przejmować się opiniami obcych ludzi. Oczywiście, opinia moich najbliższych jest dla mnie istotna.

Jak rozumiesz "niezależność"?

Chodzi o to, że mam prawo tworzyć to, co chcę w życiu.

A nie jest tak, że po takiej zmianie bardziej doceniasz rodzinne miasto?

Ludzie są tak skonstruowani, że się zmieniają. Przechodzą pewne cykle. Przez całe życie jesteśmy w pewnym procesie. Nie będę ukrywał, że przez długi okres chciałem uciekać z Gołdapi. Marzyłem o Zachodzie: Nowym Jorku, Londynie, Warszawie. A teraz z ogromnym sentymentem wspominam Gołdap i chętnie tam jeżdżę. Mieszkają tam moi rodzice, tam jest część moich przyjaciół. Chciałbym mieć tam plan B, czyli niewielki dom, taką oazę, bufor, pozwalający na naładowanie akumulatorów i wyłączenie się z pędu, który charakteryzuje duże miasta, choćby takie jak Wrocław.

Wrocław żyje chyba trochę wolniej niż Warszawa.

Też mi się tak wydaje.

W swojej książce przyznajesz się do tego, że byłeś egoistą i egocentrykiem. Mocne wyznanie - po co przyznawać się publicznie do błędów?

Nie znam człowieka, który nie popełnia błędów. Skoro dane jest mi być słyszalnym, to chciałbym to wykorzystać na własnych warunkach. Mówi się powszechnie, że źle jest z męskością i że czeka nas scenariusz z "Seksmisji". Chciałbym inspirować do tego, by przełamać te opinie. Oczywiście nie chcę określać siebie mianem "pierwszego mężczyzny Rzeczpospolitej". Ale uważam, że pokora i umiejętność przyznawania się do błędów pozwala nam się doskonalić. Świadomość swoich wad pozwala na to, by stawać się lepszym. A wracając do egocentryzmu: żyjemy w bardzo egoistycznych czasach. Zatracamy wartości. Mam wrażenie, że przyjaźń jest wyświechtana. Chcę zwracać uwagę na rzeczy nadrzędne. Konsumpcjonizm nie jest rozwiązaniem. To koegzystowanie z drugą osobą jest mega ważne. Ale to też nie jest tak, że mam przed sobą jakąś prawdę objawioną. Jestem cały czas w procesie. Czasem dalej łapię się na swoim egoizmie i wiem, że jest jeszcze wiele rzeczy, które muszę poprawić. Chciałem pokazać siebie nie tylko jako blogera modowego, ale też człowieka. Poza tym bolą opinie o tym, że blogerzy modowi to ludzie niespełna rozumu. Tak nie jest. Chcę zadać kłam także temu, że interesowanie się modą jest niemęskie i nie ma treści. Jest treść, bo za każdym człowiekiem stoi historia.

Stereotypowo blogerów modowych często identyfikuje się jako homoseksualistów.

W ogóle żyjemy w świecie przyklejania różnych etykietek. Ocenia się ludzi przez pryzmat tego, co robią, a nie tego, jacy są. Uważam, że definiowanie kogoś w ten sposób tylko dlatego, że interesuje się modą, tańczy albo pracuje w zakładzie fryzjerskim, jest słabe i ograniczone. Mnie podobają się ludzie, którzy lubią to, co tworzą.

Mają pasję.

To może być malowanie albo śpiewanie w chórze kościelnym, ale jeżeli to jest coś, z czego ta osoba czerpie radość, to nie zabraniajmy jej tego, nie oceniajmy.

Wspomniałeś o wyświechtanej przyjaźni. To nie jest trochę tak, że mężczyźni mają z tym większy problem? Szczerze przyznam, że odnoszę takie wrażenie. Albo może po prostu mam jakieś niewyobrażalne szczęście do trwałych przyjaźni.

Szczęście to dobre określenie. Przez wiele lat żyliśmy w świecie, w którym mówienie o emocjach mężczyzn było niemęskie. Koleś wstawał rano, szedł do roboty i nie brał czynnego udziału w procesie wychowywania dzieci. Teraz to się zmienia. Obserwuję swoich kumpli i widzę tę zmianę. Możemy mówić o świadomym ojcostwie, przyjaźni męsko-męskiej. W tym aspekcie - aspekcie emocjonalnym - jesteśmy podobnie skonstruowani. Tylko przez wiele lat nie potrafiliśmy o tym rozmawiać.

Albo rozumieć siebie nawzajem.

Dokładnie tak.

Ale żeby nie było tylko o emocjach, lecz także o modzie: mężczyźni mają dopasowywać koszule w zależności od sylwetki. Piszesz, że ci niezbyt szczupli powinni postawić na luźne, najlepiej bez wzorów. A siłownia? To nie jest prostsze rozwiązanie?

Pewnie tak, ale są mężczyźni, którzy nie chcą chodzić na siłownię. Dobrze czują się ze swoją tuszą. A moda daje tę możliwość, że możemy kryć pewne niedoskonałości. Siłownia jest idealnym rozwiązaniem, podobnie jak dieta. Jednak nie każdy może sobie na to pozwolić, nie każdego też na to stać. Jeden zamknie się na siłowni i zrobi sześciopak pasujący do koszuli, a inny po prostu wybierze inną koszulę.

Polacy ubierają się dobrze?

Coraz lepiej.

Z kogo powinniśmy brać przykład? Mówi się, że moda włoska wprowadza nowe trendy.

Włosi są bardzo świadomi, ubierają się na swój sposób. Są odważni w modzie. Ale dla mnie styl powinien wypływać z człowieka. To nie jest coś, co można kupić na wieszaku. Po pierwsze, powinniśmy mieć świadomość swojej sylwetki. Oczywiście, możemy inspirować się Włochami, Hiszpanami i Francuzami. Ale mnie bardziej inspiruje muzyka, fotografia, otoczenie i ludzie, których widzę na ulicy.

Najlepiej ubrany polski wokalista?

Radzimir Dębski.

A inspiracje filmem, serialami? W książce krytycznie opisujesz wysoko podciągnięte spodnie bohaterów "Beverly Hills 90210".

A to wraca. To jest trend, który wraca w tym sezonie.

Piszesz, że to nie jest eleganckie.

No nie jest. Oczywiście, to kwestia mojej percepcji. Mnie się to nie podoba. Jeżeli ktoś ma ochotę nosić spodnie podwinięte pod ramiona, to mu nie będę zabraniał. Ale to nie była fajna moda.

Ale serial był bardzo na czasie. Tak jak teraz "Wikingowie". Zobacz, ilu mężczyzn zapuściło brody.

Ale jednak nie chodzimy w skórach bydlęcych, z toporami w dłoniach. Kiedy patrzę wstecz do lat 90., oglądam swoje zdjęcia, to też zastanawiam się, gdzie ja miałem głowę. Trendy się zmieniają, nasza estetyka ewoluuje. Może jak spotkamy się za dziesięć lat, to będziemy dziwić się, że mogliśmy się tak ubierać. W modzie wszystko już było. My tylko odświeżamy trendy. Dlatego nie ma sensu za nimi podążać, warto pracować nad własnym stylem. Nawet jeżeli nie jest aktualnie modny.

Moda często wraca.

Ma swój rytm, który możemy jedynie wzbogacać o nowości. O, na przykład taka pianka, wcześniej kojarzona tylko ze środowiskiem windsurferów. A teraz widzimy ją na wybiegach.

Co drażni cię na ulicy?

Uśmiecham się, kiedy widzę skarpety do sandałów albo dżinsy typu bootcut (rozszerzane od kolan w dół - red.). Albo rzeczy niedopasowane rozmiarowo.

A sposób ubierania się polskich kobiet?

Kobiety mają łatwiej, bo moda przez wiele lat definiowana było kobieco. Polki należą do jednej z piękniejszych nacji, a to wartość sama w sobie. Polki ubierają się naprawdę dobrze. Nie mam zastrzeżeń.

Piszesz także o tym, że bardzo ważne jest pierwsze wrażenie. To trochę niesprawiedliwe, że oceniamy ludzi, nie biorąc pod uwagę okoliczności. Tego, że ktoś może być chory albo że ma zły dzień.

Prawda jest taka, że nie ja jestem autorem tej tezy. To potwierdzone przez psychologów. Budujemy ocenę osoby poprzez pierwsze wrażenie, pierwsze cztery sekundy. To wrażenie modyfikujemy po tym, jak słyszymy tę osobę, zaczynamy z nią bliżej obcować. A takie okoliczności, jak choroba, gorszy nastrój to rzeczy, które oczywiście usprawiedliwiają.

Jakie są twoje dalsze plany? Czytając, zauważyłam, że książka była dla ciebie wyzwaniem, przemawiała przez ciebie skromność. Pokusisz się o kolejną?

Nie spodziewałem się, że kiedyś napiszę książkę. Taka propozycja przyszła dość nagle. Nigdy nawet o tym nie myślałem. Zaznaczam, że "Ekskluzywny menel" to nie jest jakaś odkrywcza pozycja. Mam też nadzieję, że nikt nie oczekiwał ode mnie książki na miarę epopei narodowej. To jest książka z cyklu tych lekkich. Mam pewne pomysły co do bloga i jak Bóg da, mam nadzieję, że uda się je zrealizować. Kolejna książka? Nie wiem, staram się żyć chwilą, ale kto wie?

Dziękuję bardzo za rozmowę.

rozmawiała
Kinga Czernichowska

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto