Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

DG: Szpital szuka ratunku. Ostra wymiana zdań na komisji Rady Miejskiej

PAS
Dąbrowski szpital powinien pracować na dobrą markę, ale to nie jest łatwe, bo co i rusz mnożą się kłopoty
Dąbrowski szpital powinien pracować na dobrą markę, ale to nie jest łatwe, bo co i rusz mnożą się kłopoty LN
DG. Zagłębiowskie Centrum Onkologii Szpital Specjalistyczny im. Sz. Starkiewicza od poniedziałku ograniczył działanie internistycznej części Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Nie przyjmuje także pacjentów na oddział wewnętrzny, który z powodu braku obsady lekarskiej został czasowo zamknięty. We wtorek problemami szpitala zajęli się na Komisji Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej dąbrowscy radni. Było gorąco, a emocje często brały górę nad rozsądkiem. Niepotrzebnie, bo jak się popełnia błędy, to trzeba się do nich przyznać i poszukiwać jak najlepszego rozwiązania.

DG: Szpital szuka ratunku. Ostra wymiana zdań na komisji Rady Miejskiej


P.o. dyrektora tej placówki medycznej Zbigniew Grzywnowicz zakładał, że zamknięcie interny może trwać nawet do pół roku, ale te plany zostały dość szybko zweryfikowane. Wydział Nadzoru nad Systemem Opieki Zdrowotnej Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach uznał bowiem, że zawieszenie działalności w części internistycznej SOR jest bezzasadne i nieprzewidziane przepisami. Śląski Urząd Wojewódzki wyraził jednocześnie zgodę jedynie na miesięczny okres zaprzestania działalności oddziału chorób wewnętrznych. Na podstawie obowiązujących przepisów, czyli paragrafu 4 rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 3 listopada 2011 r. w sprawie szpitalnego oddziału ratunkowego, wymogiem funkcjonowania SOR-u jest bowiem jednoczesne posiadanie przez szpital oddziału chorób wewnętrznych.

Zamieszanie jest więc ogromne, a pacjenci boją się o swoje zdrowie. Nie wiedzą, czy po zgłoszeniu do SOR-u znajdzie się dla nich miejsce w dąbrowskim szpitalu, czy zostaną odesłani np. do lecznicy w Sosnowcu czy Jaworznie. Dlatego we wtorek w trybie pilnym odbyło się posiedzenie Komisji Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej Rady Miejskiej, na którym radni oczekiwali wyjaśnień od p.o. dąbrowskiego szpitala. Atmosfera była napięta, a Zbigniew Grzywnowicz przyznał, że popełnił błąd, informując Śląski Urząd Wojewódzki i NFZ o jednoczesnym zamknięciu interny i częściowo SOR-u aż na pół roku. Winę za taki stan rzeczy zrzucał między innymi na brak lekarzy chętnych do pracy na oddziale wewnętrznym. – Nie da się w drukarce 3D wydrukować doktorów – tłumaczył Grzywnowicz.

Dąbrowski Szpital Specjalistyczny nie ma ostatnio dobrej passy. Wiele wskazuje na to, że w jego struktury może wrócić sprywatyzowany w ubiegłym roku oddział położniczo-ginekologiczny, oddział noworodkowy, sala porodowa oraz poradnia patologii i kontroli rozwoju noworodka. Według nieoficjalnych informacji spółka, która przejęła te oddziały, być może wycofa się z ich prowadzenia. Trwa spór zbiorowy lekarzy i pielęgniarek z dyrekcją, mający podłoże finansowe, a teraz zamknięcie oddziału chorób wewnętrznych może skutkować odebraniem kontraktu na świadczenia udzielane w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Na podstawie obowiązujących przepisów, czyli paragrafu 4 rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 3 listopada 2011 r. w sprawie szpitalnego oddziału ratunkowego, wymogiem funkcjonowania SOR-u jest bowiem jednoczesne posiadanie przez szpital oddziału chorób wewnętrznych. Teraz trzeba więc na gwałt szukać nowego ordynatora i obsady lekarskiej na internie. Dotychczasowi lekarze już w ubiegłym roku złożyli wypowiedzenia, ale jak przyznał wczoraj Zbigniew Grzywnowicz nie w trybie natychmiastowym, ale ustawowym, z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia. Dlaczego zatem dopiero teraz kłopoty ujrzały światło dzienne?

– Nasz oddział internistyczny nie jest wyjątkiem. W szpitalu w Przemyślu właśnie zamknięto oddział chirurgii i laryngologii. Tak się dzieje i tak będzie się dziać. Lekarze wyjeżdżają za granicę, a specjalista kardiolog nie będzie pracował na internie – dowodził p.o. dyrektora dąbrowskiego szpitala. – Szukałem obsady lekarskiej, ale się nie udało. A skąd te kłopoty? Na oddziale było sześciu rezydentów, ale kiedy zrobili podspecjalizacje z kardiologii czy diabetologii to przestali być zainteresowani zabezpieczaniem SOR-u, choć wcześniejsze ustalenia były takie, że to właśnie lekarze z oddziału wewnętrznego, dyżurujący w SOR, będą decydować, kogo przyjąć na ten oddział, a kogo na inny. Było to zrobione po to, by uniknąć konfliktów z kierowaniem pacjentów na internę. Wcześniej zdarzało się bowiem, że byli odsyłani przez ordynatora – dodał.

To jednak nie przekonało radnych PiS-u, którzy domagali się m.in. natychmiastowego odwołania dyrekcji szpitala i powołania zarządu komisarycznego. – Za te działania pełną odpowiedzialność ponosi dyrekcja szpitala, zwłaszcza p.o. dyrektora Zbigniew Grzywnowicz i władze miasta, które tolerują przez wiele lat narastanie problemów i nie reagują na skargi mieszkańców oraz protesty niektórych radnych – przekonywał radny Grzegorz Jaszczura.

W odpowiedzi p.o. dyrektora dąbrowskiego szpitala Zbigniew Grzywnowicz zwrócił się do radnego Grzegorza Jaszczury słowami: – Jakby pan coś kumał z tego, to by się pan nie odzywał!

Część radnych nie dawała jednak za wygraną, bo jak stwierdziła nie jest tu po to, by gnębić p.o. dyrektora, ale szukać rozwiązania problemu, a przede wszystkim poznać przyczyny kolejnych kłopotów dąbrowskiej lecznicy. – Stajemy przecież wspólnym frontem za szpitalem. Wszyscy radni podpisali się pod wnioskiem, by Zagłębiowskie Centrum Onkologii otrzymało w końcu kontrakt. To my jeździliśmy do siedziby NFZ. Są jednak takie sytuacje jak ta, kiedy pacjenci martwią się o swoje zdrowie. W innych szpitalach tak się nie dzieje, tam sobie radzą – podkreślił radny Ryszard Harańczyk. – Dzwonią do mnie mieszkańcy i pytają, co się dzieje w szpitalu. Dlatego zadajemy pytania i chcemy po prostu wiedzieć, dlaczego w szpitalu pojawiają się znów problemy – dowodziła radna Katarzyna Zagajska. – Kopać można każdego, czy ja mam tu ze wszystkim sam walczyć. Nie zgadzam się na określenie całej mojej działalności jako złą i szkodliwą – przekonywał z kolei Zbigniew Grzywnowicz. Jednocześnie sam jednak przyznał, że oddział wewnętrzny w dąbrowskim szpitalu to porażka. – Ten oddział nie miał dobrej reputacji i odbioru społecznego – wyjawił szczerze Grzywnowicz, potwierdzając opinie pacjentów, którzy wielokrotnie skarżyli się na złe traktowanie i fatalną opiekę na internie. A sam oddział wprost nazywany był umieralnią.

P.o. dyrektora szpitala narzekał też na niewłaściwe kontraktowanie świadczeń, a także na to, że mieszkańcy nauczyli się, że ze wszystkimi dolegliwościami przychodzą na SOR do szpitala, bo gabinety POZ nie pracują 24 na dobę, i przyjmują chorych w określonych godzinach. Argument to dość dziwny, bo przecież gdzie mają przychodzić po pomoc mieszkańcy, jak nie do szpitala. Tak jest od dziesięcioleci, taki jest system opieki, że to właśnie szpital i lekarze są po to, by pomagać i ratować ludzkie zdrowie oraz życie. Trudno więc, żeby kierowali się od razu do kostnicy.

Oddział wewnętrzny jest największym oddziałem ZCO Szpitala Specjalistycznego. Liczy 76 łóżek, a rocznie hospitalizowanych jest tu od 2,5 do 3 tys. pacjentów. Co zatem czeka go teraz? – W środę i w piątek jestem umówiony na wstępne rozmowy kwalifikacyjne z osobami, które chcą podjąć prace na oddziale wewnętrznym. Zainteresowane są też nim dwie spółki. Poprosiłem też o prolongatę miesięcznego terminu na ponowne otwarcie interny. Poza tym, jeśli nie będzie SOR-u w szpitalu, to będzie izba przyjęć, bez konieczności zatrudniania specjalistów. Zamiast kilkunastu tysięcy za dobę świadczeń dostaniemy 2,3 tysiące – stwierdził Zbigniew Grzywnowicz.

Zdaniem przedstawicieli związków zawodowych w szpitalu jest wiele problemów, które trzeba rozwiązać.

– Nie ma w szpitalu spójnej polityki kadrowej i płacowej. Trzeba dążyć do poprawy warunków płacy i pracy, wtedy będzie dobrze. Oddział wewnętrzny musi jak najszybciej działać ponownie. Jeśli tak się nie stanie, to mam obawy, że inne oddziały tez przestaną funkcjonować – podkreśliła Ewa Boryka, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w dąbrowskim szpitalu. – Te naleciałości ciągną się od lat. Nie ma żadnych podwyżek, nie ma polityki płacowej. Ten sprzęt nie będzie się obsługiwał sam. Jeśli nie będzie godziwej płacy, to nie ma się co dziwić, że ludzie odchodzą tam, gdzie te pieniądze są większe – dodała przedstawicielka pielęgniarek.

Lekarzy internistów z II stopniem specjalizacji jest dziś w Śląskiej Izbie Lekarskiej 2023. W styczniu 2015 roku było ich 1999, to o 24 specjalistów mniej. – Zdaniem lekarzy interna to najmniej ciekawa i opłacalna dziedzina medycyny, a jednocześnie najtrudniejsza. Lekarz internista musi się znać na wszystkim. Dlatego wielu medyków woli specjalizować się w wąskich dziedzinach np. w kardiologii czy pulmonologii – mówi Alicja van der Coghen, rzecznik prasowy Śląskiej Izby Lekarskiej. – Problem jest jeszcze jeden. Wśród lekarzy zauważamy brak wymiany pokoleniowej. Jest to spowodowane między innymi spadkiem liczby studentów w latach 2000-2009. Na to zjawisko ma też wpływ emigracja zarobkowo-szkoleniowa. Od 2004 roku do roku 2015 Śląska Izba Lekarska wydała dla 1500 lekarzy, w tym 190 lekarzy stomatologów, zaświadczenia uprawniające do pracy w krajach Unii Europejskiej. Nie ma danych, ilu lekarzy faktycznie wyjechało – dodaje.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowagornicza.naszemiasto.pl Nasze Miasto