Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chcemy "dziką kartę"

Tomasz Kuczyński
- Polska na pewno zyskała na EuroBaskecie, chociażby pod względem promocji w świecie. Mecze pokazywało 147 stacji telewizyjnych, w tym z Chin i Ameryki. Jeśli chodzi o finanse, myślę, że nie dopłacimy do mistrzostw - powiedział wczoraj prezes Polskiego Związku Koszykówki, Roman Ludwiczuk. Sekretarz generalny, FIBA-Europe, Nar Zanolin był bardzo zadowolony z poziomu organizacyjnego turnieju, a poziom sportowy, określił jako najwyższy w historii.

Co do tego, że w Polsce było nam dane obejrzeć kawał dobrej koszykówki, utwierdzała też opinia gwiazdy NBA, Allena Iversona, który w sobotę przybył do Spodka. - Oglądam Marca Gasola, z którym będziemy razem grali w Memphis - mówił w telewizyjnym wywiadzie. - Jestem pod wrażeniem, bo poziom gry nie odbiega od NBA. Europejska koszykówka zbliża się do amerykańskiej, w NBA jest coraz więcej Europejczyków. Wasz rodak, Marcin Gortat może być czołowym środkowym ligi. Jest młody, ma dobre podstawy, ciągle robi postępy.

- Marcin jest fantastyczny, ale potrzebujecie więcej takich Gortatów - śmiał się Nar Zanolin. - Czy Polska może organizować mistrzostwa świata? Przede wszystkim, trzeba większych hal, takich co najmniej na 15 tysięcy widzów. W waszym kraju jest wielki koszykarski potencjał, EuroBasket był świetną promocją dla naszej dyscypliny. Rozdano do szkół 170 tysięcy piłek. Właśnie u was pobito Rekord Guinnessa w ilości osób kozłujących piłkę do koszykówki

Prezes Ludwiczuk przyznał, że można więcej przy takiej imprezie zrobić pod względem reklamy i promocji. - Trochę mieliśmy pecha, bo ME organizowaliśmy w czasie kryzysu ekonomicznego. Dlatego tak ważne było wsparcie ze strony miast, w których odbywały się mecze EuroBasketu. Można powiedzieć, że przetarliśmy szlak przed piłkarskimi ME. Do Spodka przyjechał prezes spółki PL 2012, Marcin Herra. Widać, że piłkarscy działacze chcą skorzystać z naszych doświadczeń - dodał Ludwiczuk.

W Polsce w 2011 roku odbędą się mistrzostwa Europy koszykarek. Organizacją fazy finałowej są zainteresowane m.in. Katowice. - Czekamy na oficjalną propozycję - informuje rzecznik UM, Waldemar Bojarun.

Brak Polaków w Spodku oznaczał, że nasza reprezentacja nie zakwalifikowała się do przyszłorocznych MŚ w Turcji. Jest jeszcze szansa, aby dostać się tam dzięki "dzikiej karcie". - My jesteśmy z FIBA-Europe, a decyzja należy do FIBA - bronił się Nar Zanolin.

- Są trzy "dzikie karty", oprócz nas, chcą je dostać Litwa, Niemcy i Wielka Brytania. Myślę, że mamy szanse. W październiku jadę w tej sprawie do Szwajcarii na rozmowę z sekretarzem generalnym FIBA, Patrickiem Baumanem - zapowiedział prezes PZKosz.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Chcemy "dziką kartę" - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto