Chcą mnie zniszczyć, a ja nie mam pojęcia dlaczego - mówi Bernadeta Cuber, dyrektorka Zespołu Szkolno-Przedszkolnego.
W szkole przeprowadzono już dwie kontrole, jedną przysłał urząd gminy, drugą Kuratorium Oświaty. To jednak nie zakończyło wojenki. Urzędnicy z gminy Lyski są więc zmuszeni poszukać profesjonalnego mediatora, który spróbuje załagodzić spór. Pierwsze szkolenia dla wszystkich nauczycieli już się odbywają.
- Musimy poszukać jakiegoś rozwiązania, bo panie same nie potrafią się dogadać. Liczymy, że cykl kilku szkoleń, bo na jednym się nie skończy, zażegna konflikt raz na zawsze i wszyscy będą mogli normalnie pracować - mówi Bogusław Adamczyk, kierownik Gminnego Zespołu Obsługi Szkół i Przedszkoli w gminie Lyski. - Teraz sytuacja wygląda tak, że obie strony uważają się za poszkodowane i mają swoje racje. Ale cierpi na tym wizerunek szkoły, gminy i trzeba to ukrócić - dodaje.
Tymczasem jedna ze skarżących się na dyrektorkę nauczycielek zapowiada, że jeśli mediacje nic nie dadzą, ona prawdopodobnie zrezygnuje z pracy. Druga z nauczycielek zapowiada, że złoży do sądu stosowny pozew.
O mobbing dyrektorkę Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Pstrążnej oskarżyły dwie nauczycielki: jedna uczy języka polskiego, druga zajmuje się nauczaniem początkowym. Obie panie zgodziły się z nami porozmawiać, ale zastrzegły sobie anonimowość.
- Szykany i nękanie psychiczne zaczęło się już dawno temu, przybrało na sile kiedy dostałam umowę o pracę na czas nieokreślony. Pani dyrektor nie chciała mi takiej dać, miałam tygodniowo 17 godzin lekcyjnych i do pełnego etatu brakowało mi godziny. Pisałam więc pisma do urzędu gminy i załatwiłam to sobie. Od tego czasu pani dyrektor cały czas czyhała na moje potknięcia. Teraz już nie wytrzymałam, musiałam coś z tym zrobić - mówi nauczycielka języka polskiego.
Szkoła potrzebuje mediatora
W szkole Pstrążnej trwa konflikt dyrektorki z dwiema nauczycielkami, które zarzucają jej nierówne traktowanie i szykany.
Punktem zapalnym konfliktu okazała się być czerwcowa sytuacja, kiedy jedna z nauczycielek wzięła dziennik lekcyjny do domu.
- Chciałam go wypełnić, bo zbliżał się koniec roku i miałam na to pozwolenie pani wicedyrektor. Kiedy wyszłam ze szkoły, za chwilę odebrałam telefon ze szkoły, że mam natychmiast oddać dziennik. Dwa miesiące później, w sierpniu pani dyrektor ukarała mnie naganą - wspomina nauczycielka.
Dlaczego dyrektorka zareagowała tak późno? - To był koniec roku szkolnego i w szkole panowało wielkie zamieszanie. W czasie wakacji przemyślałam sytuację i doszłam do wniosku, że muszę zareagować, bo dziennik to dokument urzędowy i przepisy są w tej kwestii jasne: nikt nie może zabierać go do domu. A pozwolenia wicedyrektora nie było - tłumaczy Bernadeta Cuber.
Później było jeszcze gorzej, tym bardziej, że okazało się, że nie tylko nauczycielka języka polskiego ma zastrzeżenia co do pracy dyrektorki. - Od siedmiu lat jestem traktowana znacznie gorzej przez panią Cuber niż reszta nauczycieli. Nieraz mnie obrażała przed rodzicami, nauczycielami. Dyrektorka straszyła mnie zwolnieniem z pracy. Ja przez cały ten czas chodziłam do pracy ze strachem, bo bałam się, jak znowu zostanę potraktowana - mówi druga z nauczycielek, która podpisała się pod skargą.
- Nigdy ich nie obrażałam, nie szykanowałam w żaden sposób. Obu paniom przyznałam kilka razy nawet nagrody - odpowiada na zarzuty Cuber.
Skarga trafiła do urzędu gminy i do Kuratorium Oświaty w Katowicach. Obie instytucje przeprowadziły w szkole kontrolę i część zarzutów potwierdziła, m. in. te dotyczące utrudniania nauczycielkom kontaktów z dyrekcją. - Podczas spotkań rady pedagogicznej dyrektorka nie dopuszczała do głosu nauczycieli, a nam utrudniała kontakt. Bo tylko my na spotkanie z nią musimy umawiać się kilka dni wcześniej - mówią nauczycielki. Sprawą zniesmaczeni są rodzice uczniów. - Takie sprawy powinno się załatwiać w zaciszu gabinetu. Nauczycielki powinni uczyć, a nie kłócić się publicznie - mówi nam ojciec jednej z uczennic.
21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?